Aktualności
Robert Wójcik przed startem turnieju o Puchar Syrenki
Już w najbliższy wtorek reprezentacja Polski do lat 17 rozegra pierwszy mecz w turnieju o Puchar Syrenki. Rywalem biało-czerwonych będą rówieśnicy z Łotwy. O rozpoczynających się rozgrywkach porozmawialiśmy z Robertem Wójcikiem, trenerem kadry U-17. Przypominamy, że wszystkie mecze Polaków będzie można na żywo obejrzeć na PZPN.pl.
Przed nami start już XIX edycji Pucharu Syrenki. Który to będzie turniej dla Pana w roli szkoleniowca?
Od momentu, gdy samodzielnie objąłem kadrę U-17, trzeci. Wcześniej wspólnie z trenerem Globiszem prowadziliśmy w turnieju rocznik 90. Mieliśmy pod opieką między innymi Grzegorza Krychowiaka i Wojciecha Szczęsnego.
Jaki cel postawił Pan przed swoimi zawodnikami przed turniejem?
Kolejny sukces jest dla nas ważny, ale nie najważniejszy. Turniej Syrenki jest bardzo istotny ze szkoleniowego punktu widzenia, ponieważ co roku tuż po nim zaczynają się eliminacje mistrzostw Europy. Tym razem jedziemy do Gruzji na pierwszy mini turniej, na którym, oprócz gospodarzy, zmierzymy się z Estonią i Liechtensteinem. Formuła Syrenki jest bardzo zbliżona do nadchodzących starć w eliminacjach. Będzie więc idealnym sprawdzianem dla chłopaków przed meczami o punkty.
Przypominamy, że wszystkie mecze Polaków będzie można na żywo obejrzeć na www.pzpn.pl.
W zeszłym roku Pańska drużyna wygrała turniej Syrenki, w finale pokonując Ukrainę. W najbliższy wtorek biało-czerwoni przystąpią do próby obrony tytułu. Na pierwszy ogień – Łotwa.
Bardzo cieszę się z takiego rywala na start turnieju, ponieważ będzie to dobra konfrontacja przed eliminacyjną potyczką z Estonią. Myślę, że obie reprezentacje prezentują podobny styl. Przypuszczam, że Łotysze będą dobrze zorganizowani w defensywie i szybkim ataku. Naszą rolą będzie więc sforsowanie ich obrony i płynne rozgrywanie piłki w ofensywie. To dla nas wyzwanie i mam nadzieje, że zaprezentujemy się dobrze. Z pewnością chłopcy po tym starciu będą bogatsi w doświadczenie i wyciągną odpowiednie wnioski. Inni przeciwnicy też będą bardzo wymagający. Z Norwegami graliśmy dwukrotnie z rocznikiem 97. Przekonaliśmy się, że oprócz tego, z czego zawsze słynęli, czyli bardzo dobrych warunków fizycznych i przygotowania motorycznego, mają co raz lepiej wyszkolonych piłkarzy. Ten kraj robi nieustanny postęp w szkoleniu młodzieży. Ukraińcy – zawsze solidni, będą w każdym meczu walczyć do końca. Z kolei Szwecja w roczniku 96 zajęła 3 miejsce na świecie.
Nie można również zapomnieć o Belgach, którzy w ostatnich latach bardzo mocno postawili na szkolenie młodzieży.
Przekonaliśmy się o tym na mundialu. Przede wszystkim świetne wyszkolenie technicznie. Na pewno zobaczymy w ich szeregach nietuzinkowych graczy, na których będziemy patrzeć z zachwytem. W każdym roczniku mają zawodników na wysokim poziomie. Mogą zostać prawdziwą europejską potęgą w ciągu najbliższych paru lat.
Jak Pan ocenia przygotowania zespołu przed kolejnym podejściem do awansu na mistrzostwa Europy?
Naszą formę zweryfikuje właśnie turniej Syrenki. We wrześniu czeka nas jeszcze jeden mecz w Luksemburgu, który wybraliśmy pod kątem październikowego rywala – Liechtensteinu. Wcześniej braliśmy udział w turnieju UEFA Development. Co roku graliśmy również w turnieju Bannikova na Ukrainie, ale w ostatnim momencie, ze względów politycznych, rozgrywki nie odbyły się. Skupiamy się więc na Syrence, chcemy dobrze się zaprezentować. Najbliższe dni pokażą mi, w jakim miejscu jesteśmy przed startem eliminacji.
W zeszłym roku na fali sukcesu po turnieju Syrenki kadra U-17 świetnie zaprezentowała się w eliminacjach mistrzostw Europy. O braku awansu do turnieju finałowego zadecydowały przegrany konkurs rzutów karnych. Wraca Pan czasem myślami do tamtych wydarzeń?
Dla całego sztabu i zawodników był to cios. Widzieliśmy, że zespół był bardzo mocno skonsolidowany. A zaczęło się wszystko od zeszłorocznego turnieju Syrenki. Właśnie wtedy pokazaliśmy, że mamy zgraną ekipę, która potrafi zachować stały, wysoki poziom sportowy. Oczywiście bardzo żałowaliśmy przegrania ostatniego spotkania z Turcją. Dostać się do najlepszej ósemki w Europie byłoby niesamowitym doświadczeniem dla młodych chłopców. Czymś, co może zdarzyć się raz w życiu.
Liczy Pan więc, że i tym razem turniej Syrenki będzie idealnym momentem na skonsolidowanie i zbudowanie zespołu na eliminacje?
Dążymy do tego, żeby ta drużyna z każdym meczem grała jak najlepiej, popełniała jak najmniej błędów. Rocznik 98 jest bardzo zdyscyplinowany, pracowity. Chłopaki chętnie przyjeżdżają na zgrupowania kadry. Naszym celem jest zagrać, trzy dobre mecze i zaprezentować się polskiej publiczności z jak najlepszej strony. Za parę tygodni startujemy w eliminacjach. Na październikowym etapie rozgrywek z grupy awansują po dwa zespoły. Potem – co jest nowością – z drugiej fazy również wychodzą dwie ekipy, a nie jedna, jak to miało miejsce przed rokiem. W finałach mistrzostw Europy U-17 będzie więc grało 16 drużyn. Musimy iść krok po kroku: od Syrenki, przez przygotowania do eliminacji, do samego turnieju w październiku. Liczymy, że tym razem uda nam się awansować. Walczymy dalej i nie poddajemy się.
Rozmawiał Aleksander Solnica