Aktualności

Tylko na Łączy Nas Piłka: Sławomir Szmal o futbolowej pasji. Którego z bramkarzy ceni najbardziej? Dlaczego kibicuje Bayernowi Monachium?

Specjalne09.02.2015 
Sławomir Szmal to ikona polskiej piłki ręcznej. Trzykrotny medalista Mistrzostw Świata, w tym czempionatu zakończonego niedawno w Katarze, triumfator Ligi Mistrzów z Rhein Neckar Loewen, zdobywca licznych laurów, obecnie gwiazda Vive Kielce i oczywiście reprezentacji Polski. Popularny „Kasa” nie ukrywa też swojej sympatii do futbolu, który sam za młodu uprawiał. Oczywiście jako bramkarz. Został jednak specem na tej pozycji w szczypiorniaku, ale z uwagą obserwuje kolegów po fachu z piłki nożnej.
Niedawno wywalczył Pan z drużyną narodową brązowy medal Mistrzostw Świata w Katarze. Co wywarło na Panu największe wrażenie podczas tej imprezy?
Sławomir Szmal: Kiedyś na takich turniejach trudne spotkania rozgrywało się głównie z rywalami z Europy. Postępy poczyniły Argentyna, pokonana przez nas z najwyższym trudem, oraz Brazylia, która postawiła się Chorwacji, więc zrobiło się ciekawiej. Coraz mniej mamy spotkań wygrywanych przez jedną ekipę dużą ilością goli, poziom się wyrównuje, mecze są niezwykle atrakcyjne. Widać, że handball rozwija się na całym świecie.

Między innymi w Katarze. Nie chciałby Pan za dużą kasę grać ku chwale Kataru, który ściąga do swojej reprezentacji zawodników z różnych stron świata?
Czułbym się dziwnie. Nie wyobrażam sobie gry dla innego kraju niż Polska. Orzełek na koszulce to dla mnie świętość! Każde kolejne spotkanie w barwach narodowych daje mi wielką radość, dumę. A Katar wybrał taką drogę, a nie inną… Kto bogatemu zabroni?! Zbudowali silną drużynę, ale bez pewnej pomocy czynników trzecich, nie doszliby do finału. My w półfinale nie mieliśmy ułatwionego zadania przez sędziów…



Na Euro 2016 w Polsce kibice, którzy za dopingowanie biorą po dwa tysiące euro. Wyobraża Pan sobie taki scenariusz?
Powiem to, co wcześniej: kto bogatemu zabroni… Nasza rzeczywistość jest jednak inna, a w Polsce mamy wyjątkowych kibiców. Uwielbiam grać w kadrze przy naszej publice, ona aż niesie i dodaje sił. Euro 2016 u nas jawi się jako wyjątkowe wyzwanie. Mieli swoje imprezy piłkarze nożni, siatkarze, którzy zdobyli mistrzostwo świata. Kolej na nas i nie miałbym nic przeciw temu, żeby sięgnąć po medal.

Katar w 2022 roku będzie organizatorem finałów futbolowego mundialu. Poradzi sobie z takim przedsięwzięciem?
Mistrzostwa świata w piłce ręcznej pokazały kilka niekorzystnych trendów dla sportu, ale były zorganizowane na naprawdę wysokim poziomie. Nie mogliśmy narzekać na nic. Nie zauważyłem jednak wielkiego popytu na sport w tym kraju. Skoro jednak są bogaci ludzie, dla których nie jest problem wykładać na wielkie imprezy niebagatelne, wręcz niewyobrażalne sumy, to nie ma co narzekać. Na pewno uczestników piłkarskiego mundialu czeka sporo niespodzianek, oczywiście w sensie pozytywnym.

W Katarze parę razy interweniował Pan na przedpolu jak Manuel Neuer, golkiper futbolowej drużyny Bayernu Monachium. Lubi pan jego styl bronienia?
Neuer był nawet na meczu Polska – Niemcy w Katarze, o czym dowiedziałem się już później. To świetny fachowiec, mistrz świata z Brazylii. Jego styl gry mi się podoba, ale nie pomyślałem o tym, gdy wychodziłem poza pole karne w kilku ostatnich spotkaniach kadry. Po prostu uznałem, że taki sposób mogę pomóc drużynie.



Wziął Pan udział w projekcie „Laboratorium Pro” wraz ze Zbigniewem Małkowskim, bramkarzem Korony Kielce z piłki nożnej. Jak się Pan czuł na większej bramce?
Uprawiałem piłką nożną w wieku juniora i nie byłem wcale przerażony innymi rozmiarami bramki. W czasach dziecięcych parę gaf grając w „nogę” popełniłem. A to złe wybicie piłki, trafienie w obrońcę i gol dla przeciwnika, a to co innego. Niektórzy jednak mówili, że drzemie we mnie potencjał, lecz zdecydowałem się na handball. Trenując z profesjonalistami ze szczebla ekstraklasy w Koronie, wszystko wyglądało inaczej. Dla mnie to było coś nowego, super sprawa! W piłce ręcznej można popełnić kilka błędów, w nożnej jeden decyduje o ocenie bramkarza, często o wyniku i to jest podstawowa różnica. Inaczej wygląda też postawa golkipera w trakcie gry.



