Aktualności
"Boruc? Nigdy nie miał gwiazdorskich manier!" Przedstawiciel najlepszej Akademii Piłkarskiej w Polsce!
Pięć lat temu w Southampton nie było ani reprezentantów Anglii, ani milionów na koncie bankowym. Klub był w fatalnej kondycji finansowej i niejako musiał otworzyć się na wychowanków z klubowej Akademii, która nagle zaczęła dostarczać niespodziewanie dużych profitów. Kiedy „Święci” grali jeszcze na peryferiach angielskiej Premier League, balansując pomiędzy drugim i trzecim poziomem rozgrywkowym, z klubu odeszło dwóch najzdolniejszych juniorów z rocznika 1989. Za łączną sumę - 25 milionów euro. Do Arsenalu sprzedano Theo Walcotta za 10 milionów, a do Tottenhamu, Garetha Bale’a, za 15 milionów.
W ubiegłe lato sprzedano dwóch kolejnych wychowanków. Tym razem z rocznika 1995. Caluma Chambersa za 20 milionów oddano Kanonierom, zaś Luke’a Shawa za 38 milionów wytransferowano do Manchesteru United. Do tego możemy dorzucić jeszcze transfer Adama Lallany do Liverpoolu (31 miilionów) oraz Alexa Oxlade’a-Chamberlaina do Arsenalu (13 milionów) i otrzymamy łącznie kwotę blisko 130 milionów euro, jaką Southampton zarobiło w ostatnich pięciu latach, tylko na swoich wychowankach. Nic dziwnego, że od lat na pytanie, kto najlepiej szkoli młodzież w Anglii, eksperci wskazują palcem na „Świętych”.
Droga do gwiazd
Martin Hunter odwiedził Polskę przy okazji wykładu w Szkole Trenerów. Od pięciu lat pracuje w Southampton, gdzie pełni funkcję dyrektora technicznego Akademii, a także trenera tamtejszej drużyny do lat 21. Podczas rozmowy w cztery oczy, opisując fenomen szkółki Southampton, kilkakrotnie używa hasła „pathway”, które w dosłownym tłumaczeniu oznacza po prostu drogę lub ścieżkę. I to właśnie wytyczenie indywidualnej ścieżki rozwoju dla każdego z wychowanków, ma według Huntera kluczowe znaczenie.
- Na każdego z piłkarzy musisz patrzeć indywidualnie. Nie wrzucaj ich do jednego worka. Podam prosty przykład, kiedy Alex Oxlade-Chamberlain przyszedł do naszego klubu, był bardzo mikry, jednak widać było u niego wielki potencjał motoryczno-techniczny. Postanowiliśmy z niego nie rezygnować, tylko poczekać aż dojrzeje. Przesunęliśmy go więc na sezon do drużyny, złożonej z zawodników o rok młodszych. I w końcu wystrzelił. Dziś jest reprezentantem seniorskiej reprezentacji Anglii. Cierpliwość to w szkoleniu młodzieży podstawa - zauważa Hunter.
Jednym z fundamentów szkolenia w Southampton jest także przygotowanie wychowanków do gry na kilku pozycjach. Żaden z zawodników nie jest przywiązany do jednej pozycji. W Polsce często się mówi, że uniwersalizm, to przekleństwo piłkarzy, ale w Akademii „Świętych” patrzą na to nieco inaczej. Boiskowa mobilność i elastyczność, to próba dostosowania się do wymagań współczesnego futbolu na najwyższym poziomie.
- Teraz to wygląda inaczej, niż na przykład za czasów Alana Shearera, który był sprofilowany pod klasycznego napastnika, poruszającego się głównie w obrębie pola karnego przeciwnika. Teraz staramy się, by nasi piłkarze byli bardziej uniwersalni. Kiedy w młodym wieku wystawiasz chłopaka na różnych pozycjach, on będzie zdobywał nowe doświadczenia. A im będzie starszy, tym tę liczbę pozycji trzeba mu zawężać. Dobrym przykładem jest tutaj Calum Chambers, który w pierwszej drużynie grał jako prawy obrońca, a po transferze do Arsenalu, trener Arsene Wenger, zaczął wystawiać go na środku obrony. Wcześniej, w juniorach, grywał u nas także jako środkowy pomocnik, po to, by bardziej komfortowo czuć się z piłką przy nodze. Dzięki temu stał się lepszym piłkarzem.
