Aktualności
[U-21] Takich trzech, jak nas dwóch, to nie ma ani jednego
Tytułowy zwrot idealnie pasuje do sytuacji i powiązań trójki bramkarzy powołanych na zgrupowanie kadry U-21. – Z Kamilem Grabarą trenowaliśmy w jednym klubie? To mnie pan zastrzelił – odpowiada zaskoczony Mateusz Kuchta na pytanie o wspomnienia ze Stadionu Śląskiego. Starszy od Grabary o trzy lata Kuchta był razem z wychowankiem Wawelu Wirek w chorzowskiej szkółce przez blisko rok. – Chłopcy byli w innych rocznikach, więc trudno by się kojarzyli. Wyróżniali się natomiast bardzo dobrymi warunkami fizycznymi, jak jeden, tak i drugi. To już w pewnym sensie dawało im szansę, że zostaną bramkarzami na poziomie centralnym. Jeżeli oczywiście wszystko poprą pracą. Bo talent oczywiście był – wspomina Andrzej Miłkowski, wiceprezes szkółki Stadion Śląski Chorzów.
„Buziaki i serduszko” na powitanie w kadrze
„Nowy” w zestawieniu bramkarzy młodzieżówki z Grabarą kilkukrotnie poza boiskiem się spotkał. – Będzie teraz może okazja bliżej się poznać – dodaje. Liczby spotkań z Tomaszem Loską nie jest natomiast w stanie zliczyć. – Tomek od razu po nominacji wysłał mi buziaka i serduszko. Przy „Gienku” uśmiech nie znika z twarzy – dodaje. Obaj poznali się w Górniku Zabrze w 2014 roku. – Od razu złapaliśmy bardzo dobry kontakt. Spędzaliśmy wspólnie czas, na zgrupowaniach byliśmy razem w pokoju. Nieraz byliśmy konkurentami w Górniku, ale poza boiskiem tego nie było widać. Na murawie, owszem rywalizowaliśmy, ale poza murawą się wspieraliśmy. Cieszę się, że Tomek gra w ekstraklasie, zasłużył sobie na to. Rok temu nie przypuszczalibyśmy, że razem będziemy na młodzieżówce.
Mateusz Kuchta po dobrej drugiej połówce rundy jesiennej w kadrze U-21 zastąpił Bartłomieja Drągowskiego. – To było dla mnie zaskoczenie. Kiedyś grałem w reprezentacjach od U-15 do U-20 systematycznie, ale później się to zatrzymało. Ostatnio grałem półtora roku temu w meczu z Włochami. Kontuzja, brak regularnej gry w Górniku, potem początkowo też nie grałem w Odrze Opole. Chwile zwątpienia przychodziły – wspomina Kuchta. – W niedzielę dostałem sygnał od trenera bramkarzy Odry, Adama Kanii, że byłem obserwowany. Nazajutrz odezwał się selekcjoner Czesław Michniewicz. Na pewno to olbrzymi bodziec do dalszej pracy – dodaje bramkarz czołowej drużyny Nice I ligi.
„Synek, z ciebie nic nie bydzie”
Dzisiaj każdy z trójki: Grabara, Loska, Kuchta przeżywa chwile triumfu, jednak jeszcze kilkanaście miesięcy temu nie mieli oni zbyt wielu powodów do radości. – Jeszcze miesiąc temu nie przypuszczałbym, że znajdę się na kadrze – mówi bramkarz Odry. – Odchodziłem na wypożyczenia, grałem nawet w najniższych klasach, gdzie o równych boiskach można zapomnieć. Były chwile, gdy z piłki praktycznie nie było żadnych pieniędzy, a musiałem dokładać... Dopiero w Rakowie Częstochowa otrzymałem swoją szansę. Po przyjściu do Górnika również miałem furę szczęścia. Jeszcze dwa-trzy lata temu miałem poważne momenty zwątpienia – mówił natomiast na naszych łamach niedawno o Loska.
Kamil Grabara, który dzisiaj walczy o swoją szansę w Liverpoolu, również nie miał lekko. W meczu Wawelu Wirek z Gwiazdą Ruda Śląska, zaraz na początku swojej przygody z bramką, zastąpił podstawowego golkipera. Grabara, któremu brakowało jeszcze warunków fizycznych, przepuścił dziesięć bramek. – Synek, dej se spokój z bronieniem, z ciebie nic nie bydzie – usłyszał po meczu, ze śląską swadą, od któregoś z rodziców. Sytuacja na tyle utkwiła w głowie Kamila, że do dziś ją wspomina.
