W dzieciństwie z pewnością nie przypuszczał, że gdy dorośnie będzie reprezentował daleki kraj z Europy Środkowej. Ba, z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że zapatrzony w gwiazdy Canarinhos młody Roger, mógł w ogóle nie wiedzieć o istnieniu takiego kraju jak Polska. Życie jednak poniosło go nad Wisłę, gdzie jego talent i umiejętności znalazły uznanie. Zanim jednak zameldował się w Warszawie, swoich sił próbował w rodzimych klubach z Brazylii. W Ameryce Południowej nie zrobił jednak oszałamiającej kariery. Pierwsze kroki na Starym Kontynencie postawił jednak nie w Polsce, a w Hiszpanii. Na Półwyspie Iberyjskim starał się o stały angaż w walczącej o awans do Primera División Celcie Vigo. I choć pomógł klubowi z Galicji w osiągnięciu celu, po wypożyczeniu klub ostatecznie nie zdecydował się na transfer definitywny. Wracając do ojczyzny z pewnością czuł rozczarowanie, jednak już niebawem los miał się do niego uśmiechnąć. W trakcie sezonu 2005/2006, który rozpoczął w EC Juventude, znów pojawiła się okazja wyjazdu do Europy. I choć Polska, to nie Hiszpania, utalentowany pomocnik zdecydował się na wypożyczenie do Legii Warszawa. Tej decyzji później nie mógł żałować...