Aktualności
Bartosz Kapustka wraca do gry? „Nic nie dzieje się przez przypadek”
Bartosz Kapustka po wyjeździe z Polski przeżywa trudny okres w karierze. Po transferze do Leicester City nie dostał szansy debiutu w barwach „Lisów” w Premier League, wypożyczenie do SC Freiburg również nie przebiegło po jego myśli. Polak wrócił do angielskiego klubu by walczyć o swoją szansę. W poniedziałek zagrał w drużynie U-23, zdobywając bramkę i dorzucając do niej asystę.
Po mistrzostwach Europy we Francji o Kapustce było bardzo głośno. Chwalił go sam Gary Lineker, a owocem bardzo dobrej gry były przenosiny z Cracovii do Leicester City. Tam wychowanek Tarnovii Tarnów nie doczekał się jednak okazji do debiutu w najsilniejszej europejskiej lidze. Choć zasiadał na ławce rezerwowych, na murawie się nie pojawił. – Na pewno było kilka dobrych okazji do debiutu w Premier League. Mecze różnie się układały, czasem wysoko wygrywaliśmy, a innym razem do ostatnich minut walczyliśmy o korzystny rezultat. Ciężko mi powiedzieć, dlaczego nie doczekałem się szansy. W piłce tak czasem jest, że przychodzi słabszy moment, gdy nie wszystko układa nam się tak, jakbyśmy tego chcieli – przyznaje w rozmowie z Łączy Nas Piłka.
Swój pierwszy rok spędzony na Wyspach Brytyjskich Polak może właściwie uznawać za stracony. Wystąpił jedynie w trzech meczach Pucharu Anglii. Sam zresztą zauważa, że bardzo trudno było mu się od razu przestawić na zupełnie inny styl gry. – Gdy przychodziłem do klubu, to różnica na pewno była ogromna. Nawet zwykłe zaangażowanie na treningu było w Anglii zupełnie inne niż w ekstraklasie, w której wcześniej występowałem. Na początku dało się odczuć, że tutaj gra się zdecydowanie, twardo i nie oszczędzając nóg – mówi Kapustka, uznawany za gracza filigranowego. Nie uważa przy tym, że głównym powodem, dla którego nie występował regularnie w Leicester, były właśnie warunki fizyczne. – W Premier League jest wielu zawodników mojej postury czy nawet niższych i oni sobie dają radę. Dobrym przykładem jest choćby Riyad Mahrez, który do niedawna grał w Leicester. Również nie ma świetnych warunków fizycznych, a spisuje się znakomicie i zapracował na transfer do Manchesteru City. Przez dwa ostatnie lata ja również się wzmocniłem i wierzę w to, że moje umiejętności pomogą mi w końcu osiągać lepsze wyniki – zaznacza „Kapi”.
W poszukiwaniu regularnej gry Kapustka udał się na wypożyczenie do niemieckiego SC Freiburg. Niestety, tam również nie radził sobie najlepiej. Reprezentant Polski nie dostawał zbyt wielu szans występów, choć sam nie uznaje tego czasu za stracony. – Wierzę, że poprzez konsekwentną pracę i dobre nastawienie do każdego treningu można swoją sytuację odmienić. Mnie się to jeszcze nie udało, ale jestem przekonany, że tak będzie. Rok spędzony w Niemczech absolutnie nie był dla mnie stracony, bardzo dużo się nauczyłem. Mimo wszystko, cieszę się, że mogłem spotkać na swojej drodze trenera Christiana Streicha, który wskazał mi wiele elementów futbolu, które mogę poprawić i starałem się to robić. Myślę, że jestem teraz lepszym zawodnikiem i wierzę, że przyjdzie taki czas, że będę regularnie grał i będę z siebie maksymalnie zadowolony – podsumowuje niemiecką przygodę. Klub nie zdecydował się wykupić Kapustki i ten musiał wrócić na King Power Stadium.
A tam w międzyczasie sporo się zmieniło. Jeszcze w październiku ubiegłego roku, gdy „Kapi” był zawodnikiem Freiburga, w Leicester City doszło do zmiany menedżera. Stery w drużynie przejął Francuz Claude Puel. Polak otworzył dzięki temu nowy rozdział. Na razie nie dostał jeszcze szansy debiutu w pierwszym zespole, ale w poniedziałek pokazał się ze świetnej strony w meczu drużyny do lat 23 przeciwko Blackburn Rovers. Najpierw, w 19. minucie spotkania, dograł piłkę z rzutu wolnego, a do siatki wpakował ją Raul Uche. W drugiej części spotkania sam zameldował się na liście strzelców. Dopadł do dośrodkowanej z prawej strony futbolówki i strzałem bez przyjęcia pokonał bramkarza Blackburn. Miał też udział przy trzecim golu dla „Lisów”, otwierając akcję bramkową.
⚽️⚽️⚽️⚽️
— Leicester City (@LCFC) 27 sierpnia 2018
All four of the #lcfcu23s' goals at Holmes Park this evening... 👇 pic.twitter.com/Mt8KnDCCIv
Co ważne, Kapustka dokonał tego na oczach Claude’a Puela, który oglądał spotkanie z trybun. Choć trudno przypuszczać, że jeden mecz zmieni diametralnie sytuację Polaka w klubie, być może jest zapowiedzią powrotu do dobrej dyspozycji. Wiele mówi się o kolejnym wypożyczeniu Kapustki, którego kontrakt z Leicester City obowiązuje do końca czerwca 2021 roku. – Gdy ma się dobrą passę, wszystko idzie po twojej myśli, to jest super i człowiek jest na fali wznoszącej. Później przychodzi jednak taki moment, gdy jest trudniej i nic nie przychodzi tak łatwo, jak wcześniej. Brakuje regularnej gry i trzeba walczyć o każdą szansę. Starałem się to robić. Wierzę, że nic w życiu nie dzieje się przez przypadek. Ciężkie chwile już za mną, dziś jestem nie tylko lepszym piłkarzem, ale i mądrzejszym człowiekiem – kończy Kapustka.