Aktualności

[UEFA EURO U21] Niemcy na fali i w nowej roli. „Nie ma wielkiej ekscytacji”

Reprezentacja30.06.2017 
W piątek w Krakowie reprezentacja Niemiec zagra z Hiszpanią w finale młodzieżowych mistrzostw Europy. – Chcieliśmy mierzyć się z najlepszymi, graliśmy już z Włochami, Anglią, a teraz z Hiszpanią. To dla nas po prostu fajne wyzwanie – zaznacza Stefan Kuntz, selekcjoner drużyny U21 Niemców. Jego praca jest podkreśleniem sukcesywnych i efektywnych zmian w krajowym futbolu w XXI wieku.

Stefan Kuntz wyszedł z przedmeczowej konferencji prasowej uśmiechnięty, po wielu żartach, nawet krótkim pokazie muzycznym, ale i po konkretnych odpowiedziach na temat niemieckiej drużyny do lat 21. Zanim zdążył wyjść ze swoim zespołem na boisko, reprezentacja jego kraju prowadziła 2:0 – i to po golach Leona Goretzki, który mógłby występować na turnieju w Polsce. 22-latek jest jednak w Soczi, podobnie jak siedmiu innych zawodników dostępnych dla drużyny Kuntza występuje już w pierwszej reprezentacji Joachima Löwa w Pucharze Konfederacji i po przekonującym zwycięstwie nad Meksykiem mistrzowie świata awansowali do finału.

W ostatnich dniach siłę reprezentacji Niemiec najlepiej przedstawił ten, od którego zaczął się fenomen tej drużyny na mistrzostwach świata w 2006 roku. – Żaden inny kraj na świecie nie ma tak wielu piłkarzy w wieku 21-26 lat o podobnie wysokim potencjale – mówi Jürgen Klinsmann, były selekcjoner reprezentacji i wylicza: – Z 44 zawodników powołanych na UEFA EURO U21 i Puchar Konfederacji tylko dwóch ma więcej niż 27 lat – zaznacza. A od tamtego mundialu Niemcy byli zawsze w półfinale mundialu i mistrzostw Europy, w 2008 przegrali w finale EURO z Hiszpanią, za to trzy lata temu sięgnęli po mistrzostwo świata. Rekordy młodzieżowych drużyn są równie imponujące: dziewięciokrotnie 17-, 19- i 21-latkowie grali w przedostatniej fazie europejskich i światowych rozgrywek.

– Trzymamy się naszej filozofii. Niech inni decydują o tym, kto jest faworytem finału. Przed meczem siły są po prostu równe. A my chcemy coś osiągnąć, przecież dla takich okazji gra się w piłkę. My swojego grania jeszcze nie skończyliśmy – mówi Kuntz. – Löw ma do wyboru tak wielu piłkarzy ze względu na dobre szkolenie regionalne, ale też dzięki świadomości niemieckich trenerów. Oni młodzieżowcom ufają, dają im szansę, a potem sprawdza ich Jogi, daje wiarę w siebie, pozwala też popełniać błędy – tłumaczy Klinsmann. – To, że jesteśmy w finale i nie mamy ośmiu piłkarzy naprawdę mówi samo za siebie, za nasze szkolenie. Stefan i jego sztab wykonują świetną robotę. Tak naprawdę przejęli ten zespół w poprzednim roku, nie mieli wiele czasu na wprowadzenie zmian, a przygotowali zespół znakomicie i są w finale – tłumaczył Horst Hrubesch agencji DPA.

A przecież Niemcy wcale nie imponują tak na młodzieżowych mistrzostwach Europy. Nawet po półfinałowym zwycięstwie w półfinale nad Anglią niektórzy z zawodników zasłużyli na „czwórki” w notach „kickera”, czyli oceny po prostu słabe. Niektórzy dziennikarze śledzący drużynę prowadzoną przez Kuntza żartowali, że jego występ na konferencji był bardziej wyrazisty od tego, co jego piłkarze pokazali na boiskach w Tychach i Krakowie. Jeśli jednak selekcjoner miał plan, by jeszcze odjąć presji swojej drużynie, to jego popis był zdecydowany i świetnie poprowadzony. W pewnym momencie 25-krotny reprezentant Niemiec zaczął śpiewać popularną dobranockę „Mr Sandman”, zdążył umówić się na telefon z angielskim dziennikarzem i wytłumaczyć, dlaczego w ogóle został trenerem.

– Pierwszy rok po karierze spędziłem na bezrobociu. Siedziałem w domu i patrzyłem, co robi żona. Gdy ładowała zmywarkę zacząłem jej podpowiadać: „a może zamienisz talerze, przestawisz kubki?”. Odpowiedziała, że jeśli ma to tak dalej wyglądać, to będzie nam ciężko. Musiałem jakoś zastąpić to uczucie, które miałem na boisku, sposób zachowania, podpowiadania. Dlatego zdecydowałem się zostać trenerem – zdradził Kuntz. Ale czy teraz, gdy patrzy, jak jego zespół strzela gole, ma teraz to samo uczucie, które towarzyszyło mu, gdy sam trafiał do siatki? – Jest inaczej. Samemu zdobywając bramki cieszysz się ze swojego osiągnięcia, może z asysty kolegi. A będąc trenerem po prostu doceniasz moment całego zespołu, akcję i ich osiągnięcie. Ale nawet piłkarze raz zwrócili mi uwagę, że po ich golu miałem brudne spodnie, bo tak celebrowałem radość. Czyli coś w tym jest – powiedział z uśmiechem.

Uśmiechów przed meczem było sporo, zresztą musiało być, bo wyzwanie czekające jego zespół jest naprawdę wyjątkowe. Zwłaszcza przez problemy z kontuzjami kluczowych graczy Daviego Selke i Niklasa Starka, ale też mniej odpoczynku w stosunku do rywali. Między ostatnim spotkaniem grupowym a półfinałem to Hiszpanie mieli więcej czasu na regenerację, dodatkowo po dwóch zwycięstwach rywale mogli z Serbią wystawić drugą jedenastkę, gdy Niemcy musieli rozegrać z Anglią dogrywkę i rzuty karne ich przeciwnicy na boisku spędzili tylko 90 minut.

Jednak i na to Kuntz miał swoją odpowiedź. – Nie widziałem ekscytacji po zwycięstwie w karnych, ale to dobrze. Może nie wszyscy szybko poszli spać, ale mieliśmy jeszcze ten jeden dzień na regenerację, odpoczynek. Zresztą mówiłem zawodnikom przed Anglią, że rywale wcale nie mają przewagi. My złapaliśmy dobry rytm. Z meczu na mecz rośliśmy. Z Włochami nie wszystko nam wychodziło, ale powiedziałem chłopakom: ufajcie nam i naszym pomysłom. A oni po prostu przenieśli to na boisko – dodawał Kuntz. – Wynika to z niewielkiego nacisku na reprezentację U21. Tak naprawdę dopiero po awansie do finału niektórzy przebudzili się, a w „Bild” napisał apel do piłkarzy drużyn pierwszej i młodzieżowej, by sięgnęli po dwa tytuły – mówi Tomasz Urban, felietonista „Piłki Nożnej”. – Ale to zespół, który jest świadom swojej klasy. Widziałem zestawienie, że mają ogólnie rozegranych ponad 1000 meczów w Bundeslidze. I fakt, że są w finale nie jest już świętem, ale oczywistością. I nie było dyskusji, kto ma grać, a kto nie – dodaje.

– Kuntz nie jest trenerem z najwyższej półki, ale piłkarze mają świadomość jego osiągnięć. Byli piłkarze dobrze pasują do młodzieżowych reprezentacji, ponieważ panują nad charakterami zawodników. On jest szanowany jako postać, piłkarze czują do niego respekt. A to sympatyczny, inteligentny człowiek – zaznacza Urban. Może ten dobry humor selekcjonera reprezentacji Niemiec jest idealną równoważnią dla presji, która jego piłkarzy spotka w piątkowym finale. – Dzień przed meczem z Anglią o 22 poszedłem do pokoju Maximiliana Philippa, by poinformować go o tym, że gra w pierwszym składzie. A on już wtedy spał. Mam nadzieję, że tej nocy przed finałem nikt nie zamknie przede mną drzwi – śmiał się Kuntz. Szans w spotkaniu z Hiszpanią nie chciał oceniać, by nie zmarnować kuponu, który chciał obstawić jeden z dziennikarzy.

Ale i on, i Philipp podkreślali, że to kwestia jednego meczu, 90 minut. – Tak, wszystko może się zdarzyć. Banał banałem, ale jakość jest po stronie Hiszpanów. Lepszy mecz byłby, gdyby mogli zagrać ci, którzy są na Pucharze Konferederacji, w tym Leon Goretzka. Może dowiozą 1:0? To przecież kadra niemal wyjęta z dawnych czasów, z konsekwencją do bólu, cierpliwością i bez polotu. Mają za to odporność, choć bez maksymalnego potencjału – dodaje Urban. A Philipp na konferencji tylko się uśmiechał. – Nie wiem, ile jeszcze zagram w życiu finałów. A dziś wiem, że jesteśmy na fali – zaznaczył. Jak cały niemiecki futbol.

Michał Zachodny, Kraków

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności