Aktualności
[WYWIAD] Konrad Michalak: W Lechii czuję coraz większą pewność na boisku
Przychodząc do Lechii, mówiłeś, że jesteś tutaj między innymi po, aby zbierać kolejne minuty w ekstraklasie, co wiąże się z regularną grą w lidze. Od kilku kolejek występujesz w podstawowym składzie, także plan powoli udaje się realizować?
Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Cieszę się, że zaczynam coraz więcej grać i że Lechia zajmuje wysokie miejsce w tabeli. Mam nadzieję, że tak już pozostanie.
Skoro wystąpiłeś w wyjściowej jedenastce w czterech spotkaniach z rzędu to znak, że trener Piotr Stokowiec zaczyna ci ufać. Tak to widzisz?
Ustalanie składu nie leży w moich kompetencjach, ja natomiast mogę przekonać trenera ciężką pracą. I staram się robić to jak najlepiej. Moje początki w Lechii nie były takie, jak sobie zakładałem. Byłem w kadrze meczowej, dwa razy wszedłem z ławki, ale dużo częściej nie grałem. Trener Stokowiec chciał mnie powoli wprowadzać, taki był jego plan. W ten sposób postępuję z młodymi zawodnikami – chce im dać czas. Takie zasady wychodzą wszystkim w zespole na dobre. Jestem bardzo szczęśliwy w Lechii i będę dawał z siebie wszystko.
Chcesz przez to powiedzieć, że podjąłeś najlepszą z możliwych decyzji, decydując się na transfer z Legii do Lechii?
Jedno jest pewne: potrzebowałem tej zmiany. Musiałem zmienić otoczenie. Wierzyłem, że na moim obecnym etapie kariery Lechia będzie najlepszym miejscem. Na ocenę tego transferu przyjdzie jednak czas po zakończeniu sezonu. Na razie jest wszystko dobrze, chcę to kontynuować.
Dostajesz szanse w gdańskim klubie, jeździsz regularnie na reprezentację U-21. Czujesz z tego powodu podwójną satysfakcję?
W obu meczach kończących eliminacje zagrałem – z Danią od początku, z Gruzją wszedłem z ławki. To wynikało ze strategii na konkretne spotkanie. Uważam, że daje trenerowi Czesławowi Michniewiczowi argumenty, aby dalej mnie powoływał. Liczę, że wygramy dwumecz z Portugalią. Mamy naprawdę świetną drużynę i szkoda by było, żeby ta kadra zakończyła swój żywot na tym etapie.
Ze swojej postawy w eliminacjach jesteś zadowolony?
Strzeliłem trzy gole, zaliczyłem trzy asysty w siedmiu meczach. Czyli prawie w każdym meczu miałem jakąś liczbę, dałem jakiś konkret drużynie. Czy wchodziłem z ławki, czy grałem od początku, tak samo się starałem. Mam nadzieję, że dołożyłem cegiełkę do tego drugiego miejsca w grupie. Ale nie o indywidualne statystyki przecież chodzi, a o zespół, w którym jeden za drugiego wskoczy w ogień.
Jak zatem ocenisz wyniki losowania baraży o awans do przyszłorocznego EURO U-21?
Nie ma co się oszukiwać: moim zdaniem dostaliśmy najmocniejszego rywala z całej stawki drużyn uczestniczących w barażach. Wystarczy spojrzeć w jakich klubach grają Portugalczycy, ile są warci. Zresztą sama nazwa Portugalia już wiele mówi. Przed meczem nikt jeszcze nigdy nie wygrał, dlatego trzeba walczyć. Na pewno trener Michniewicz dobrze nas przygotuje do tego dwumeczu. On zawsze dokonuje szczegółowej analizy każdego rywala.
To w jakim sposób wytrącić Portugalczykom argumenty z rąk, a w zasadzie to z nóg?
Na razie skupiam się na pojedynku z Cracovią, choć wiem, że po tej kolejce ligowej selekcjoner już będzie miał dla nas przygotowany obszerny materiał na temat Portugalczyków. On lubi takie detale, lubi nam ułatwiać życie. Musimy wyjść na Portugalię jak na wojnę, dać z siebie 100 procent. A przy tym wierzyć, że jesteśmy ich w stanie pokonać.
Siłą reprezentacji U-21 jest kolektyw.
Stanowimy taką zgraną paczkę. Od pierwszego zgrupowania pojawiają się praktycznie te same twarze. Trzon drużyny się nie zmienia. Bardzo dobrze się znamy, co pokazaliśmy z Danią. Wywalczyliśmy z nimi cztery punkty, choć nie byliśmy faworytem. Pokazaliśmy naszą siłę.
Mecze z Danią mogą być jakąś wskazówką dla was przy okazji starcia z Portugalczykami?
Myślę, że po części tak. Spodziewam się jednak, że Portugalia zagra zupełnie inaczej. Jeśli każdy z nas zostawi zdrowie na boisku, to jestem przekonany, że nawiążemy walkę. Dlatego tak ważna jest nasza grupowa siła. Musimy czuć swoje wsparcie – i od tych na boisku i od tych z ławki. W tej drużynie nikt na nikogo się nie obraża, każdy zasuwa ile może. Zbudowaliśmy rodzinną atmosferę. I to przekłada się na wyniki – jako jedyni w grupie nie przegraliśmy meczu. To też o czymś świadczy.
Prawdopodobnie Polska z Portugalią zagra z kontry i tu szansa dla szybkich piłkarzy, czyli choćby ciebie. Nie tylko w tym sezonie pokazałeś, że szybkość to twój wielki atut. Abstrahując od tego, widać, że czujesz coraz większą pewność na boisku.
Pierwsze tygodnie nowego sezonu nie były dla mnie łatwe. Po wielu latach spędzonych w Legii, musiałem się z nią pożegnać. Jeśli tyle czasu spędziłeś w jednym miejscu, to nie da się przenieść do nowego miejsca ot tak i od razu ruszyć z buta. Potrzebowałem czasu. Pewność siebie nabierasz regularnie grając, co ostatnio mi się udaje. Mam nadzieję, że ta pewność siebie jeszcze urośnie.
Pewność cechuje także grę Lechii. Wyniki tak was budują, czy po prostu jesteście świadomi własnej wartości?
Na pewno nie ma w nas żaden pychy. Jesteśmy szczerą drużyną, w tym sensie, że pracujemy sumiennie i ciężko, według z góry założonego planu. Na boisku jesteśmy dobrze zorganizowani, różnorodni, ciężko się przeciwko nam gra. Mamy dobry okres, ale nie sztuką jest wejść na górę, tylko się na niej utrzymać, bo tam najbardziej wieje.
Lechia jako jedyna utrzymała pozycję lidera przez dwie kolejki.
Trener Stokowiec powtarza, że dobrze być liderem przed przerwą na reprezentację, bo to bodziec do cięższej pracy i pozytywny impuls dla drużyny. Trzeba podtrzymać tą passę. Jeśli w sobotę zagramy na swoim poziomie, to powinno być dobrze.
Cracovia to rywal z dołu tabeli, ale to może być dla was pułapka, bo z takimi rywalami Lechii często grało się ciężko.
W ekstraklasie każdy może wygrać z każdym i mając to na uwadze, nikogo nie lekceważymy. Na Cracovię przygotowujemy się tak samo jak na Lecha. Nie ma mowy o patrzeniu na rywala z góry, bo jest niżej w tabeli. Musimy być skoncentrowani, wtedy będzie OK.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski