Aktualności
„Good job” – Mariusz Jop
W kadrze narodowej rozegrałem 27 spotkań. Jeśli miałbym wskazać moje najważniejsze 90 minut, to byłby to mecz z cyklu eliminacji Euro 2008 w Lizbonie przeciwko reprezentacji Portugalii w 2007 roku. Do tego spotkania przystępowaliśmy z czteropunktową przewagą nad ekipą Luisa Felipe Scolariego. Naszym głównym celem było utrzymanie przewagi.
Skład linii obrony na ten mecz był dla nas wielką niewiadomą. Ja miałem świadomość, że jestem blisko pierwszego składu i mam szansę wyjść w podstawowej jedenastce.
Leo Beenhakker był zwolennikiem taktyki, że na swojej połowie drużyna powinna zawsze grać szybko i prosto. Jeżeli chodzi o ofensywę, powiedzmy 30-40 metrów od bramki, Beenhakker zostawiał nam bardzo dużo swobody w kreowaniu akcji indywidualnych.
Mieliśmy świadomość, że będziemy grać z wicemistrzami Europy, naszpikowanymi gwiazdami, wartymi miliony euro. Jednak jeszcze raz okazało się, że nazwiska nie grają. Niepodważalne było to, że w meczu z nami Portugalczycy są murowanymi faworytami. Grali u siebie, a do tego sytuacja w tabeli wymuszała na nich, że ten mecz za wszelką cenę muszą wygrać. W 44. minucie Mariusz Lewandowski strzela jednak na 1:0. Mieliśmy świadomość, co może się dziać w drugiej połowie. Było pewne, że ruszą na nas z impetem. Ostatecznie, bo zaciętym i pełnym emocji boju, zremisowaliśmy 2:2.
To był dla nas zwycięski remis. Naszym celem było zachować stan sprzed tego meczu, czyli czteropunktową przewagę nad Portugalią i ta sztuka nam się udała. Punkt zdobyty na bardzo trudnym terenie w pełni nas satysfakcjonował.