W 65. minucie po prawej stronie boiska tuż przy linii bocznej Navarro, naciskany przez Latę, nie mógł sobie poradzić z opanowaniem piłki. Mielczanin niczym chytry lis zaczekał tylko na dogodny moment i przejąwszy futbolówkę, ruszył w kierunku pola karnego przeciwnika. Dostrzegł czającego się Szarmacha i do niego skierował swe podanie. Szarmach niczym zawodowy akrobata pofrunął w powietrzu i efektownym szczupakiem z dziesięciu metrów strzałem obok lewego słupka zdobył jakże upragnionego gola.