Pana ranking bramkarzy w reprezentacji Polski Adama Nawałki?
Sytuacja zmienia się dynamicznie. Wojtek Szczęsny z Arsenalu, Łukasz Fabiański ze Swansea, Artur Boruc z Bournemouth, a to wcale nie koniec możliwości, bo wielu polskich golkiperów występuje w świetnych zespołach klubowych. Na wybór nie można narzekać, a trenerowi Adamowi Nawałce można tylko pozazdrościć. Polska o obsadę bramki może być spokojna.



A jaki jest faworyt pośród golkiperów innych nacji, jeśli nie Manuel Neuer?
W futbolu na tej pozycji liczy się doświadczenie i koncentracja, umiejętność jej utrzymania. Obserwując rywalizację na wysokim poziomie, na wielkich turniejach i w Lidze Mistrzów zauważyłem, że w cenie są tacy bramkarze, jak choćby Gianluigi Buffon, który zbliża się do czterdziestki, ale świetnie radzi sobie w reprezentacji Włoch i Juventusie. W metrykę nikomu nie wypada wręcz zaglądać.

Pan, rówieśnik Buffona, myśli już powoli o zakończeniu kariery?
Zostawmy to.

To jakie stawia Pan sobie dalsze sportowe cele?
Staram się tak pracować na treningach, by najlepszą dyspozycję osiągać w najważniejszych spotkaniach sezonu. Z Vive Kielce chcę dostać się do Final Four Ligi Mistrzów, nawet spróbować powalczyć o triumf w elitarnych rozgrywkach. Z kadrą czekają mnie Mistrzostwa Europy w Polsce i – mam taką nadzieję – olimpiada w Rio de Janeiro. Jakieś kolejne medale mogłyby na mojej szyi zawisnąć.

Brązowy krążek w Katarze kadra wywalczyła pod wodzą Niemca, Michaela Bieglera. Jakoś w Polsce nie słychać pochwał pod adresem tego szkoleniowca…
Biegler to w porządku gość, który poprowadził nas do sukcesu i zasłużył na uznanie. Nie należy mu się tyle krytyki, tylko coś zupełnie przeciwnego. Czasami nie potrafię zrozumieć Polaków…



Gdy grał Pan w Niemczech, pojawiał się na spotkaniach piłkarskiej Bundesligi?
Byłem kiedyś na meczu Hoffenheim – Bayern. Ksywka gospodarzy, „Wieśniaki”, bardzo mnie rozbawiła, a duże wrażenie zrobiła na mnie atmosfera na stadionie. Tam kibicowali dosłownie wszyscy! Bayern to mój ulubiony zespół, nie wypada się narażać synkowi, który uwielbia ekipę z Monachium. Cieszę się, że w Bayernie gra Robert Lewandowski, ale nie tylko z tego względu sympatyzuje Bawarczykom. Profesjonalizm i otoczka czynią ten klub wyjątkowym.

Ludzie mówią, że Sławek Szmal ma dobre serce i pomaga innym. Prawda?
Cieszę się, że ludzie tak mówią, to miłe. A jeśli chodzi o moje pomaganie, to raz zaangażowałem się w zorganizowanie kolonii dla dzieci z domów dziecka, zupełnie charytatywnie. Skrzyknąłem kilku kumpli z piłki ręcznej, pobyli trochę z dzieciakami, dali im szczyptę radości. To nauczyło pokory, a jak tylko mogę, staram się być pomocny dla innych.

Na treningach Vive czy kadry szczypiornistów grywacie w piłkę nożnej w jej odmianie halowej. Jak Panu idzie?
Przyzwoicie. A u nas poziom jest dość wysoki, ha ha (śmiech). Taki gracz jak Karol Bielecki zaistniałby w świecie futbolu. Zapewniam!

Rozmawiał Jaromir Kruk

 

Sławomir Szmal
Urodzony 2 października 1978 roku w Strzelcach Opolskich. Bramkarz piłki ręcznej. Kluby: Stal Zawadzkie, WKW Opole, Hutnik Kraków, Warszawianka, Wisła Płock, TuS N-Lubeka, Rhein-Neckar Loewen, Vive Targi Kielce. W reprezentacji Polski od 1998 roku rozegrał ponad 250 spotkań, zdobył z kadrą medale MŚ – 2007 srebro, 2009 – brąz, 2015 – brąz, triumfator Superpucharu Europy 2009. Z Rhein-Neckar wygrał Ligę Mistrzów 2013, mistrzostwo Niemiec 2009, Puchar Niemiec 2006, 2007. Z Vive mistrz Polski 2012, 2013, 2014, Puchar Polski 2012, 2013, 2014. Z Warszawianką mistrz Polski 2002, Puchar Polski 2002. Uznany za najlepszego piłkarza ręcznego świata w 2009 roku. 

TAGI: Sławomir Szmal, piłka nożna, polscy bramkarze, Bayern Monachium,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności