Aktualności
[WYWIAD] Czesław Michniewicz: Marzyłem o nowym doświadczeniu
Jak wyglądał proces rekrutacji na to stanowisko i rozmowy ze Zbigniewem Bońkiem?
- Tuż przed finałem młodzieżowego Euro spotkałem się z prezesem, który zapytał mnie, czy byłbym zainteresowany tą rolą. Nie ukrywał, że zastanawiają się nad przyszłością tej reprezentacji, zapytał mnie oczywiście, jak ja bym to widział. Później doszło do kolejnego spotkania, już bardziej roboczego, gdy rozmawialiśmy o tym, jak może drużyna wyglądać, jaki może być sztab. Najważniejsze dla mnie jest to, że otrzymałem swoją szansę, traktuję to jako ogromne wyróżnienie. Jestem trenerem drugiej reprezentacji w kraju!
Powiedział pan, że to nagroda za lata pracy w lidze.
- Tak to odbieram. Prezes Zbigniew Boniek powiedział, że wcześniej selekcjonerami U21 byli trenerzy z grup młodzieżowych, a teraz doszedł do wniosku, że potrzebuje szkoleniowca z doświadczeniem ligowym. A więc tak się złożyło, że będąc jeszcze wolnym na rynku i przy takich wymaganiach łatwiej było się dogadać z prezesem.
A wcześniej myślał pan o takiej roli?
- Kiedyś Maciej Skorża o tym mówił głośno, że chciałby prowadzić reprezentację olimpijską, ale ja o tym tylko myślałem. Naprawdę, gdy ciągle pracuje się w lidze, widzi się to samo, jest się w tych samych miejscach, to przychodzi moment w którym chce się doświadczyć czegoś nowego. Chciałem prowadzić klub zagraniczny, ale ani mi, ani Michałowi Probierzowi to się nie udało. Marzyłem o czymś nowym, bo jestem za młodym trenerem i w takim tempie mógłbym zaraz mieć na koncie piętnaście drużyn z ligi. A reprezentacja pozwoli mi inaczej spojrzeć na piłkę, zdobyć nowe doświadczenie.
Czego więc oczekuje pan po tej pracy?
- Tego, że uda nam się stworzyć ciekawą drużynę z piłkarzy grających w kraju i zagranicą. Gdy wypisałem sobie nazwiska zawodników z rocznika 1996 i młodszych, to tacy się znaleźli. Oczywiście część z nich przejdzie do reprezentacji Adama Nawałki, ale moim zadaniem i celem jest wybranie tych w optymalnej formie, stworzenie trzonu drużyny, co w piłce reprezentacyjnej nie jest łatwe. Dlatego myślę o tych, którzy na dziś mają trochę dalej do seniorskiej kadry, czyli m.in. Bartku Drągowskim, Krystianie Bieliku, Pawle Bochniewiczu. To są zawodnicy na których będę liczył, bo oni mają większe doświadczenie. Wiadomo, że nie wszyscy grają w swoich klubach, ale to również problem na który nie miał wpływu Marcin Dorna w trakcie mistrzostw Europy. Po niektórych piłkarzach było widać, ile im ogrania brakuje, jak dalecy są od optymalnej formy.
Jakie doświadczenia ze swojej pracy w ekstraklasie może pan przełożyć na młodzieżową reprezentację?
- Pracowałem w klubach z młodymi zawodnikami, którym zawsze dawałem szanse. Gdy podstawowi piłkarze mieli kontuzje to nie bałem się w trudnych okolicznościach postawić nawet na juniorów, jak to miało miejsce w Arce Gdynia, Lechu Poznań i także później. Może to zabrzmi nieskromnie, ale zawsze potrafiłem dostrzec w takich zawodnikach potencjał, a przecież na tym polega również praca selekcjonera reprezentacji młodzieżowej. By zobaczyć coś więcej u piłkarzy nie tylko ekstraklasy, ale też pierwszej, drugiej ligi.
Po UEFA EURO U21 pojawiły się głosy, że ta pula utalentowanych zawodników dostępnych w reprezentacjach młodzieżowych wcale nie jest tak spora. Pan również tak to widzi?
- Gdy tylko pojawiła się możliwość poprowadzenia tej reprezentacji, to zupełnie inaczej zacząłem patrzeć na składy drużyn ligowych, na zestawienia w jakich grają sparingi – właśnie pod kątem młodzieżówki. Bardzo cieszy mnie, że grają Robert Gumny, Przemysław Mystkowski odpowiednio w Jagiellonii i Lechu, ale martwi np. uraz Karola Świderskiego. Udało mi się wynotować czterdziestu zawodników i naprawdę jest to grupa z potencjałem. Jednak oni muszą grać w swoich klubach. Znam piłkarzy z Pogoni, jak Marcina Listkowskiego i Sebastiana Kowalczyka, którzy mogliby występować w mojej reprezentacji, ale na swoich pozycjach w Szczecinie rywalizują z bardziej doświadczonymi, lepszymi zawodnikami. Nie wiem więc, czy będę mógł z nich skorzystać, choć widzę w nich duży potencjał.
