Aktualności
[UEFA EURO U21] Hiszpania idzie po rekord. „Są jak wybitny pięściarz”
Dotychczas młodzieżowa reprezentacja Hiszpanii rozegrała na polskim turnieju cztery spotkania. W każdym dostarczyła efektów zachwycających trybuny. Przeciwko Macedonii najpierw Saul Niguez strzelił gola przewrotką, następnie Marco Asensio trafił prosto w okienko z przewrotki. W drugim meczu z Portugalią znów Saul przedryblował kilku rywali, by zdobyć bramkę po uderzeniu nie do obrony. Kolejne kontry Sandro Ramireza oraz Inakiego Williamsa można było przegapić w jednym oka mgnieniu. Trzecie spotkanie Hiszpanie wygrali z łatwością, choć wymienili jedenastu piłkarzy. A z Włochami podstawowy skład dał popis: hat-trick Saula, asysta Asensio, fantastyczne dryblingi Ceballosa, szalejący Deulofeu…
A to wciąż młody zespół. Dziewięciu z 23 piłkarzy powołanych przez Alberta Celadesa wciąż może grać w kolejnych eliminacjach ME do lat 21, gdy sama podstawowa jedenastka zawodników na półfinał z Włochami rozegrała ponad trzysta meczów ligowych wyłącznie w samym ligowym sezonie. – A ja pamiętam, gdy sześciu, siedmiu piłkarzy z obecnej reprezentacji młodzieżowej występowało w wieku 18-19 lat na zapleczu Primera Division i tam zdobywało pierwsze doświadczenia – mówi Kibu Vicuna, prelegent w hiszpańskiej szkole trenerów, obecnie asystent Jana Urbana w Śląsku Wrocław.
Także dlatego teraz jest to zespół, który wydaje się nie do zatrzymania. Zdobył dwanaście bramek w czterech meczach, stracił tylko dwa – z Portugalią Bruma strzelił pięknym wolejem z dystansu, z Włochami Bernardeschi trafił po rykoszecie. Nawet jeśli mają słabe punkty, to wyróżnienie ich wydaje się trudne. – Popatrzcie na tę drużynę. Saul już rok temu błyszczał w Lidze Mistrzów, a w reprezentacji do lat 21 ma większą swobodę, gra w innej roli niż w Atletico Madryt. Asensio i Ceballos występują ze sobą od wielu lat w młodzieżowych reprezentacjach i ich współpraca sprawia, że każdy z nich wygląda lepiej. Sandro w ofensywie jest niesamowity: zawsze wydawało się, że jest typowym piłkarzem do wykończania akcji, ale teraz gra bardzo inteligentnie – dodaje Vicuna.
Niesamowita jest zwłaszcza skuteczność Hiszpanów. Tylko z Włochami oraz z Serbią zaliczyli więcej strzałów od przeciwników. Macedończycy mieli dwa razy więcej prób, ale z tych celnych aż pięć z sześciu po stronie Hiszpanów kończyło się golami. Z Portugalią – trzy z czterech. A podkreśleniem tego jest właśnie Saul, którego pięć goli wyniknęło z siedmiu strzałów. Trudno o lepsza definicję niepowstrzymalności.
Vicuna podkreśla różnorodność drużyny Celadesa w porównaniu do pierwszej reprezentacji prowadzonej przez Julena Lopeteguiego, który trenował również drużynę do lat 21. – To już nie jest zespół wyłącznie bazujący na atakach pozycyjnych. Oni swoje gole strzelają głównie po kontrach. Atakują szybko i precyzyjnie – tłumaczy Vicuna.
Za najsilniejszy aspekt tej drużyny Vicuna uważa właśnie linię pomocy. – Ceballos to typowy geniusz z Andaluzji, gra jak Isco. Może mieć słabsze momenty w sezonie, ale gdy już błyszczy, to zachwyca wszystkich. Ma takie momenty, że jest nie do zatrzymania. Z kolei Saul lepiej czuje się w roli „box-to-box”, czyli pomocnika biegającego na całej długości boiska, mającego większą swobodę. A zabezpiecza ich Marcos Llorente, piłkarz o wielkiej odpowiedzialności, świetnie się ustawiający i zbierający wiele piłek. Taktycznie już na najwyższym poziomie – zaznacza.
Jego opinię potwierdza osoba, która oglądała Hiszpanów w meczach fazy grupowej. – Mówimy o zawodnikach, którzy rozegrali po kilkadziesiąt meczów w lidze, a mimo to przyjechali na turniej z energią i grają swoje. Odpoczynek czy jego brak… To wszystko siedzi w głowie – mówi Zbigniew Boniek, prezes PZPN. Zwraca także uwagę na Llorente. – On jest jedynym piłkarzem na tym turnieju, który jest ciągle w dobrym miejscu. Przejmuje, odbiera piłkę, ale po odbiorze zawsze przyspiesza swoją grę, szuka podania do boku, do przodu. On z fazy defensywnej przeprowadza zespół do fazy ataku. To są lata pracy i budowania przyzwyczajeń, kultury gry oraz metodologii pracy trenerów nad piłkarzami na tak konkretnej pozycji – zaznacza w kontekście defensywnego pomocnika Boniek.
Jednak Hiszpanie wcale nie mieli tak łatwo w eliminacjach. – Owszem, zajęli drugie miejsce w grupie, a w barażach awansowali dzięki bramkom zdobytym na wyjeździe przeciwko Austrii. Ale wtedy wyglądali na zespół bazujący na indywidualnościach, teraz stanowią jedność. Widać, że Celades lepiej wpasował piłkarzy, także w obecnym turnieju. Dani Suarez nie gra, ale przecież nie jest słabym pomocnikiem. Po prostu selekcjoner wybrał tych, którzy lepiej pasują do obecnego planu – mówi Vicuna.
Celades po piątkowym finale oczekuje popisu ofensywnego futbolu. Ich sukcesy – właśnie stoją przed szansą trzeciego zwycięstwa w czterech ostatnich mistrzostwach Europy do lat 21 – sprawiają, że zawstydzić się może każdy inny kraj na świecie. Zwłaszcza, gdy spojrzy się na uczestników i kluczowych piłkarzy z wygranych turniejów. W finale z 2011 roku grali David de Gea, Javi Martinez, Juan Mata, Thiago Alcantara, Ander Herrera i Iker Muniain. Ze zwycięstwa dwa lata później można wymienić również Koke, Isco, Asiera Illarramendiego, Marca Batrę, Martina Montoyę, Alvaro Moratę i Cristiana Tello. Wtedy zespół prowadził Lopetegui, czyli obecny selekcjoner pierwszej reprezentacji – jakby podkreślając naturalną drogę nie tylko piłkarzy, ale również trenerów.
Jak więc zatrzymać machinę Celadesa? – Przede wszystkim wysokim pressingiem. Atakując środkowych obrońców, którzy nie rozgrywają pod presją tak dobrze, jak umieją to bez piłki. Popatrzcie na ich najlepsze momenty: Hiszpanie prowadzą piłkę, mają swobodę, wykonują kilka kontaktów, dryblują, podają po przygotowaniu zagrania… Ale na to im nie można pozwolić: przez pressing oraz odcięcie współpracy Ceballosa z Asensio – zaznacza Vicuna.
– Ale Hiszpanie są w tym turnieju jak wybitny pięściarz. Po szóstej rundzie dzięki swojej przewadze jakościowej, technicznej i taktycznej mają rywala na linach, z opuszczonymi rękawicami. Wtedy wystarczy przeciwnika znokautować, co w wypadku ich jakości nie jest takie trudne – mówi Boniek. – Może szansą jest podkreślenie różnic w fizyczności? – zastanawia się Vicuna. – To młody zespół, stoperzy nie są świetni w powietrzu, słabo spisują się w pojedynkach, pokazali to nawet Macedończycy. Ale oni ostatecznie przegrali 0:5. Także dlatego ten finał ma jednego faworyta.
Michał Zachodny, Kraków