Aktualności
U-21: Kluczowy mecz kwalifikacji. Biało-czerwoni zagrają z Danią
Jeszcze miesiąc temu Polacy rozdawali karty w rywalizacji. Prowadzili w tabeli, mając przed sobą cztery spotkania kwalifikacji. Niestety, potknięcie w starciu z Wyspami Owczymi (1:1) spowodowało, że na pozycję lidera wysunęli się Duńczycy. I to właśnie z zespołem dowodzonym przez Nielsa Frederiksena biało-czerwoni zagrają w piątkowy wieczór w Aalborgu.
W przypadku zwycięstwa drużyna Czesława Michniewicza ponownie obejmie prowadzenie w grupie i wskoczy znów na autostradę do mistrzostw Europy. Remis lub porażka oczywiście nie przekreślą szans na awans, ale dość mocno skomplikują sytuację.
Biało-czerwonym nie grozi już spadek na trzecie miejsce w grupie. Dzięki wygranej w Helsinkach z Finlandią (3:1) przewaga polskiej drużyny nad fińską wynosi już dziewięć punktów. W turnieju finałowym mistrzostw Europy udział weźmie dwanaście ekip. Pewni tego są oczywiście gospodarze – Włosi, a także dwa zespoły, które jak burza przemknęły przez grupy kwalifikacyjne – Hiszpania i Francja. Do obsadzenia zostało więc jeszcze dziewięć miejsc. Siedem z nich zajmą zwycięzcy pozostałych grup, a o pozostałe dwa trzeba będzie walczyć w barażach.
W meczach barażowych znajdą się cztery spośród dziewięciu drużyn, które zajmą w swoich grupach drugie miejsce. Będą to zespoły mogące pochwalić się najlepszym bilansem wywalczonym w dziesięciu meczach kwalifikacyjnych. Trzeba jednak przy tym pamiętać, że nie wliczają się do niego punkty i bramki wywalczone w starciach z ekipami, które skończą rywalizację na ostatnim miejscu w grupie. Co to oznacza?
Polacy mają na koncie 18 punktów, zdobyli 18 bramek i 8 stracili. Obecnie ostatnie miejsce w grupie zajmują Litwini, z którymi biało-czerwoni dwukrotnie zwyciężyli (2:0 i 1:0). Oznacza to, że przy ustalaniu kolejności drużyn z drugich miejsc, Polakom odjęte zostałoby sześć punktów oraz zdobyte bramki. Zespół Czesława Michniewicza miałby wówczas więc 12 „oczek” oraz bilans bramkowy 15:8. To na dwa mecze przed końcem kwalifikacji plasuje Polaków na czwartym miejscu spośród „drugich” drużyn (za Chorwacją, Szwecją i Austrią). Trzeba oczywiście pamiętać, że to może się jeszcze zmienić – rywalizacja w niektórych grupach jest bardzo zacięta i trudno przewidzieć, kto ostatecznie zakończy zmagania na pozycji numer dwa.
Jeżeli Polacy mieliby finiszować właśnie na tym miejscu, zakładając ich zwycięstwo z Gruzją, byliby bardzo blisko zapewnienia sobie udziału w barażach. Jest też jeszcze jedna ewentualność, która znacznie by ich do tego przybliżyła. Mowa o meczu Wyspy Owcze – Litwa i zwycięstwie naszych sąsiadów. Wówczas Litwini przeskoczyliby w tabeli Farerów i, zakładając porażkę Wysp Owczych z Danią w ostatnim meczu, poprawiliby bilans Polaków. Wtedy biało-czerwonym odjęte zostałyby punkty za potyczki nie z Litwą, a Wyspami Owczymi, z którymi Polacy dwukrotnie zremisowali. Nasza reprezentacja w ostatecznym bilansie straciłaby w takim przypadku nie sześć, tylko dwa punkty, co niemal na pewno dałoby jej miejsce w czwórce drużyn premiowanych udziałem w barażach.
W polskiej kadrze nikt jednak nie zamierza zadowalać się miejscem w barażach. Wszyscy zgodnie podkreślają, że interesuje ich tylko jedno, czyli bezpośredni awans z pierwszego miejsca. – Walczymy o spełnienie swoich marzeń, więc nie ma mowy o kalkulacji. Chcemy wygrywać – mówi Konrad Michalak.
Przed biało-czerwonymi bardzo trudne zadanie, ale z pewnością nie jest to zadanie niemożliwe. To, że Duńczyków da się ograć, Polacy udowodnili w pierwszym spotkaniu, zwyciężając 3:1. Wszystko jest więc możliwe, tym bardziej, że trener Czesław Michniewicz ma do dyspozycji niemal komplet wybranych przez siebie zawodników. Z powodów zdrowotnych do Danii nie poleciał jedynie Kamil Dankowski, raczej wykluczony jest występ Jakuba Łabojki, lecz poza nimi wszyscy są gotowi do gry.
Polacy w Aalborgu wylądowali w czwartkowe południe. Tego samego dnia odbyli oficjalny trening, poznając przy okazji murawę na duńskim obiekcie. Zastrzeżeń nie było, temperatura w Danii również jest bardzo sprzyjająca i zbliżona do tej w Polsce. Próżno zatem doszukiwać się jakichkolwiek czynników, które mogłyby przeszkadzać biało-czerwonym. Cel jest zatem bardzo prosty – zwycięstwo!
Z Aalborga Emil Kopański