Co ciekawe, wszyscy reprezentacyjni bramkarze właściwie od najmłodszych lat wiedzieli, że chcą stać między słupkami. – Na pierwszy trening w Stadionie Śląskim, w wieku 6 lat, przyszedłem z rękawicami bramkarskimi. Wiedziałem, że chcę bronić. Trener Mirosław Mosór, który prowadził zajęcia, widząc rękawice powiedział, żebym stanął na bramce, zobaczymy jak mi pójdzie. Niektórzy się dziwili, bo przecież w tym wieku wszyscy chcą strzelać gole. A ja po prostu nie lubiłem biegać – z rozbrajająco szczerością przyznaje Kuchta. – Pamiętam, jak Mateusz był malutki. Często z jego tatą oglądaliśmy mecze w telewizji. Mateusz stawał obok odbiornika i udawał bramkarzy, naśladował ich ruchy. To był taki mały kooocik – wspomina z rozrzewnieniem Miłkowski, który był pierwszy trenerem Kuchty, prywatnie sąsiadem.
Tomasz Loska również od dziecka chciał strzec bramki, ale jako zawodnik Tempa Paniówki, czy nawet jeszcze później, jako gracz Gwarka Ornontowice, często był wystawiany w polu. – Kiedyś udało mi się zdobyć nawet trzy bramki w meczu – wspominał. – Często byłem rzucany w pole, bo byłem najmniejszy, bo brakowało zawodników – dodaje.
Bramek „szukał” także Grabara. W Wawelu Wirek, mimo że grywał niemal wyłącznie ze starszymi chłopakami, to wykonywał rzuty wolne. – W drużynie każdy to wiedział, że uderza Grabara. Nikt inny nawet nie podchodził. To był automat. Kamil pokazywał charakter przywódcy, a umiejętnościami bramkarskimi również przewyższał starszych kolegów. Również w reprezentacjach makroregionu. Tak otworzyła się jego droga do Ruchu, poprzez Stadion Śląski – mówi Dariusz Niemaszyk, prezes Wawelu Wirek.
Ruch, Górnik i GKS
Rywalizacja omawianego tria to także poniekąd konfrontacja trzech śląskich klubów: Ruch Chorzów, Górnik Zabrze i GKS Katowice. Kamil Grabara od dziecka kibicował „Niebieskim”, z tatą jeździł nawet na niektóre mecze wyjazdowe, dzisiaj równie mocno trzyma kciuki za klub z Cichej. Rodzice zresztą do dzisiaj są obecni na trybunach chorzowskiego stadionu. Podobnie sytuacja ma się z Tomaszem Loską, którego marzeniem była gra na Roosevelta. – Na mecze Górnika jeździłem bardzo często, na początku zabierał mnie ze sobą sąsiad Marcin Związek, który maluje linie na boisku. Grać w Górniku to było moje marzenie – przyznaje podstawowy bramkarz zabrzan.
Mateusz Kuchta natomiast pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Chorzowie, grał w Górniku... ale wychowywał się wśród kibiców GKS Katowice. – Na kadrze na temat naszych klubów się podszczypujemy, bo muszą być jakieś podkrętki, ale to tylko piłkarskie żarty – mówił niedawno na łamach Łączy Nas Piłka Tomasz Loska.
Obecnie w reprezentacji U-21 zdają się mieć ugruntowaną pozycję Tomasz Loska i Kamil Grabara. O swoją szansę chce powalczyć kolejny bramkarz Górnika, do lata wypożyczony do Odry. – Kiedyś strasznie dużo rzeczy analizowałem, zastanawiałem się nad wszystkim. Wiele rzeczy mnie rozpraszało. Pracuję jednak od ponad roku z psychologiem, zmieniłem myślenie, skupiam się wyłącznie na tym, na co mam wpływ. Nie myślałem o młodzieżówce, nie analizowałem sytuacji w kadrze, skupiałem się na dobrym przygotowaniu z Odrą. I teraz będzie podobnie, będę chciał jak najlepiej wypaść na treningach – mówi 22 latek, który swego czasu miał nawet ofertę z AS Monaco.
– Gdy byłem w Stadionie Śląskim najpierw pojawiła się propozycja testów w Milanie. Potem dyrektor sportowy, który prowadził sprawę, przeszedł do Monaco, więc zaproponował przejście do Francji bez testów. Ja jednak w tym okresie miałem problemy z plecami. Dyskopatia powodowała, że niektórzy lekarze mówili, że nie będę mógł bronić na sztucznej trawie, inni mówili, że w ogóle moja kariera jest pod znakiem zapytania. Przez pół roku w sezonie 2012/2013 rozegrałem kilka meczów, głównie się leczyłem. Pojawiła się równocześnie propozycja z Zabrza. Trener Jarosław Tkocz zadzwonił, że chcą mnie na testy, ale najpierw muszę wyzdrowieć. I tak zdecydowałem zrobić. Najważniejsze, że Bartek Spałek mnie wyleczył, teraz już nie ma żadnych dolegliwości – zakończył.
Tadeusz Danisz