Aktualności

[WYWIAD] Dawid Kownacki: Nie podniecam się jednym trafieniem w Serie A. Chcę kolejnych!

Reprezentacja22.10.2017 
Dawid Kownacki w sobotnim meczu ligowym z Crotone strzelił pierwszego gola w rozgrywkach Serie A, przypieczętowując wysokie zwycięstwo UC Sampdorii 5:0. – Mimo że zarzucano mi, iż nie umiem grać ciałem, to wziąłem na plecy obrońcę, pokazałem, że nawet defensorzy w lidze włoskiej mogą się ode mnie odbić. Potem posłałem piłkę między nogami bramkarza. Teraz czekam na kolejny występ – powiedział Łączy nas piłka kapitan reprezentacji Polski do lat 21. Serdecznie gratuluję pierwszego gola w Serie A!
Dziękuję bardzo. Ta bramka była dla mnie ważna, mega się z niej cieszę. Pierwsze gole w karierze zawsze dedykowałem mamie i teraz również chciałbym to zrobić. Po minie dziewczyny widzę, że lekko się na mnie zezłościła, ale mama jest bardzo ważna, w dodatku jesteśmy teraz daleko od siebie, a moja kobieta towarzyszy mi na każdym kroku we Włoszech. Jej poświęcam każdy trening i będę dedykował kolejne gole. Mam nadzieję, że sobotnia bramka była jedną z wielu, jakie zdobędę dla Sampdorii. Nie podniecam się jednym trafieniem.

Wszedłeś na boisko na ostatni kwadrans i zaledwie minutę później cieszyłeś się z gola. Wykorzystałeś złe wybicie Alexa Cordaza, świetnie poradziłeś sobie w polu karnym z obrońcą Crotone i pewnie posłałeś piłkę do siatki.
To był mój pierwszy kontakt z piłką. Bramkarz Crotone rzeczywiście trochę źle wybił futbolówkę, a ja ją przejąłem. Tak to już w piłce nożnej czasem bywa, że szczęście jednego jest nieszczęściem drugiego. Mimo że zarzucano mi, iż nie umiem grać ciałem, to wziąłem na plecy obrońcę, pokazałem, że nawet defensorzy w lidze włoskiej mogą się ode mnie odbić. Strzelałem już właściwie na wślizgu, czubkiem buta posłałem piłkę do siatki między nogami bramkarza. Trzeba było to wykorzystać. Ten gol był ważny, doda mi jeszcze więcej pewności siebie i sprawi, że będzie mi w Sampdorii zdecydowanie łatwiej. W końcu jestem napastnikiem, a od nich wymaga się goli.

Jak świętowałeś pierwsze trafienie w Serie A?
Na spokojnie, byliśmy na kolacji z Karolem Linettym i Bartkiem Bereszyńskim. Posiedzieliśmy, porozmawialiśmy. Zazwyczaj właśnie w taki sposób spędzamy czas po meczach.


FOT: East News.

Nie uwierzę, że nie ucieszyłeś się bardzo z tego trafienia, które było Ci tak bardzo potrzebne.
Pewnie, że bardzo się cieszyłem z tego, że dostałem kolejną szansę i udało mi się trafić do siatki. Ciężko pracuję na treningach i staram się cały czas pokazywać trenerowi, że zasługuję na grę w Serie A. Chcę dostawać coraz więcej minut.

W debiucie w barwach Sampdorii w meczu Pucharu Włoch z drugoligową Foggią strzeliłeś gola, ustalając wynik spotkania na 3:0. Na dłuższą szanse w Serie A musiałeś jednak trochę poczekać.
To prawda. W lidze włoskiej zadebiutowałem 30 września w wyjazdowym meczu z Udinese Calcio. Trener Marco Giampaolo dał mi prawie 20 minut na pokazanie się. Przegrywaliśmy już jednak 0:2 i graliśmy w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Edgara Barreto. Ciężko było zrobić cokolwiek do przodu, ale próbowaliśmy, narażając się na kontry. W rezultacie straciliśmy jeszcze dwa gole, to był trudny mecz. W kolejnym starciu z Atalantą Bergamo na Stadio Luigi Ferraris dostałem kolejną szansę, zagrałem przez trzy ostatnie minuty, miałem dwa kontakty z piłką, ale najważniejsze, że wygraliśmy 3:1. W sobotę trener posłał mnie zaś na plac na kwadrans. Mecz fajnie się dla nas ułożył, szybko objęliśmy prowadzenie, do przerwy było już 3:0. Gdy wchodziłem na boisko, na tablicy wyników wyświetlał się rezultat 4:0. Było mi dużo łatwiej, miałem dużo miejsca. Mój pierwszy kontakt z piłką i od razu gol, lepiej nie mogło się zacząć. Potem futbolówki dotknąłem jeszcze z dwa razy. To był fajny mecz, każdy kolejny mógłby być taki sam, ale wiem, że tak nie będzie. Przed nami różne spotkania, będą momenty, kiedy będzie szło, ale i takie, gdy nic nie będzie wychodziło, trzeba będzie się podnieść. Dlatego do sobotniego spotkania z Crotone podchodzę z chłodną głową, znam swoje miejsce w drużynie, wiem też, gdzie jestem i jak ciężko musiałem pracować, aby tu dojść.



To jakie jest Twoje miejsce w drużynie?
Mamy w zespole czterech napastników i ja jestem zmiennikiem. W pierwszych kolejkach Serie A nie grałem w ogóle, ale byłem cierpliwy, bo wiedziałem, że tak może być. Skupiałem się tylko i wyłącznie na piłce, ciężko pracowałem na treningach i liczyłem na to, że trener to dostrzeże. Tak się rzeczywiście stało. W trzech ostatnich meczach Marco Giampaolo dawał mi szanse gry, wchodziłem z ławki. Cieszę się z każdej minuty spędzonej na boisku i cały czas nad sobą pracuję. Przeskok między ligą włoską i polską jest bardzo duży. Ciągle uczę się Serie A, nowej drużyny, taktyki. Idę krok po kroku i wierzę w to, że będę dostawał coraz więcej minut i że będzie coraz lepiej.

