To ważna data w polskim futbolu. Może najważniejsza. Chodzi nie tylko o to, że remis z Anglią dał biało-czerwonym awans do finałów mistrzostw świata. Pierwszy od 36 lat. Niezapomniana drużyna Kazimierza Górskiego przełamała barierę niemożności, niewiary w to, że z gigantami futbolu można grać nie tylko jak równy z równym, ale nawet być lepszym. Piłkarze zyskali sławę i uznanie, a polski futbol wyszedł z opłotków na salony. I przez lata czuł się tam doskonale.
O „zwycięskim remisie” na Wembley powiedziano chyba wszystko, ale my stajemy do tej nierównej walki i przypominany kilka, naszym zdaniem, mniej znanych faktów dotyczących tego spotkania.
► Po przylocie do Londynu drużyna Górskiego zamieszkała w hotelu Queensberry Court, który prowadził Polonus Bronisław Post.
► W wolnych chwilach naszych piłkarzy odwiedzali przedstawiciele brytyjskiej Polonii. Oczywiście życzyli biało-czerwonym powodzenia, a niektórzy nawet modlili się o sukces.
Bohater meczu na Wembley Jan Tomaszewski cierpiał, ale walczył do końca. W tym meczu aż czternaście razy ratował nas przed stratą gola.
► Kazimierz Górski podał skład w hotelu, ale było w nim tylko dziesięć nazwisk. Brakowało bramkarza, gdyż selekcjoner do ostatniej chwili wahał się, czy postawić na Jana Tomaszewskiego, czy na Zygmunta Kalinowskiego. Ostatecznie zdecydował się na tego pierwszego. I pewnie nie żałował.
► To był niezwykły widok. Tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego Kazimierz Górski wstał z ławki rezerwowych i zaczął iść w kierunku tunelu. Po raz pierwszy i ostatni słynny trener nie wytrzymał napięcia związanego z oglądaniem meczu prowadzonej przez siebie drużyny.
► Po meczu załamani angielscy piłkarze dwie godziny przesiedzieli w szatni w milczeniu. Nikt z ich ekipy nie przyszedł na pomeczową kolację.
Kolejne fakty, anegdoty i ciekawostki można znaleźć w „Alfabecie Wembley 1973” na stronie meczu oraz w dziale Kroniki.