Aktualności
[ME U-17 KOBIET] Wojowniczki Niny Patalon. Dla nich niemożliwe nie istnieje
O Wiktorię Kiszkis stoczono bitwę z Anglią. Alexis Legowski w pół roku perfekcyjnie opanowała język polski. Gdy Adriana Achcińska mówi, to wszyscy w szatni słuchają. Kobieca reprezentacja Polski do lat 17 to zespół, któremu przyświeca myśl: „razem wszystko, osobno nic”.
To nie przypadek, że w pierwszym meczu na mistrzostwach Europy na Litwie Polki doprowadziły do remisu z Anglią 2:2 w doliczonym czasie gry. Gdy większość drużyn już by się poddała, biało-czerwone siłą woli właśnie wtedy stać było na zryw i najpiękniejszą akcję meczu. Polski zespół charakter ma bowiem we krwi. - Każda z nich to wojowniczka. Niesamowicie mi tym imponują - nie kryje trener, Nina Patalon. Choć jest to młodzieżowa reprezentacja, to szefowa drużyny często czuje się, jakby prowadziła dorosły zespół. - To grupa, która jest bardzo świadoma celu, jaki sobie postawiła. Świadoma tego co, gdzie i kiedy chce w życiu robić - przyznaje trenerka.
Gdy kapitan wkracza do akcji
Niewiele brakowało, a Polki nie pojechałyby na turniej finałowy. W decydującym o awansie meczu remisowały z Austrią 1:1. Był to wynik, który dawał awans, ale biało-czerwone straciły kontrolę nad tym, co działo się na boisku. Rywalki coraz mocniej naciskały, zrobiło się nerwowo. Wtedy w szatni głos zabrała Adriana Achcińska. Nie musiała wiele mówić, ale zrobiła to tak dobitnie, że zaległa głucha cisza. Na drugą połowę wyszedł zupełnie inny zespół, który wygrał mecz. Na pozór spokojna, zawsze uśmiechnięta Adriana Achcińska to urodzony lider. Opaskę kapitańską dostała jako najmłodsza w drużynie! - Nie nadużywa słów. Nie musi dużo mówić, a ludzie i tak za nią idą. Potrafi powiedzieć, co myśli, ale potrafi też podnieść na duchu - przyznaje trenerka. Ada Achcińska nie ma jeszcze wielkiego doświadczenia piłkarskiego. Całkiem niedawno grała z chłopcami w akademii Miedzi Legnica. Gra tylko na poziomie II ligi, ale mimo to, jest jedną z najlepszych zawodniczek w tej kategorii wiekowej w Polsce. - Adriana już prezentuje poziom ekstraligowy, ale chce najpierw skończyć gimnazjum w Legnicy. To, co dalej będzie robić, to jej indywidualny wybór - tłumaczy Patalon.
W Ekstralidze grają tylko środkowa obrończyni Klaudia Homa (niezwykle dojrzała, już teraz zdradza zadatki na trenerkę) we Wrocławiu i ofensywna pomocniczka Paulina Filipczak (specjalistka od atmosfery w szatni) w Łodzi. Większość zawodniczek to perełki wyłowione z mniejszych ośrodków w całej Polsce. Tak jak Paulina Tomasiak - autorka pięknego wyrównującego gola w meczu z Anglią - która została odnaleziona w trzecioligowej wówczas Staszkówce Jelna, klubie z maluteńkiej wsi koło Nowego Sącza. Legenda głosi, że na pierwsze treningi w rodzinnej wsi Rytra Paulina zjeżdżała ze stoku narciarskiego. Bo tak było najszybciej na boisko. W Jelnej jest szkoła i ochotnicza straż pożarna. I rosnący w siłę ośrodek młodzieżowej piłki kobiecej, choć wioska liczy raptem 500 mieszkańców. Paulina nie ma jednak żadnych kompleksów i jest motorem napędowym naszej kadry. Potrafi zrobić coś, z niczego, jak w meczu z Anglią. Spokojnie dałaby sobie radę w najsilniejszych polskich klubach, ale też za granicą.
Wygrana bitwa o Anglię
Mecz z Anglią był szczególny dla Wiktorii Kiszkis, która piłkarskie szlify zbiera w Arsenalu. Rozegrała zresztą dwa mecze w angielskiej młodzieżówce do lat 16. - Nie ukrywam, że trzeba było stoczyć bitwę z Anglią. Arsenal bardzo nalegał, żeby Wiktoria wybrała ich reprezentację - przyznaje Nina Patalon. Wiktoria Kiszkis nie ma jeszcze 15 lat, a już gra w drużynie siedemnastolatek londyńskiego klubu. Polka została też objęta programem szkolenia największych talentów, który funkcjonuje w każdym angielskim klubie. Dwie koleżanki z tego programu „Development” jeżdżą już na mecze z pierwszym zespołem Arsenalu. Wiktoria też jest w kręgu zainteresowań trenera, ale bez wahania zdecydowała się na reprezentację Polski. Duży wpływ na jej wybór mieli rodzice Agnieszka i Michał Kiszkis, którzy do Londynu przeprowadzili się z Iławy.
Determinacja, by reprezentować akurat barwy reprezentacji Polski wyróżnia też inne piłkarki grające na co dzień w zagranicznych klubach. Bardzo wcześnie tę decyzję podjęła Alexis Legowski, dziś podstawowa skrzydłowa naszej kadry. Mimo że miała spore szanse, by zrobić karierę w USA. Tak jak wiele innych piłkarek z polskimi korzeniami. Przed rokiem jej zespół FC Stars of Massachusetts grał w finale młodzieżowej ligi w USA. Legowski spodobała się na tyle, że dostała ofertę z uniwersytetu w Bostonie, który ma jeden z najlepszych żeńskich zespołów w Stanach Zjednoczonych. - To też jeden z najlepszych uniwersytetów w USA pod względem poziomu nauczania. Alexis nie będzie miała łatwo - zauważa Patalon. Na razie czekają ją rozgrywki uniwersyteckie, ale stamtąd już bardzo blisko do profesjonalnej ligi NWSL, bo Boston ma w niej swój zespół.
”Mamo, tato, mówcie do mnie po polsku”
Gdy Alexis Legowski przyjechała na pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski umiała powiedzieć tylko „dzień dobry”, „tak” i „nie”, a hymn polski śpiewała ruszając ustami. Od trener Niny Patalon usłyszała: - Jeśli chcesz z nami zostać, musisz nauczyć się naszego języka. Po powrocie do USA rozkazała rodzicom, którzy świetnie mówią po polsku, by w domu rozmawiali tylko w ojczystym języku. Już pół roku później na zgrupowaniu Alexis mówiła płynną polszczyzną. - To mój warunek. Ze mną na zgrupowaniu dziewczyny spędzają może pięć godzin dziennie, a pozostały czas są z koleżankami. Jeśli nie rozumiesz, co one mówią i nie możesz z nimi rozmawiać, to od razu lądujesz na aucie - tłumaczy trenerka. Dobrze po polsku mówią też Natalia Padilla Bidas z Malagi, której mama jest Polką, a tata Hiszpanem oraz urodzona w Niemczech Michelle Biskup z FC Koeln.
W tej reprezentacji do lat 17 nie ma wielkich gwiazd ani może nawet talentów na miarę Ewy Pajor, która była liderką drużyny mistrzyń Europy z 2013 roku, która już w wieku 16 lat brylowała na boiskach Ekstraligi. Te dziewczyny grają głównie w zespołach młodzieżowych, jeszcze niedawno kopały piłkę tylko z chłopakami. A jednak każda z nich i wszystkie razem mają coś takiego, że chce się im kibicować. Mają charakter, jakiego pozazdrościć mogą im niejedne dorosłe piłkarki. - Naszą siłą jest kolektyw. Ten zespół przeżył dużo trudnych momentów na etapie budowy. Teraz dziewczyny potrafią przyjąć nową twarz do drużyny, jeśli wnosi do niej jakość. Potrafią same na sobie wywrzeć presję, gdy coś idzie nie tak, jak powinno. Są też na tyle świadome, że czują się odpowiedzialne za to, co się dzieje. Chcą pisać własną historię - opowiada Nina Patalon, która jest najważniejszą postacią tej drużyny i pierwszą w historii kobietą trener, która prowadzi reprezentację Polski na mistrzostwach Europy.
Nie wiadomo, jakimi wynikami zakończą się pozostałe mecze z Włochami i Hiszpanią w fazie grupowej mistrzostw Europy. Pewne jest natomiast, że Polki nikomu nie oddadzą niczego za darmo i z boiska zejdą z podniesioną głową.
Hanna Urbaniak
Fot. Paula Duda