Rozmawiałeś po meczu z Crotone z trenerem, pogratulował Ci gola?
Po meczu miałem jeszcze trening wyrównawczy. Z trenerem widziałem się tylko przez chwilę, poklepał mnie po plecach. We Włoszech po każdym spotkaniu każdy rusza w swoją stronę. Albo jedzie od razu do rodziny, albo idzie jeszcze coś zjeść na miasto i wraca do domu, aby odpoczywać. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w sobotę zagraliśmy z Crotone dobry mecz, osiągnęliśmy fajny wynik, ale każdy z nas pamięta też doskonale, że kolejne spotkanie czeka nas już we wtorek, kiedy zagramy w Mediolanie z Interem.

Jak przebiega Twoja aklimatyzacja w Sampdorii?
Szczerze mówiąc, od samego początku czułem się tutaj bardzo dobrze. Szybko się zaaklimatyzowałem, pierwsze dwa tygodnie spędziłem na obozie, potem wróciliśmy do Genui i po trzech-czterech dniach miałem już mieszkanie, przyjechała do mnie dziewczyna. Mam też w Sampdorii dwóch nieocenionych kolegów z Polski, dzięki którym początek był znacznie łatwiejszy. Cała drużyna przyjęła mnie bardzo dobrze. Barierą jest może jeszcze język włoski, którego cały czas się uczę, a na razie porozumiewam się po angielsku. Co prawda nie każdy w naszej drużynie mówi w tym języku, ale dogaduję się, nie ma żadnych problemów.


Dwóch nieocenionych kolegów z Polski to oczywiście Karol Linetty i Bartosz Bereszyński.
Dokładnie. Są w Sampdorii dłużej i teraz pomagają mi na każdym kroku. Ich pomoc bardzo przydała się zwłaszcza na samym początku, kiedy musiałem załatwiać pierwsze sprawy poza boiskiem. Jestem im wdzięczny, dzięki nim moja aklimatyzacja we Włoszech przebiegła tak łagodnie. Mamy z Karolem i Bartkiem dobry kontakt, trzymamy się tym naszym polskim trio razem.

Kiedyś mówiono o polskim trio z Borussii Dortmund, a teraz trzech Polaków pełni coraz ważniejsze role w Sampdorii.
Kiedy na początku mojego pobytu w Italii Karol i Bartek cały czas grali, a ja musiałem przyglądać się temu z boku, było mi przykro, że nie dostaję szans. Przeczuwałem jednak, że niedługo to się zmieni, że będziemy we trzech wybiegali na boisko. W końcu cały czas ciężko pracowałem. Poza tym wiedziałem, że klub kupił mnie nie na darmo, aby nie dawać mi szans. Inną sprawą jest, czy bym je wykorzystał, ale robiłem wszystko, by być gotowy. Bereszyński od początku sezonu praktycznie regularnie gra w pierwszym składzie i to bardzo dobrze. Linetty drugi mecz z rzędu skończył z golem na koncie, a teraz jeszcze ja dołożyłem swoją cegiełkę do wygranej Sampdorii. Fajnie, że Polacy pełną ważne role w drużynie jednej z najmocniejszych lig europejskich, bo za taką trzeba uznać Serie A.

Na zakończenie chciałem porozmawiać jeszcze o reprezentacji Polski do lat 21, w której zostałeś kapitanem.
To dla mnie duże wyróżnienie, ale też i wielka odpowiedzialność, bo mam duży wpływ na postawę drużyny. Trener Czesław Michniewicz powiedział mi, że na boisku jestem jego prawą ręką i to ja jestem odpowiedzialny za drużynę, ciągnę ją i wiem, że mam wpływ na chłopaków. Wiadomo, że kiedy idzie, wszystko jest fajnie. Kiedy jednak nie układa się po twojej myśli, ja – jako kapitan – nie mogę ani na chwilę spuścić głowy, bo jeśli to zrobię, dam zły przykład chłopakom, oni też się poddadzą. Właśnie wtedy, gdy jest ciężko, są najważniejsze chwile, które kształtują zespół.



Byłeś zaskoczony propozycją trenera Michniewicza?
Trener uznał, że będę nadawał się do tej roli i jestem z tego zadowolony. Dobrze czuję się jako kapitan, wydaje mi się, że wywiązuję się ze swoich obowiązków. Szkoda mi tylko, że straciliśmy punkty w drugim meczu eliminacji UEFA EURO U21 z Finlandią. Prowadziliśmy i powinniśmy wygrać to spotkanie. Za to jestem zły.

W listopadzie reprezentację Polski U-21 czekają ważne mecze z Wyspami Owczymi i liderem naszej grupy – Danią. Kibice liczą zwłaszcza na Twoją dobrą postawę. W dotychczasowych trzech meczach eliminacyjnych strzeliłeś już cztery gole.
Najbliższe zgrupowanie będzie bardzo ważne. To mecze z Wyspami Owczymi i Danią pokażą, w którym miejscu teraz jesteśmy i na co możemy liczyć w tych eliminacjach.  Mamy szansę, aby zakwalifikować się do finałów mistrzostw Europy, które odbędą się we Włoszech. Chciałbym w nich zagrać, ponieważ mieszkam teraz w Italii i fajnie byłoby pokazać się tu także w barwach reprezentacji.

Rozmawiał Paweł Drażba

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności