Aktualności

"Liczy się każdy detal" - bohater meczu z Gruzją Grzegorz Krychowiak w rozmowie z ŁNP

Specjalne14.11.2014 
"To najlepszy transfer tego okienka w Primera Division" - zachwycają się hiszpańscy dziennikarze. Grzegorz Krychowiak po przeprowadzce do Sewilli robi na Półwyspie Iberyjskim prawdziwą furorę. Polski pomocnik za grę w klubie zbiera świetne recenzje. Coraz więcej znaczy również dla reprezntacji. W meczu z Gruzją zdobył swoją pierwszą bramkę w biało-czerwonych barwach. Zaliczył też asystę! O profesjonalizmie w najmniejszych sprawach, latach spędzonych zagranicą, trudnym dla komentatorów nazwisku i marzeniach o występie na Euro 2016 opowiedział w rozmowie z Łączy Nas Piłka.

„Polski czołg”, „Nowy Claude Makelele”, „to przez niego Putin trzyma się z dala od Polski” – tak piszą na Twój temat internauci, odnosząc się do Twojej siły. Jak reagujesz na takie porównania?
Miałem okazję przeczytać kilka tego typu określeń. Wychodząc na boisko mam tylko jedną myśl – dać z siebie wszystko. Podchodzę poważnie do każdego meczu, gram zawsze na sto procent. Kibice to doceniają i następnie tworzą tego typu hasła.

Gdy wpisuje się Google Twoje nazwisko, wyszukiwarka sama podpowiada „Krychowiak czyści Ronaldo” czy „Krychowiak nokautuje własnego bramkarza” – jesteś kojarzony przede wszystkim z dużą walecznością na boisku.

To jest bardzo ważne dla defensywnego pomocnika. Powinna nas charakteryzować walka, zdecydowanie w odbieraniu piłek. Trzeba pamiętać jednak, że to nie wszystko. Musimy potrafić odpowiednio zagrać, rozprowadzić akcję. Szczególnie wymagająca pod tym względem jest właśnie liga hiszpańska. Trener chce byśmy grali w piłkę. Myślenie na boisku to podstawa, musimy coś wnieść do akcji ofensywnych, by osiągnąć korzystny wynik.

Pamiętam, że po jednej z nieudanych akcji w meczu Sevilli uderzyłeś mocno ręką w bandę reklamową. Taka reakcja przypadła bardzo do gustu kibicom. Podobnie było na początku przygody z Torino Kamila Glika, który w meczu z Juventusem otrzymał czerwoną kartkę i z  automatu był przez fanów uwielbiany.

To był moment meczu [Sevilla - Villarreal, przyp. red.], w którym ja i moi koledzy byliśmy bardzo zdenerwowani, bo przegrywaliśmy 0:1. Na szczęście zdołaliśmy wyciągnąć wynik i wygrać 2:1. Złość, nie tylko moja, ale całego zespołu, przełożyła się na korzystny wynik. Gdy zdobyliśmy wyrównującą bramkę, wcale nie byliśmy z tego zadowoleni, myśleliśmy o tym, żeby trafić po raz kolejny i wyrwać rywalowi to zwycięstwo. Wiemy, że charakter jest ważny, zawsze trzeba walczyć do końca.

Unai Emery to trener, który - mówiąc kolokwialnie - lubi „podpompować” zawodnika. Taka żywiołowość, czy to przy linii, czy w szatni, odpowiada Ci?
To jest szkoleniowiec, który ma niesamowitą energię. Bardzo motywuje swoich zawodników. Dużo z nami rozmawia, co za tym idzie, nie generuje nieporozumień. Mnie to bardzo odpowiada. Współpraca układa się wyśmienicie, nic przed sobą nie ukrywamy. Muszę potwierdzać w każdym meczu, że należy mi się miejsce w podstawowej jedenastce.

 

W reprezentacji młodzieżowej prowadzonej przez Michała Globisza zagrałeś kiedyś świetny mecz wyjazdowy z Hiszpanią. Chyba ten teren rzeczywiście Ci odpowiada.

Jeśli dobrze pamiętam, był to mecz w Alicante. Zagrałem na środku obrony. Niestety, schodziliśmy z boiska pokonani. To było tylko jedno spotkanie, więc trudno powiedzieć czy rzeczywiście tak jest. Rok temu dużo mówiłem, że chciałbym obrać kierunek na Anglię albo na Niemcy, ostatecznie wylądowałem w Hiszpanii, ale uważam że to dobry wybór. Tutaj mogę popracować nad elementami, które chcę jeszcze poprawić. To ambitna liga, a ja jestem gotów ciężko pracować.

Według trenera Globisza masz świetne parametry na wysokiej klasy stopera. Rozważasz w przyszłości regularną grę na tej pozycji?

Na pewno jest to jakaś opcja na dalszą część kariery. Środkowy obrońca nie musi tyle biegać co defensywny pomocnik. Na tę chwilę jednak te zrobione kilometry, ciągła walka, sprawiają mi dużo przyjemności, więc nie myślę o zmianie pozycji. Co będzie za kilka lat? Czas pokaże.

W młodym wieku wyjechałeś z Polski do Francji. Co było najtrudniejsze w trakcie tej kilkuletniej drogi do Sewilli?

Najbardziej stresowałem się kiedy zdawałem maturę. To był egzamin, którego nie miałem prawa oblać. Ogólnie do wyjazdu zagranicę podszedłem bardzo pozytywnie. Traktowałem to jako coś nowego, dużą przygodę. Mogłem poznać kraj, jego kulturę, język. Gdybym jeszcze raz, w młodym wieku stanął przed takim wyborem, to na pewno postąpiłbym tak samo. Moi bliscy myśleli podobnie i wspierali mnie. Traktowałem to jako okazję, której nie mogę zaprzepaścić. Możliwość szkolenia się w jednej z najlepszych szkółek we Francji była dla mnie ogromną szansą, aby się wypromować. Poza stresem przed maturą mam same pozytywne wspomnienia.

To chyba teraz procentuje, wchodzisz w nowe środowisko, w nowym kraju, do Sewilli i momentalnie potrafisz się zaaklimatyzować. Wychodzisz w pierwszym składzie i wielokrotnie jesteś graczem meczu, co nie jest łatwe dla defensywnego pomocnika.

Dla mnie najważniejszy jest zespół. Drużyna ma wygrywać, prezentować się dobrze, bo tylko wówczas jakieś indywidualne popisy, jednostki są dostrzegane. Kiedy zwyciężamy, również ja jestem chwalony. Wychodzę na boisko z myślą, by dać z siebie wszystko, wówczas zyskuje na tym drużyna – kolektyw. Wszyscy muszą grać na jak najwyższym poziomie, jeśli zespół ma wygrywać. Daję zespołowi i kolegom wszystko, co mam. Przykładam ogromną wagę do detali w życiu codziennym. Zdrowe żywienie i dobry sen to podstawa. Wychodząc na boisku muszę być skupiony tylko na grze.

 

Masz jakiś idoli wśród czynnych sportowców? Piłkarzy albo kogoś z innej dyscypliny?

Wyjmując poza nawias to, co dzieje się na boisku, przykładem odpowiedniej pracy jest Cristiano Ronaldo. To piłkarz maszyna, który skupia się w stu procentach na piłce, podchodzi do wykonywanych zadań bardzo poważnie. Pomijam kwestię talentu, bo każdy z zawodników go ma. Najważniejsze jest jak nad nim pracuje, ile wysiłku wkłada w to, by się samodoskonalić. Ronaldo to gość, który w głowie ma piłkę nożna.

„Elegancki i silny” często w ten sposób opisują Cię francuskie lub hiszpańskie media. Na ten aspekt elegancji zawracasz szczególną uwagę również poza boiskiem?

Miałem okazję spędzić kilka lat w stolicy mody, w Paryżu. Trochę mnie to wciągnęło. Mogę dzielić to zainteresowanie z moją dziewczyną Celią. Lubimy czasem wyjść razem do sklepu, ale nie jest to nagminne, nie poświęcam na to dużo czasu. Gdy mam go trochę więcej, tylko wówczas tego typu aktywność wchodzi w grę.

Jeśli już mowa o aktywności. Z tego co wiem, w codziennym życiu dużo czasu poświęcasz na regenerację.  Twoje dziewczyna mówi, że w kółko trenujesz, jesz i śpisz. Czasu na „głupoty” nie ma.

Teraz, gdy gramy co trzy dni, nie mam czasu na jakieś zabawy, wyjazdy czy zakupy. Staram się odpowiednio odżywiać, wysypiać i regenerować. To podstawa do odpowiedniego funkcjonowania. Jeśli chcesz osiągnąć dobry wynik, musisz każde spotkanie wybiegać, wywalczyć. Taki tryb życia jest dla mnie bardzo ważny, bo zdaje sobie sprawę z tego, że innej drogi nie ma.




Założyłeś swój oficjalny fanepage na Facebook ’u, to reakcja przypływ fanów? Filmiki z udziałem Twoim i Wojtka Szczęsnego zamieszczane na kanale YouTube Łączy Nas Piłka, cieszą się dużą popularnością. W komentarzach kibice domagają się Twojej obecności w mediach.

Wojtka Szczęsnego znam już 10 lat. Kiedy przyjeżdżam na kadrę, to zarówno w jego obecności jak i innych kadrowiczów, czuję się bardzo komfortowo. Atmosfera w klubie i w reprezentacji to podstawa w osiąganiu korzystnych rezultatów. Bez tego zespół nie może odpowiednio funkcjonować. Próbujemy to pokazywać między innymi poprzez wideo umieszczane na Łączy Nas Piłka. Podchodzimy do tego z dystansem, bardzo żartobliwie. Dzięki temu, że jesteśmy normalnymi, uśmiechniętymi chłopakami, odzew ze strony kibiców jest tak pozytywny.

Skoro już jesteśmy przy bardziej żartobliwych wątkach. Długo grasz już zagranicą. Kojarzysz jak najzabawniej ktoś przekręcił Twoje nazwisko, które nie należy do najłatwiejszych do wymówienia dla obcokrajowców?

Grając we Francji często słyszałem o tym, że mają problem z moim nazwiskiem. Nie był to dla nich łatwy orzech do zgryzienia. Podobnie jest w Hiszpanii. W dodatku ściągnęli nam teraz to Sewilli Tremoulinasa i Kołodziejczaka, więc życzę powodzenia komentatorom w Hiszpanii.

Walczycie o Euro we Francji. To kraj, w którym się ukształtowałeś, spędziłeś ważne lata życia. Był dreszczyk emocji, gdy dowiedziałeś się, że to właśnie tam zagoszczą mistrzostwa? Znajomi z Francji dzwonili w tej sprawie?

Bardzo chciałem zagrać na Euro w Polsce, ale nie udało się. Teraz marzę, by pojechać do Francji. W tym kraju spędziłem osiem lat. Jest mi bliski! Nie jest jednak tak, że gdyby Euro było na przykład w Szwecji, to miałbym mniejszą motywację. Każdy z nas, niezależnie od tego czy na co dzień występuje we Francji, w Niemczech czy w Anglii, chce zagrać na mistrzostwach Europy!

Rozmawiał Piotr Dumanowski

TAGI: Grzegorz Krychowiak, wywiad, Polska, reprezentacja, Euro2016, Sewilla,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności