"Najtrudniejszy pierwszy krok" śpiewała przed laty Anna Jantar. A ten drugi? Wydaje się już zdecydowanie łatwiejszy. Na pewno dla piłkarzy reprezentacji Polski. Od lat drugie mecze biało-czerwonych w eliminacjach do wielkich turniejów, to zdecydowanie powód do radości. Skromna wygrana z Albanią w el. ME 2024, to kontynuacja zwycięskiej serii właśnie tzw. "drugich spotkań" naszej drużyny. Na razie licznik zatrzymał się na siedmiu zwycięstwach z rzędu.
Nie był to wielki występ kadry Leo Beenhakkera, ale dwa punkty na kameralnym stadionie w Serravalle, zostały pewnie zaksięgowane. Po pół godzinie gry wynik otworzył Ebi Smolarek, a drugiego gola dołozył pewien młody, szczupły, dobrze rokujący debiutant. Bramkarza gospodarzy pokonał osiem minut po wejściu na boisku. Nazywał się Robert Lewandowski, a niewielu z nas siedzących wtedy (i trochę ziewających z nudów) przed telewizorem spodziewało się, że „historia dzieje się na naszych oczach”. A tak właśnie było.
Ostateczna kolejność w grupie: 1. Słowacja, 2. Słowenia. 3. Czechy, 4. Irlandia Północna, 5. Polska, 6. San Marino.
W kraju trwał jeszcze kac po nieudanym Euro 2012, a tu już trzeba było zaczynać nowe eliminacje. Z nowym selekcjonerem Waldemarem Fornalikiem, kadra rozpoczęła kwalifikacje do brazylijskiego mundialu od cennego remisu na gorącym terenie w Czarnogórze (2:2). A później do Stolicy Dolnego Śląska przyjechała znacznie słabsza Mołdawia. Skończyło się na przeciętnej grze i planowej wygranej. Ot mecz do odhaczenia i zapomnienia, gdyby nie gol Jakuba Wawrzyniaka. Dla defensora Legii było to jedyne trafienie w drużynie narodowej w 49 występach.
Ostateczna kolejność w grupie: 1. Anglia, 2. Ukraina, 3. Czarnogóra, 4. Polska, 5. Mołdawia, 6. San Marino.
Ten mecz już stał się legendą tuż po jego zakończeniu. Ale jeśli wygrywa się w swoim gnieździe jakim jest Stadion Narodowy po raz pierwszy w historii z Niemcami, którzy na dodatek przyjechali do stolicy w glorii mistrzów świata, to czy może być inaczej? Dla strzelców goli Arkadiusza Milika i Sebastiana Mili, te trafienia stały się najlepszą kartą wizytową, a całej kadrze Adama Nawałki dały rozpęd na kolejne lata. Na tym „paliwie” biało-czerwoni dojechali przecież do ćwierćfinału Euro 2016.
Ostateczna kolejność w grupie: 1. Niemcy, 2. Polska (awans), 3. Irlandia, 4. Szkocja, 5. Gruzja, 6. Gibraltar.
Jak nam tak dobrze szło na Narodowym z Niemcami, to czemu nie powtórzyć tego z Danią? Rywalizację o mundial 2018 rozpoczęliśmy wprawdzie od potknięcia w Kazachstanie (2:2, choć prowadziliśmy 2:0), ale Skandynawowie, to rywal z zupełnie innej półki. Oni mieli Kaspera Schmeichela, my Roberta Lewadowskiego. W tym pojedynku nasz kapitan trzykrotnie pokonał duńskiego bramkarza i zaliczył drugi hat-trick w drużynie narodowej (nie licząc 4 goli wbitych Gibraltarowi). Pecha miał Kamil Glik. Nie dość, że pokonał własnego bramkarza, to został pierwszym reprezentantem, który strzelił drugiego w swojej karierze gola samobójczego. Na szczęście bez większych konsekwencji.
Ostateczna kolejność w grupie: 1. Polska (awans), 2. Dania, 3. Czarnogóra, 4. Rumunia, 5. Armenia. 6. Kazachstan.
Kolejny z meczów do odhaczenia i zapomnienia. Kwalifikacje do Euro rozpoczęliśmy od wygranej w Wiedniu z Austrią (1:0), a drugim rywalem kadry Jerzego Brzęczka był najsłabszy zespół w grupie. Z ambitnymi Łotyszami szło nam jak po grudzie, ale jak nie idzie, to trzeba ruszyć głową. I tak zrobili biało-czerwoni. Nawet dwukrotnie. Na celne „główki” Roberta Lewandowskiego i Kamila Glika kibice na Narodowym czekali aż 75 minut, ale było warto. W końcu tak jak niecodziennie je się kawior, tak niecodziennie wygrywa się z mistrzem świata. Czasami musi wystarczyć „łotewski razowiec”.
Ostateczna kolejność w grupie: 1. Polska (awans), 2. Austria, 3. Macedonia Północna, 4. Słowenia, 5. Izrael, 6. Łotwa.
Po wyjazdowym 3:3 z Węgrami żarty się skończyły. Drugi mecz kwalifikacji katarskiego mundialu trzeba było wygrać. I plan bez większego trudu udało się wykonać. W zaksięgowaniu trzech punktów pomogło trafienie debiutanta Karola Świderskiego. To nie był jedyny nowicjusz, którry pokazał się tego dnia na Stadionie Wojska Polskiego. Od początku zagrał Kamil Piątkowski, a na ostatni kwadrans wszedł Kacper Kozłowski. Pomocnik Pogoni Szczecin zadebiutował w kadrze w wieku 17 lat i 164 dni. Lepszy w tej klasyfikacji wciąż jest tylko Włodzimierz Lubański (16 lat 188 dni). Cieszyła postawa młodzieży, ale martwiła kontuzja Roberta Lewandowskiego. Uraz kolana okazał się na tyle poważny, że nasz kapitan nie poleciał do Londynu na mecz z Anglią.
Ostateczna kolejność w grupie: 1. Anglia, 2. Polska (baraże), 3. Albania, 4. Węgry, 5. Andora, 6. San Marino.
Tu wszystko się zaczęło i tu (na razie) skończyło. Reprezentacyjne strzelanie Karol Świderski rozpoczął na Stadionie Wojska Polskiego, a skończył na PGE Narodowym. W sumie aż cztery z dziewięciu bramek w drużynie narodowej zdobył w Warszawie. A po raz drugi jego trafienie zadecydowało o skromnym zwycięstwie nad Albanią. Które było cenniejsze? To z Tirany przyczyniło się do naszej promocji na mundial w Katarze. To z Warszawy dało, na razie, pierwszą wygraną w eliminacjach Euro 2024.
Ostateczna kolejność w grupie: ?