Aktualności

Uroki błotnej... piłki nożnej

Specjalne21.09.2015 
Upalny letni dzień w Błotnowoli, gmina Nowy Korczyn, powiat buski w województwie świętokrzyskim. Przejeżdżających pasażerów samochodów zdumiewa widok ubłoconych mężczyzn uganiających się w brunatnej mazi za futbolówką. Przypatruje się temu spora grupa ludzi. Niektóre auta zatrzymują się i wysiadają z nich osoby, które chcą z bliska zobaczyć coś, co nawet nie sposób zobaczyć w telewizji. Okazuje się, że to poważne zawody, Puchar Polski w piłce błotnej. Lokalizację tegorocznej edycji rozgrywek wybrano nieprzypadkowo w Błotnowoli.
W takiej imprezie może zagrać każdy chętny, ale do przygotowania boiska jest potrzebna woda i odpowiednie zaoranie terenu. Wszędzie gdzie odbywają się tego typu turnieje, z roku na rok coraz wyższej rangi pomocą służy straż pożarna. – By nawierzchnia była odpowiednia potrzebne jest siedem tysięcy litrów wody – tłumaczy Tomasz Pakuła, jeden z największych entuzjastów tego tej odmiany futbolu, organizator jego struktur w Polsce i reprezentant kraju. Jego trzy trafienia i pięć znanego pisarza, Zbigniewa Masternaka, dały kadrze biało-czerwonych historyczne zwycięstwo z Niemcami w Krasnobrodzie 8:3 w lipcu 2011 roku.

Co ciekawe, Polska zalicza się do potentatów na Starym Kontynencie, co potwierdziła srebrnym medalem na ME 2014 w belgijskim Eupen. W tym roku zorganizowano u nas trzy ważne imprezy – mistrzostwa kraju w Biszczy-Żary koło Biłgoraja, puchar w Błotnowoli oraz Błotną Ligę Mistrzów w Czeremsze z udziałem ekip z Litwy i Białorusi. W rozgrywkach klubowych Torfowy DrTusz Białystok sięgnął w czerwcu po mistrzostwo świata w finale w Stambule pokonując rywala z Anglii. Skąd rosnące zainteresowanie błotną piłką?



– To powrót do źródeł futbolu, coś co przypomina zmagania robotników w Anglii ponad wiek temu – podkreśla Zbigniew Masternak, kuzyn boksera, Mateusza Masternaka.

W błotnym futbolu gra się po sześciu (bramkarz + pięciu w polu), mecz składa się z dwóch połów po 12 minuty, które przedziela dziesięciominutowa przerwa. Wymiary boiska – 60 na 35 metrów, nie ma spalonych, a wszystkie wolne, karne i auty wykonywane są przez podrzucenie piłki i kopnięcie nogą. W czasie meczu piłkarz nie może zmieniać butów, jeśli zgubi buta musi opuścić plac. Umorusani, ubłoceni gracze to interesujący widok, tak jak ich mycie po zakończeniu spotkań, którego najczęściej dokonują strażacy. – Bez straży nie dalibyśmy rady – śmieje się Tomasz Pakuła, który o swojej ukochanej odmianie futbolu mógłby rozmawiać godzinami.



W latach 90-tych w Finlandii tamtejsi biegacze narciarscy wpadli na pomysł zawodów piłki bagiennej, opatentowano ich zasady, a zwolenników przybywało z miesiąca na miesiąc. W 2003 roku w premierowej edycji MŚ w Piłce Błotnej wzięło udział 260 drużyn. Nie tylko w Europie nietypowa odmiana futbolu cieszy się rosnącą popularnością, w Brazylii uprawia się nią niemal w każdym zakątku. – Na boisku błotnej piłki nie widać różnicy między zawodnikiem z ekstraklasy, a z klasy B z futbolu jedenastoosobowego. Technika tu też jest ważna, ale kondycja i siła chyba istotniejsze – mówi Tomasz Pakuła, który czuwa nad rozwojem dyscypliny.

Podlasie, Częstochowa, Lubelszczyzna, Świętokrzyskie, Szczecin – tam powstaje najwięcej ekip błotnej piłki, tam organizuje się najwięcej zawodów. Puchar Polski w Błotnowoli, także z racji nazwy miejscowości, to firmowy produkt takich ludzi jak Pakuła, Zbigniew Masternak, czy poeta Adam Ochwanowski. – Spotykamy się z wyrazami sympatii i wsparciem w coraz szerszych kręgach, a w 2016 roku planujemy dokonać poważnych zmian w formułach zawodów ogólnopolskich, być może finały mistrzostw kraju odbędą się przy okazji Przystanku Woodstock – dodaje Pakuła.

Jaromir Kruk TAGI: Błotna piłka nożna,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności