Aktualności

[WYWIAD] Grzegorz Tkaczyk: Dla „Lewego” najważniejsza jest drużyna

Specjalne04.06.2016 
Grzegorz Tkaczyk po triumfie Vive Kielce w Lidze Mistrzów w Kolonii zakończył obfitą karierę. Ten krok planował już wcześniej, bez względu na wynik swojego zespołu klubowego głównie ze względów zdrowotnych. Jedna z ikon polskiej piłki ręcznej, wicemistrz świata z 2007 roku z Niemiec będzie mógł sobie zorganizować wakacje z prawdziwego zdarzenia. Na finały Euro 2016 futbolistów Tkaczyk się nie wybiera, turniej zamierza śledzić z synem w telewizji i oczywiście szczególnie kibicować swojemu przyjacielowi, Robertowi Lewandowskiemu.

Decyzja o zakończeniu kariery była przez pana przemyślana?

Brałem pod uwagę taką decyzję, kiełkowałem do niej, a triumf Vive w Lidze Mistrzów to wszystko przyspieszył. Lepiej się nie da wyobrazić końca kariery. Turniej Final 4 Ligi Mistrzów w Kolonii był dla kieleckiej drużyny nieprawdopodobny, a w to co się działo w trakcie finału aż trudno uwierzyć. Siedząc na ławce i nie mogąc pomóc kolegom na boisku cierpiałem. Trener brał pod uwagę moją pomoc tylko w obronie, w ataku nie dałbym rady, bo nie byłem w stu procentach gotowy. Dobrze, że zawody zakończyły się happy-endem dla Vive, a to co zrobiliśmy odrabiając dziewięć goli straty z Veszprem zapisze się złotymi zgłoskami w dziejach piłki ręcznej. Lepszej reklamy tego sport nie da się wyobrazić.

Czyli na koniec spełnił pan wielkie marzenie?

Tyle lat grałem za granicą i to trofeum uciekało mi sprzed nosa. Półfinał z Paris Saint Germain był bodajże moim szóstym w Lidze Mistrzów i gdy wygraliśmy pomyślałem, że wreszcie może się udać. Okoliczności były niesamowite i nie da się ukryć mojej satysfakcji.

Ten triumf Vive nie przyszedł wcześniej, niż spodziewano się w Kielcach?

Tym razem droga do finału okazała się niesamowicie wyboista. Grupa z ośmioma zespołami, bardzo trudnymi rywalami obfitowała w wyzwania, w fazie pucharowej czyhały różne pułapki, ale z wszystkimi sobie poradziliśmy. Sezon stał pod znakiem obfitej dawki spotkań, a najtrudniej mieli ci, co brali udział w finałach Mistrzostw Europy w Polsce, niektórych jeszcze czekają eliminacje Mistrzostw Świata, a potem olimpiada. Ze względów fizycznych wymagania są nieprawdopodobne, ale takie są po prostu realia handballu na najwyższym poziomie.

Do zawodników Vive dotarło, że wygraliście tak prestiżowe rozgrywki jak Liga Mistrzów?

Mogę powiedzieć za siebie, że chyba nie do końca. Cały czas cieszę się z tego sukcesu i wydaje mi się, że to sen, nie jawa. Niech ta chwila trwa, a przed oczami mam wciąż nasz pościg za Veszprem w finale. Odrobić dziewięć goli w 14 minut w boju o taką stawkę, takie coś się przecież nie zdarza. Gdy emocje opadną dotrze do mnie, że wygrałem Ligę Mistrzów.

Po półfinale z Paryżem w Kolonii pomyśleliście – jak nie teraz to kiedy?

Na pewno cała nasza drużyna czuła się mocna, dla wielu zawodników Final 4 stanowił pożegnanie z Vive, klubem, który czeka teraz przebudowa składu. Przyjechaliśmy do Niemiec bić się o tytuł i nie zwątpiliśmy w to nawet w najtrudniejszych momentach. W finale już mało kto dawał nam szanse, gdy wysoko przegrywaliśmy, ale wtedy wyszedł charakter zespołu. Dla Vive wygrana w Lidze Mistrzów oznacza wejście na jeszcze wyższy poziom, klub i polska piłka ręczna muszą to przekuć na marketingowy sukces. Może uda się przenieść do nowej hali, której budowę w Kielcach obiecał poseł Dominik Tarczyński. Jest szansa kolejne poważne kroki Vive i trzeba zrobić wszystko, żeby jej nie zmarnować. Klub stał się jedną z wizytówek polskiego sportu, a historia którą napisał w Kolonii na Finał 4 2016 jest tak niesamowita, że trudno w nią uwierzyć.

Powitanie w Kielcach po triumfie w Lidze Mistrzów było najlepsze jakiego doświadczył pan podczas kariery?

Zdecydowanie tak. Już na lotnisku poczuliśmy się wyjątkowo, tak przywitali nas kibice. Na fecie w Kielcach płakałem jak bóbr, a selfie zrobione na tle rozentuzjazmowanych fanów jest najlepszym w moim życiu.

Gratulacje przyjmowaliście cię zewsząd, także od Roberta Lewandowskiego.

Z Robertem rozmawiałem przed i po finale Pucharu Niemiec, który zdobył z Bayernem. Teraz przebywa na zgrupowaniu kadry przed Euro 2016 i na pewno śledził poczynania Vive w Kolonii. Gratulacje od niego były miłą sprawą dla kieleckiego zespołu, a szczególnie na mnie, bo na mój temat się wypowiedział. Cenię sobie kontakty z Robertem, bo to świetny człowiek i życzę mu sukcesu na Euro 2016.

A co dalej z panem?

Zostaje w Vive, choć jeszcze za wcześnie by powiedzieć w jakiej roli. Spróbuje pomóc klubowi w dalszym rozwoju, bo trzeba korzystać z sukcesu jaki został osiągnięty.

Nie miał pan już nadziei na wyjazd na olimpiadę do Brazylii?

Bądźmy realistami. Tam Polska potrzebuje gości o stuprocentowej gotowości do walki. Być może zawitam na igrzyska jako turysta, ale na razie o tym nie myślę. Potrzebuje czasu na odpoczynek, reset, by oczyścić umysł. Chciałbym założyć plecak i wyjechać z Mariuszem Jurasikiem w Polskę na motorze, zależy to od sytuacji rodzinnej.

A do Francji na piłkarskie EURO 2016 pan się nie wybiera?

Niestety nie. Już od dwóch lat z synem szykuje się na mecz Bayernu i trzeba w końcu nadrobić tą zaległość. Na pewno będę oglądał Euro 2016 w telewizji, nie mam innego wyjścia, bo Tkaczyk junior jest zapalonym kibicem futbolu i na jego temat wie naprawdę dużo. Jeszcze jest za mały by wybrać czym się zajmie, a ja na pewno nie zamierzam mu czynić przeszkód.

Nasza reprezentacja pod wodzą Adama Nawałki może osiągnąć sukces na zbliżającym się turnieju?

Mamy najmocniejszą kadrę od wielu lat, a grupa naszych piłkarzy występuje w mocnych europejskich klubach, jeszcze osiąga w nich sukcesy. Z takim kapitanem jak Robert Lewandowski, klasowymi golkiperami, Grzegorzem Krychowiakiem, Łukaszem Piszczkiem, Kamilem Glikiem, Arkiem Milikiem możemy dużo zdziałać na francuskiej ziemi, ale do każdego spotkania trzeba podchodzić z chłodnymi głowami. Wierzę w Nawałkę, którego uważam za świetnego fachowca.

Robert Lewandowski na króla strzelców?

Dobrze znam „Lewego” i mogę się założyć, że wcale o tym nie myśli, bo najważniejsza dla niego jest drużyna.

Wróćmy do handballu. Czy gdyby nie problemy zdrowotne kontynuowałby pan karierę?

Pewnie tak, ale dywagacje są pozbawione sensu. Kontuzje mnie niestety nie omijały, tak po prostu miało być.

Największe plusy i minusy w pańskiej karierze?

Jak powiedział mój przyjaciel, Łukasz Kadziewicz – sport mnie stworzył i też sport mnie zniszczył. Nic dodać, nic ująć, a ostatni sezon kojarzy mi się też z częstymi wizytami w gabinetach lekarskich.

W reprezentacji mógł pan osiągnąć więcej?

Ostatnio rozmawiałem w autobusie z kolegami z Vive rok 2007, gdy kadra zajęła drugie miejsce w mistrzostwach świata, za Niemcami. Tamten sukces pozwolił piłce ręcznej wkroczyć na salony, wejść na wyższy poziom, pokazać ją szerszej publice. Miałem szczęście być w tej świetnej reprezentacji i do dziś spotykam się z dowodami sympatii, kibice pamiętają Niemcy 2007. Na pewno gdyby nie urazy występów w kadrze byłoby zdecydowanie więcej, lecz ja nie mam powodów do narzekań. Troszkę osiągnąłem w barwach Polski, w klubach i pozostałem sobą, takim samym chłopakiem, jak ten Tkaczyk który pojawił się na pierwszym treningu w Warszawiance.

Pod batutą Talanta Dujszebajewa Polska powalczy o medal w Rio?

Jeżeli sięgać po medal to tylko z nim. Próbkę możliwości Talant, człowiek z ogromnym entuzjazmem i niesamowitą wiedzą pokazał w Kolonii. Cieszę się, że takiego wspaniałego człowieka było mi dane spotkać na swojej drodze. On zawsze ma sprecyzowane cele i skoro udało mu się tyle osiągnąć z Vive to jest w stanie poprowadzić na szczyty naszą drużynę narodową.

Rozmawiał Jaromir Kruk

 

GRZEGORZ TKACZYK

Urodzony 22 grudnia 1980 roku. Piłkarz ręczny, występujący na pozycjach środkowego, lub lewego rozgrywającego. Zawodnik klubów: Warszawianka, SC Magdeburg, Rhein-Neckar Loewen, Vive Kielce. W reprezentacji Polski w latach 2000-2012 rozegrał 159 meczów i zdobył 549 goli. Z Polską wicemistrz świata 2007, Superpuchar 2007. Z Vive dwukrotnie wygrał Ligę Mistrzów w 2016 i zajmował trzecie miejsce w Lidze Mistrzów w 2013, 2015, zdobył Mistrzostwo Polski w latach 2012, 2013, 2014, 2015, 2016, Puchar Polski 2012, 2013, 2014, 2015, 2016. Z Warszawianką zdobył Puchar Polski 2002.

 

 

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności