Aktualności
Śledztwo na dużą skalę w Pruszkowie
Henning Berg pojawił się na stadionie w Pruszkowie w towarzystwie Michała i Marcina Żewłakowów. Nie ukrywali, że obserwują potencjalnego rywala w finale Pucharu Polski. Po meczu cała trójka była usatysfakcjonowana, dostała świetny materiał do analizy.
Michał Probierz dokładnie przyglądał się postawie Lecha, z którym już w piątek w 23. kolejce T-Mobile Ekstraklasy zmierzy się jego Jagiellonia Białystok. Mimo że „Kolejorz” wygrał wtorkowe spotkanie aż 5:1, dzielnie spisujący się zawodnicy Znicza pokazali, jak można znaleźć luki w poznańskiej obronie. Materiał na pewno będzie przydatny.
Piotr Świerczewski na prośbę Łączy Nas Piłka przyglądał się zaś potencjalnym liderom reprezentacji Polski U-21, która już za dwa lata zagra jako gospodarz młodzieżowych mistrzostw Europy 2017. – W niedzielę przyglądałem się na meczu Legii Warszawa z Podbeskidziem Bielsko-Biała Adamowi Ryczkowskiemu. Teraz chciałem porównać jego postawę do chłopaków z Lecha i muszę przyznać, że konfrontacja wypada na korzyść zawodników z Poznania. Adam był mało widoczny i dopiero puka do drzwi zespołu z Łazienkowskiej, a czterech młodych zawodników Lecha, którzy nas interesują, pełnią w drużynie coraz ważniejszą rolę i widać po nich duże doświadczenie, wielką odwagę, brak bojaźni w grze 1 na 1 – analizuje Piotr Świerczewski, nowy drugi trener kadry do lat 21.
– Obserwowałem postawę Dawida Kownackiego, Dariusza Formelli i Karola Linettego. Najbardziej podobał mi się ten ostatni. Mimo że grał tylko połówkę, zdążyć strzelić gola i pokazać, że nie boi się brać na siebie odpowiedzialności za grę do przodu i do tyłu. Walczył, rozgrywał, był bardzo aktywny. Jestem zadowolony, bo ten chłopak wraca do drużyny po kontuzji i już pokazał, że na pewno będzie wzmocnieniem. Uważam, że możemy mieć z tego chłopaka wielką pociechę. Nie tylko w kadrze do lat 21, ale też w pierwszej reprezentacji, w której Karol był już zresztą próbowany – zauważa Świerczewski i dodaje po chwili: – Pozytywny był także występ Formelli, który pokazał kilka ciekawych akcji i strzelił ładnego gola. Ten chłopak ma duży potencjał.
Duży niedosyt wywołał co prawda postawa Dawida Kownackiego, ale Świerczewski zpewnia, że ten chłopak ma jeszcze szansę stać się nowym… Robertem Lewandowskim. – Tak sobie pomyślałem, że Znicz i Lecha łączy właśnie osoba Roberta. Lewandowski trafił do Pruszkowa w wieku 18 lat i w dwa lata stał się gwiazdą drużyny. Później przeniósł się do Poznania i wszyscy wiemy, jak potoczyła się jego piękna bajka. Kownacki był co prawda we wtorek mało widoczny, grał zachowawczo, ale pamiętajmy, że ten chłopak ma dopiero 17 lat. I już gra coraz częściej w pierwszym zespole Lecha. Ma więc nad Lewandowskim trzy lata przewagi i świetną pozycję wyjściową, aby pójść śladami kapitana reprezentacji Polski. Ma czas, aby dopracować swoje umiejętności i szlifować formę. Wszystko przed nim – zapewnia Świerczewski.
Były piłkarz Lecha i były trener Znicza nie ukrywa także, że chciał we wtorek przyjrzeć się grze czwartego młodzieżowca – Tomasza Kędziory. Urodzony w Sulechowie zawodnik robi w ostatnich tygodniach prawdziwą furorę na boiskach T-Mobile Ekstraklasy i zaczęto nawet zastanawiać się, czy nie warto dać mu już szansy w reprezentacji Polski.
– Tomek ma teraz dużo szczęścia, bo Łukasz Piszczek i Artur Jędrzejczyk, którzy mogliby grać na prawej obronie w kadrze, są kontuzjowani. Na tej pozycji jest deficyt w kadrze. To już jednak trener Adam Nawałka podejmie decyzje, kogo chce. Ja mogę jedynie powiedzieć, że Kędziora już teraz prezentuje duże umiejętności, doświadczenie, serce do gry. Ma świetne dośrodkowanie i nie boi się podłączać do ataku. To bardzo ważne cecha dla nowoczesnego prawego obrońcy – dodaje Świerczewski.
– Czy z pozycji drugiego trenera reprezentacji U-21 ogląda się mecze piłkarskie inaczej, niż wcześniej? – dopytujemy 70-krotnego reprezentanta Polski. – Na pewno odpowiedzialność jest większa. Wcześniej oglądałem także zawody bardziej globalnie, przyglądałem się postawie wszystkich piłkarzy, całej drużynie, a dzisiaj mam indywidualne zadania. Takie, jak we wtorek, gdy przyglądałem się postawie Linettego, Formelli i Kownackiego – kończy Piotr Świerczewski.
Paweł Drażba, Pruszków