Nie będzie panu brakowało codziennych treningów, kontaktu z drużyną?
- Na pewno tak. Tego, że wstaje się i cały dzień myśli się, co zrobić na treningu z zawodnikami. Ale wiem też, że cały czas będę przy piłce, koncepcyjnie pracował ze swoim sztabem, rozmawiał, co i jak zrobić, by grać lepiej. Będę też ciągle umawiał się na analizy z zawodnikami i ich trenerami klubowymi. Na pewno z każdym piłkarzem, którego będę chciał powołać się spotkam osobiście. Tego czasu wcale nie ma tak dużo, ponieważ pierwszy mecz za niecałe dwa miesiące, a powołania do klubów zagranicznych trzeba wysłać za dwa tygodnie.
Komentował pan również mecze UEFA EURO U21. Jakie wnioski dla siebie i do swojego warsztatu trenerskiego wyciągnął pan z tego turnieju?
- To była dla mnie i dla innych polskich trenerów bardzo dobra lekcja. Widać było na tle rówieśników, ile naszym piłkarzom jeszcze brakuje do poziomu najlepszych reprezentacji w Europie. Nie chcę się pastwić nad drużyną, ponieważ z racji organizowania turnieju wystąpiła w nim bez eliminacji i takich wcześniejszych sprawdzianów. Jednak dało się dostrzec braki wynikające z tego z czym jest największy problem w szkoleniu: techniki i tempa gry. To jak w tenisie: gdy dwóch zawodników potrafi mocno i precyzyjnie odbijać piłkę, to ich wymiany są szybkie, wysokiej jakości. A gdy już jeden jest słabszy, albo dwóch jest na niższym poziomie wygląda to znacznie gorzej, mniej płynnie. Musimy tak uczyć naszych piłkarzy, by ta piłka ciągle krążyła.
Miał już pan okazję porozmawiać z Marcinem Dorną?
- Nie, jeszcze nie, ale jesteśmy wstępnie umówieni na takie spotkanie w najbliższych tygodniach. Teraz czeka nas jeszcze kursokonferencja w Warszawie, ale myślę, że będzie już okazja choćby przy pierwszej kolejce ligowej. To również nie jest tak, że zabrałem mu stanowisko, jak mógłby ktoś pomyśleć. Między nami jest pełne zrozumienie, bo znamy się bardzo długo i jeszcze z Lecha Poznań, gdy on był trenerem juniorów. Bardzo go cenię za zaangażowanie – choćby za to, czy to pracując w Szczecinie, czy w Niecieczy on zawsze przyjeżdżał na nasze zgrupowania oraz mecze, podpytywał, rozmawialiśmy. Wierzę, że w mojej pracy będzie to na podobnym poziomie.
Bycie selekcjonerem U21 to nie tylko współpraca z Adamem Nawałką, ale również trenerami młodszych reprezentacji kraju.
- Oczywiście. Ja dopiero wchodzę w te struktury związkowe, dzisiaj zobaczyłem, jak to wszystko się rozrosło. Widzę, jak wiele osób pracuje w PZPN, jaki jest tu organizacyjny rozmach i jak to wygląda. Cieszę się, że teraz mogę być częścią tej maszyny. Na pewno czekają mnie rozmowy z innymi selekcjonerami, ale z racji tego, że jest mało czasu, to poświęcę się głównie sprawom organizacyjnym i obserwacjom piłkarzy. Nie ukrywam, że chcę polecieć do Anglii do Bielika, do Włoch do Drągowskiego, tak samo do Bartka Kapustki i Dawida Kownackiego, gdy zmienią kluby, a na pewno są też w orbicie zainteresowań pierwszej reprezentacji i mojej. Nie ukrywam też, że chciałbym, by mój zespół grał w różnych systemach. Na pewno wszyscy zawodnicy są przygotowani do ustawienia z czterema obrońcami, ale będę próbował systemu z trójką defensorów. To dałoby nam możliwość grania z dwójką napastników i jeszcze „dziesiątką”, a więc muszę szybko nauczyć tego zespołu.
Czyli ta wstępna wizja drużyny już jest?
- Tak, codziennie teraz siedzę i zastanawiam się, rozpisuję sobie różne warianty ustawień, jedenastek. W trakcie meczu jak największa liczba rozwiązań taktycznych bardzo się przydaje i chcę tego nauczyć swój zespół.
Rozmawiał Michał Zachodny