Aktualności

Futbol w samotności, czyli dlaczego piłkarze nie grają w karty?

Specjalne19.05.2015 
Piłkarze spędzają ze sobą coraz mniej czasu. Trudno doszukać się w tej tezie kontrowersji. To zdanie potwierdzi każdy trener. Można przyjąć, że to coś symptomatycznego dla współczesności. Pytanie, czy wszystko, co nas spotyka w związku z rozwojem technologii, trzeba przyjmować jako aksjomat, z którym nie można polemizować? (FOT: East News).
„Galliani rozumiał, że kluczem do budowania wielkiego Milanu jest poczucie lojalności oraz utożsamianie się zawodników z zespołem. Oczywiście poczucie to, trzeba było kształtować, dokładnie tak samo jak wszystko inne. Im więcej czasu piłkarze ze sobą spędzali, tym lepiej” – wyznał w swojej niedawno wydanej autobiografii jeden z najwybitniejszych trenerów ostatnich lat – Carlo Ancelotti.

„Im więcej czasu piłkarze ze sobą spędzali, tym lepiej” – to zdanie szczególnie utkwiło mi w pamięci. Kto powinien o to zadbać? – To jest przede wszystkim rola trenera – wyjaśnia Czesław Michniewicz. – Piłkarze muszą o sobie wiedzieć jak najwięcej, także o życiu prywatnym. Pamiętam, że jeszcze w Bałtyku Gdynia mieliśmy coś takiego jak piłkarskie poniedziałki. Spotykaliśmy się wieczorami, piliśmy i śmialiśmy się. Kiedyś więcej się piło i lepiej się grało – śmieje się aktualny trener Pogoni Szczecin.



Dziś piłkarze po wspólnych odprawach błyskawicznie zanurzają się w tabletach  i smartfonach. Zamiast gwaru rozmów, słychać tylko „klik, klik, klik”… – W dzisiejszych czasach taka integracja jest nierealna. Za dużo różnych atrakcji internetowych. Powoli zanika nawet gra w karty – tłumaczy Michał Probierz.

Ten aspekt szczególnie boli Gennaro Gattuso, byłego piłkarza Milanu. W rozmowie z Mateuszem Święcickim na łamach Wirtualnej Polski znakomicie diagnozuje problemy nowego pokolenia: „Zawsze pojawiałem się na treningu minimum godzinę przed czasem. Chodziłem na masaże, piłem kawę, żartowałem z kolegami. W ostatnich latach stało się coś strasznego. Młodzi piłkarze przyjeżdżali na treningi najpóźniej jak się tylko dało, po czym wyjeżdżali z Milanello tuż po zajęciach. Było to dla mnie niepojęte. Nie godziłem się z tym i nie potrafiłem tego zrozumieć”.

Porzucenie tego aspektu sprawia, że wielu drużynom zaczyna brakować duszy. Kluby stają się korporacjami. – Kiedyś było zdecydowanie więcej kreatywnych piłkarzy. Kreatywnych poza boiskiem – zauważa Michniewicz. – Teraz trzeba im dać „wędkę” i oni często ją łapią – dodaje.

A to oznacza, że jeszcze nie wszystko stracone! Największy problem mają trenerzy młodzieżowych reprezentacji, którzy wśród swoich podopiecznych mają wyłącznie przedstawicieli nowej, „smartfonowej” fali. – Rozmawiamy z przedstawicielami innych federacji i mają dokładnie takie same przemyślenia. Do piłkarzy coraz trudniej trafić – uważa Robert Wójcik, który od wielu lat pracuje z młodzieżowymi reprezentacjami. – Czasem bywa tak, że musimy piłkarzom zabraniać korzystać z niektórych urządzeń – dopowiada.



Co może się sprawdzić na poziomie juniorskim, niekoniecznie działa w dorosłej piłce. – Trenera, który zabroni piłkarzom korzystać z telefonów czy komputerów, wezmą za chorego psychicznie – Michał Probierz ma w tym aspekcie radykalny pogląd.

Trener Michał Globisz zachęcał swoich podopiecznych do tego, żeby rozmawiali jak najwięcej. Skoro grają blisko siebie, to mogą sobie wyjaśnić poza boiskiem czego od siebie oczekują w trakcie meczu. Dziś piłkarze są bardziej rozleniwieni i trudno znaleźć kogoś, kto chętnie weźmie na barki liderowanie grupie. „Generacja Y” wszystko wie najlepiej, nie potrzebuje autorytetów, jest zbyt pewna siebie i niecierpliwa. To wszystko przekłada się na piłkarzy, którzy w obrębie tej generacji się wychowywali. I jak sobie z nimi poradzić?

– Czasami robi się różne formy zabaw, ale problemem jest zbyt duża liczba obcokrajowców. Trzeba uważać, żeby nie było zbyt sztucznie – trener Probierz nie jest zbyt optymistyczny.



Tylko jeśli piłkarzy zostawi się samych sobie, będą mieć problem, żeby się zintegrować. – Musisz ich stymulować – uważa Michniewicz. – Idealnie byłoby mieć w drużynie kogoś takiego, jak Piotrek Świerczewski czy Tomek Iwan. Oni potrafili to robić. Dziś takich piłkarzy już nie ma, ale wiem, że jako trener, muszę to wziąć na siebie – zapewnia.

Ciekawe, że zarówno jeden, jak i drugi wspomniany dżentelmen, pracują dzisiaj w dwóch najważniejszych reprezentacjach Polski. Tomasz Iwan z roli człowieka kreującego atmosferę, wywiązuje się wzorowo. Większość poza boiskowych aktywności w reprezentacji Polski to jego inicjatywa i on doskonale rozumie, że bez tego zbudowanie drużyny raczej się nie uda.



Piotr Świerczewski jako asystent Marcina Dorny będzie mógł się na tym polu wykazać w najbliższych latach. Czeka ich bowiem stworzenie zespołu, który będzie reprezentował Polskę w 2017 roku podczas mistrzostw Europy do lat 21. Już dziś wiadomo, że piłkarsko nie będziemy najsilniejszym zespołem w stawce. To, czego nie można zrobić na boisku, trzeba spróbować zrobić poza nim.

W kwestii zmian, które zachodzą na naszych oczach, jestem trochę jak Gennaro Gattuso. Nie godzę się na to. Piłkarze muszą razem grać nie tylko na boisku. Integrować mogą się nawet z tabletami, czy telefonami w rękach. Nie chodzi o to, że nie są w stanie tego robić. Nie są po prostu świadomi, że to może być atrakcyjne. Futbol staje się coraz bardziej technokratyczny. Kluby zatrudniają nawet speców od „timingu” przy stałych fragmentach gry. Jeśli przy tym zatraci się umiejętność budowania atmosfery, piłka zostanie stopniowo odarta z resztek romantyzmu.

Łukasz Wiśniowski

TAGI: Futbol w samotności, karty, Michał Probierz, Czesław Michniewicz, Robert Wójcik, Tomasz Iwan, Piotr Świerczewski,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności