Aktualności

Polscy bramkarze z dnia na dzień są coraz lepsi!

Specjalne21.12.2014 
Podczas wieloletniej kariery rozwinął m.in. talent Edwina Van der Sara, Victora Valdesa czy Pepe Reiny. To bliski współpracownik Louisa van Gaala, z którym prowadził FC Barcelonę, Bayern Monachium, reprezentację Holandii, a obecnie Manchester United. W latach 2006-2009 był w sztabie szkoleniowym reprezentacji Polski u Leo Beenhakkera. Specjalnie dla Łączy Nas Piłka – Frans Hoek. Zapraszamy!

Jakie było Pana największe wyzwanie zawodowe?

Kiedy Johan Cruyff zaproponował mi pracę w Ajaksie Amsterdam. Johan był wielkim trenerem, a ja jako szkoleniowiec stawiałem wówczas pierwsze kroki. Tak, to było największym i najważniejszym wyzwaniem całej mojej kariery. By zacząć trenować innych, a szczególnie na tak wysokim poziomie.

Pracował Pan z wieloma bramkarzami, którzy doszli do światowego poziomu. Który z nich był według Pana najlepszy?

Bardzo trudne pytanie. Bramkarze, których trenowałem, wygrywali ligi w swoich krajach i europejskie puchary. Każdy z nich posiadał inne, wspaniałe cechy bramkarskie i... w ogóle osobowościowe. Dajmy za przykład Edwina Van der Sara. Z nim pracowałem najdłużej i uważam, że miałem zasadniczy wpływ na jego rozwój. Głównym problemem Edwina było to, że na początku nie miał zaufania kolegów z drużyny. Pracowaliśmy nad tym, aby je zdobył. Jeśli chodzi o Victora Valdesa, to w jego przypadku mamy do czynienia z bardzo silnym charakterem, który spotykał się niekiedy z ostrą krytyką z różnych stron. Ale to dzięki temu charakterowi stał się fantastycznym bramkarzem. Muszę zdradzić, że trenowani przeze mnie bramkarze imponowali mi cechami, w których wcale nie byli… najlepsi. Imponowali mi tym, że chcieli być najlepsi!


Fot: East News

Według Fransa Hoeka, jakie warunki należy spełnić, aby zostać wybitnym bramkarzem?

Nie będę mówił o banałach, że trzeba mieć talent i odpowiednie warunki fizyczne. Bramkarz na światowym poziomie musi umieć radzić sobie z ogromną presją. Ten, kto tego nie potrafi, nie będzie dobrym bramkarzem. Każdy musi posiadać talent do bycia golkiperem. Ponadto ważna jest także dyscyplina na boisku i poza nim. Według mnie większa niż u piłkarzy grających na innych pozycjach. No i bramkarz musi pracować i pracować... W dzisiejszych czasach jest bardzo ważne, by na przykład przestrzegać też odpowiedniej diety. Może to zaskakuje, że nie mówię o zwinności i innych cechach fizycznych oraz motorycznych, ale moje doświadczenie wskazuje, że można być nadzwyczaj zwinnym i bardzo słabym bramkarzem. Jeśli jest talent, to ambicja, dyscyplina dieta i odpowiednie warunki do trenowania są najważniejszymi czynnikami, które mogą sprawić, że ktoś zostanie wybitnym bramkarzem.

W którym zespole piłkarskim odczuwał Pan największą satysfakcję ze swojej pracy?

Mój początek w Ajaksie dał mi dużo radości i satysfakcji. Mieliśmy w zespole bardzo młodych zawodników, a potrafiliśmy wygrywać wszystko. Ponadto sprawiłem, że młody Van der Sar został powołany do narodowej reprezentacji i był jej czołową postacią. Największą satysfakcją było dla mnie wprowadzanie młodych bramkarzy do pierwszej drużyny, co udało mi się przede wszystkim w Ajaksie. Potem przyszło mi pracować w Barcelonie, Bayernie Monachium, reprezentacji Polski, reprezentacji Holandii i teraz w Manchesterze United. Tak się szczęśliwie zdarzyło, że satysfakcję miałem wszędzie, gdzie pracowałem i gdzie obecnie się znajduję.


Fot: East News

Może teraz kilka słów o polskim futbolu. Jak z perspektywy czasu oceni Pan pracę z Leo Beenhakkerem?

Leo to trener niewątpliwie profesjonalny, który wyspecjalizował się w żmudnym budowaniu bardzo dobrych drużyn. Zawsze miał wizję, jak tego dokonać. Pierwszą styczność z Beenhakkerem miałem w 1985 roku, kiedy byłem zawodnikiem FC Volendam. Później, już jako trener, współpracowałem z nim w Ajaksie Amsterdam. Po raz trzeci spotkałem się z nim na dłużej w reprezentacji Polski. Jak wiadomo Leo jest utytułowanym trenerem. Osiągał sukcesy w wielu miejscach na świecie. Współpraca z nim w reprezentacji Polski była dla mnie czymś niesamowitym. Uważam, że Polski Związek Piłki Nożnej pełnymi garściami powinien czerpać z doświadczeń z tego okresu. Rezultaty, jakie mieliśmy w tamtym czasie, były naprawdę niezłe. Teraz również śledzę wyniki biało-czerwonych. Wiem o Waszym zwycięstwie z Niemcami. To było zaskakujące! Macie wielu utalentowanych zawodników i myślę, że Adam Nawałka oraz jego sztab szkoleniowy wybrał tych właściwych. Współpracowałem z nim u Beenhakkera. Pamiętam go jako osobę bardzo otwartą i z wizją. Chciał wiedzieć wszystko i uczyć się jak najwięcej.  Potencjał jego drużyny widać na przykładach Polaków grających w Bundeslidze i w Eredivisie, myślę o Arkadiuszu Miliku. Niech dalej grają i odwalają kawał dobrej roboty jako drużyna! Adam jest zdecydowanie odpowiednim człowiekiem do tej roboty. Mam nadzieję, że dostanie wystarczająco dużo czasu, aby wprowadzić polską piłkę na światowy poziom –  tam, gdzie jej miejsce. Serdecznie mu tego życzę!



Porozmawiajmy o polskich bramkarzach. Co Pan o nich sądzi? Który z nich jest według Pana najlepszy?

Polscy bramkarze od lat są znani i cenieni poza granicami Polski. Macie obecnie Wojciecha Szczęsnego, Artura Boruca, Łukasza Fabiańskiego i kilku innych klasowych golkiperów. Szczęsny świetnie radzi sobie w Arsenalu. Fabiański wyrasta na gwiazdę Swansea, a Boruc ma wielki wkład w to, że średniak Championship A.F.C Bournemouth aspiruje o miejsce premiowanym awansem do Premier League. Są oni różnymi bramkarzami. Mają różny styl i cechy osobowościowe. To jest zdumiewające, ale nawet ja, specjalizujący się w ocenach bramkarzy, nie potrafię powiedzieć, który z nich jest najlepszy. Powiem jedno –  regularnie i z uwagą śledzę ich poczynania i z przyjemnością zauważam, że z dnia na dzień stają się coraz lepsi.



Czy każdy z nich mógłby grać w pierwszym składzie reprezentacji?

Nie będę wchodził w kompetencje Adama Nawałki. Boruc, Szczęsny i Fabiański są naprawdę wybitnymi bramkarzami. Musiałbym stwierdzić, który z nich obecnie jest w najwyższej formie. Na tej pozycji w reprezentacji Polski nigdy nie było problemów. Myślę, że każdy z nich zasługuje na to, by strzec polskiej bramki, jednak uważam też, że Szczęsny, poprzez częste występy w Lidze Mistrzów, ma przewagę nad dwoma pozostałymi konkurentami. Pewnie tym kryterium kieruje się też Adam, stawiając w ostatnich meczach o punkty reprezentacji Polski na Wojtka.



Obserwował Pan z bliska występy Szczęsnego i Fabiańskiego w meczach przeciwko Manchesterowi United. Jak Pan je oceni?

Fabiański miał niewątpliwie duży wkład w zwycięstwo Swansea nad moim zespołem. Zagrał naprawdę bardzo dobrze. Wielokrotnie popisał się pewnymi interwencjami.  Szczęsny do momentu kontuzji, również rozgrywał świetne zawody. Nie popełniał większych błędów, był jednym z lepszych zawodników w swojej drużynie.



Chwali Pan polskich bramkarzy. To w takim razie, jak Pan skomentuje decyzję Ronalda Koemana, który ściągnął z Celticu Frasera Forster?  Przecież Boruc był najlepszym zawodnikiem Southampton w zeszłym sezonie!

Znam Ronalda bardzo dobrze. Graliśmy przeciwko sobie i trenowałem go w Ajaksie Amsterdam. Pracowaliśmy również razem w Barcelonie. Udowodnił, że jest bardzo dobrym trenerem.  Jestem pewny, że miał swoje powody, których nie znam. Mogę jedynie konkludować: Forster jest ważny dla Southamptonu. Rozumiem także Artura, który miał świetny sezon. Więc to pytanie powinien Pan skierować do Ronalda… Ja Panu nie pomogę.

Czy Manchester United doczeka się bramkarza klasy Petera Schmeichela?

Peter był fantastyczny, ale grał w innych czasach i ciężko to porównywać. Wymagania współczesnej piłki nożnej są zdecydowanie inne niż kiedyś. Jeśli mam coś powiedzieć, to obecnie w Manchesterze brakuje bramkarzom takiego „rzutu”, jaki miał Peter.

Rozmawiał Jacek Janczewski

TAGI: Frans Hoek, Manchester United, reprezentacja Polski, Adam Nawałka, Artur Boruc, Łukasz Fabiański, Wojciech Szczęsny,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności