Historia Jednego Zdjęcia - Grzegorz Piechna Historia Jednego Zdjęcia - Grzegorz Piechna
KronikiDiabeł czy anioł?
Diabeł czy anioł?
Autor: Rafał Byrski
Data dodania: 18.09.2024
FOT. EAST NEWS FOT. EAST NEWS

Na życiowy sukces nigdy nie jest za późno. Grzegorz Piechna został bohaterem masowej wyobraźni dopiero w wieku 28 lat. Jesień 2005 roku należała do napastnika Korony Kielce pieszczotliwie nazywanego „Kiełbasą” (na początku kariery grę w piłkę łączył z pracą w masarni). W ekstraklasie Piechna strzelał wtedy gole jak szalony, a to „szaleństwo” musiał dostrzec selekcjoner reprezentacji. Piechna dostał powołanie od Pawła Janasa na towarzyski mecz z Estonią (3:1). Z roli „jokera” wywiązał się bez zarzutu. W drugiej połowie wszedł na boisko i ustalił wynik meczu.

Piechna stał się sławny. I to nie tylko wśród piłkarskich kibiców. Znalazł się bowiem w gronie nominowanych w plebiscycie „Super Expressu” i Polsatu „Komu skrzydła, komu rogi”. Czytelnicy i telewidzowie mieli wybrać spośród 20 kandydatów te postacie, które chcieliby wyróżnić za dokonania w 2005 roku – wręczając im albo skrzydła, albo rogi. Piechna znalazł się w towarzystwie „aniołów”, m. in. razem z trenerem kadry siatkarek Andrzejem Niemczykiem czy arcybiskupem Stanisławem Dziwiszem. „Za udowodnienie, że nigdy nie jest za późno, 28 latek w kadrze narodowej, największe objawienie polskiej piłki”. Tak brzmiało uzasadnienie nominacji Piechny do tej nagrody.

3:1 G. Piechna ustala wynik meczu

W gronie „diabłów” znaleźli się m. in. politycy Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller, piosenkarka Doda oraz… ówczesny prezes PZPN Michał Listkiewicz („za dobre samopoczucie i takie uzdrawianie PZPN, żeby niczego nie uzdrowić”).

Uroczysta gala odbyła się 12 stycznia 2006 roku w Warszawie. Właśnie z niej pochodzi to zdjęcie. Oczywiście Piechna znalazł się w gronie laureatów plebiscytu „Komu skrzydła, komu rogi”. Plebiscytu już dawno zapomnianego. W przeciwieństwie do Piechny. On, choć już nigdy nie wrócił do formy z jesieni 2005 roku, do dziś pozostaje w pamięci kibiców.