Wszystkie drużyny w Akademii, grają też według jednego schematu taktycznego, który jest spójny z wizją trenera pierwszego zespołu Southampton - Ronalda Koemana.
- Chcemy, by każdy z wychowanków wchodząc do pierwszej drużyny, dokładnie widział, czego się od niego oczekuje na boisku. A co do ustawienia, to jeden z brytyjskich komentatorów kiedyś powiedział, że jedynym momentem, w którym widzisz właściwe ustawienie drużyny na boisku, jest początek meczu. I ja się z tym zgadzam. Naszą bazą, punktem wyjścia, jest system 4-3-3, który w trakcie meczu często ewoluuje. Chcemy by nasi piłkarze łatwo przystosowali się do różnych systemów gry.
Szkolenie w klubie podzielono na trzy fazy. Pierwsza „Foundation Phase”, skierowana jest do najmłodszych. Druga - „Youth Development Phase”, dedykowana jest zawodnikom w przedziale wiekowym: 12 - 16 lat. I w końcu trzecia, „Professional Development Phase”, dotyczy zawodników od 17 do 21 roku życia. W przypadku dwóch ostatnich faz, trenerzy w Akademii pracują w klubie już na pełen etat.
- Skautujemy nie tylko piłkarzy, ale i trenerów. Szukamy innych szkoleniowców do drużyny U-10, a innych do U-18. Tu trzeba prezentować różne podejścia do zawodników. Używać innych zwrotów, inaczej się z nimi komunikować - dodaje Hunter.
Grzeczni chłopcy
O Akademii klubu z St Mary’s mówi się często, że wychowuje „grzecznych” chłopców. Kapitan angielskiej młodzieżówki - James Ward-Prowse, czy właśnie Oxlade-Chamberlain, to wymarzeni zięciowie wszystkich teściowych, którym daleko do mentalności chociażby Joeya Bartona czy Wayne’a Rooneya. Pytanie tylko, czy to ich atut, czy może jednak wada.
- Kiedyś Gareth Southgate powiedział, że dobrze mu się pracuje z naszymi piłkarzami, bo oprócz tego, że są dobrzy piłkarsko, potrafią słuchać, co do nich mówi, są zdyscyplinowani i nie spóźniają się. Tego od naszych wychowanków wymagamy. Chcemy by wyrośli nie tylko na dobrych piłkarzy, ale i dobrych ludzi. Dla zawodników w przedziale wiekowym: od 17 lat do 21, nie przewidujemy też żadnych kar finansowych. Jeżeli coś przeskrobią, otrzymują pierwsze ostrzeżenie. Jeśli sytuacja się powtórzy, zostają odsunięci od treningów lub meczów, a na ich miejsce wskakuje inny zawodnik. I to jest dla wielu największa kara.
A jak w tym otoczeniu grzecznych chłopców odnalazł się Artur Boruc? - dopytuję.
- Szczerze? Wzorowo. Naprawdę, czasami schodził do mnie do rezerw i nigdy nie miał gwiazdorskich manier. Przeciwnie, pomagał młodym chłopakom na boisku. Cieszę się, że teraz wraca do Premier League z Bournemouth.
Bournemouth to najbliższy „piłkarski” sąsiad Southampton, ale na niwie juniorskiej, słaby konkurent. Akademia beniaminka stoi na niskim poziomie i często najlepsi piłkarze z miasta, trafiają właśnie do „Świętych”, czego najlepszym przykładem jest wspomniany na początku Adam Lallana.
- To prawda, ale konkurencja jest i tak ogromna. Wiele klubów z innych regionów, chociażby z Londynu, ma tak rozwinięty skauting, że i z nimi na co dzień musimy konkurować. Oni zawsze szukają dobrych zawodników. Z różnych stron Wielkiej Brytanii. Musimy być czujni i utrzymywać nasze standardy wysoko. Musimy robić wszystko, by utalentowani piłkarze, chcieli rozwijać swój talent u nas, w Southampton.
Jakub Polkowski
Zdjęcie główne: http://www.saintsfc.co.uk/news/article/20150605-martin-hunter-southampton-under-21s-cup-run-2483169.aspx
[ANKIETA KADROWICZA]: "W zawodzie piłkarza nie lubię, że jestem...bramkarzem!" Odpowiada Artur Boruc!