Aktualności

[WYWIAD] Piotr Nowak: Nie wierzymy w sukces kobiecej piłki w Polsce

Reprezentacja17.09.2017 
Na jednym z treningów reprezentacji Polski kobiet, przebywającej na zgrupowaniu w Lublinie, pojawili się szkoleniowcy, którzy biorą udział w kursie UEFA Pro. Obserwowali i oceniali oni warsztat selekcjonera biało-czerwonych Miłosza Stępińskiego, który również jest w trakcie zdobywania najwyżej trenerskiej licencji. Wśród nich był m.in. Piotr Nowak, prowadzący obecnie Lechię Gdańsk, a wcześniej przez wiele lat pracujący w Stanach Zjednoczonych. - Nie wahałbym się, gdybym dostał ofertę pracy w drużynie kobiecej - przyznaje w rozmowie z Łączy Nas Piłka.

W ramach kursu UEFA Pro miał pan okazję przyjrzeć się treningowi kobiecej reprezentacji Polski oraz wziąć udział w odprawie prowadzonej przez trenera Miłosza Stępińskiego. Jak wrażenia?

Bez kurtuazji byłem pod dużym wrażeniem naszych reprezentantek. Potrafią grać w piłkę, umieją grać na jeden-dwa kontakty, dużo widzą, czytają grę. Naprawdę wiele z tych zajęć wyniosłem i cieszę się, że mogłem je obserwować. Trener Stępiński ma wielką osobowość oraz mnóstwo pasji i zaangażowania w sobie, którymi potrafi zarażać. Widać to było i na odprawie, i na treningu. Jego odprawy to nie są monologi, w których rozdziela zadania. Stara się wchodzić z drużyną w interakcję, chce wiedzieć, co sądzą  zawodniczki, dyskutuje z nimi. To jest niezmiernie ważne. Dzięki temu zespół ma świadomość, że to nie jest tak, że trzeba coś robić, bo trener tak mówi. Każdy się może wypowiedzieć. Trener Stępiński ma z tymi dziewczynami bardzo dobry kontakt. Znam go od wielu lat i nie dziwi mnie to.

Z tego, co wiem, nie było to dla pana pierwsze zetknięcie z futbolem w wykonaniu pań.

Zgadza się. W USA prowadziłem akademię dla dziewczynek w wieku od 10 do 15 lat. Miałem więc okazję pracować z tymi najmłodszymi adeptkami futbolu. Poza tym w Stanach poznałem Krysię Sikorę i Evelyn Niciński - późniejsze reprezentantki Polski. Zawsze powtarzałem, że jestem pod dużym wrażeniem kobiecej piłki. Oglądałem treningi kobiecej reprezentacji Stanów Zjednoczonych, która ćwiczyła razem z męską kadrą w Los Angeles. Poznałem wtedy Abby Wambach i Hope Solo, które wchodziły wtedy do kadry. Podziwiałem ich niesamowitą pasję do piłki. Wiadomo, że męski futbol jest bardziej dynamiczny, ale z przyjemnością patrzy się na boiskowe zagrania pań, w które wkładają mnóstwo pracy.

Mieszkał pan w Stanach Zjednoczonych w czasie, kiedy kobieca piłka za oceanem stała się potęgą. Jak pan wytłumaczy ten fenomen?

Dwa słowa - konsekwencja i czas. Okazało się, że kobiecy soccer ma coś w sobie, co nie tylko przyciągnie tłumy na stadiony, ale również da młodym dziewczynom szansę rozwoju intelektualnego, bo wykształcenie jest bardzo ważne. Dlatego topowe uniwersytety w Stanach zaczęły oferować piłkarkom stypendia. Także federacja wyszła naprzeciw oczekiwaniom. Dodatkowo w USA do tej dyscypliny nie garną się tak panowie, jak ma to miejsce w Europie. Za oceanem mężczyźni grają częściej w baseball, koszykówkę, hokej czy futbol amerykański. Męska reprezentacja nie osiągała więc w piłce sukcesów. Zaczęły je za to osiągać panie, co stopniowo podnosiło rangę kobiecego futbolu w USA.

Co pan wie o kobiecej piłce w Polsce?

Śledziłem poczynania naszej reprezentacji do lat 17 na mistrzostwach Europy w 2013 roku, które wygraliśmy. Pamiętam świetne mecze w wykonaniu Ewy Pajor. W ostatnim czasie ze względu na obowiązki mniej się jednak tym interesowałem. Tym bardziej się cieszę, że mogłem przyjechać na trening reprezentacji. Uważam, że przy odrobinie szczęścia, które w piłce jest bardzo potrzebne, mamy predyspozycje do gry na wielkim turnieju, bo umiejętności nam nie brakuje i życzę naszym dziewczynom powodzenia.

Myśli pan, że piłka nożna kobiet w Polsce może rozwinąć się, nawet nie tak jak w USA, ale w ogóle?

Za rozwój tej dyscypliny odpowiedzialny jest nie tylko Polski Związek Piłki Nożnej, ale też Ministerstwo Sportu. My w Polsce chyba nie wierzymy w to, że piłka kobieca może przyciągać. Musimy stworzyć jakiś system. Sukcesy Amerykanek nie biorą się z niczego. Te zawodniczki nie pojawiły się znikąd, to nie było tak, że nagle urodziło się wyjątkowe pokolenie piłkarek. To są lata pracy, którą powinno zaczynać w wieku siedmiu czy ośmiu lat. Wtedy to zaczyna funkcjonować i żyć swoim życiem. W piłce męskiej mamy jednak ten sam problem. Brakuje nam systematyczności, konsekwencji i inwestycji. Teraz, kiedy nasza reprezentacja męska jest na światowym topie, powinniśmy pójść za ciosem i doprowadzić do tego, żeby pozostałe reprezentacje również były na tym samym poziomie. Mamy ku temu możliwości.

Tak szczerze - jakby pan dostał propozycję pracy w kobiecej piłce, wahałby się pan?

Nie. Naprawdę. Lubię pracować z kobietami czy z dziewczynkami. One nie patrzą na futbol przez pryzmat finansowy, jak to często ma miejsce wśród panów, a wtedy z trenerskiego punktu widzenia o wiele lepiej się pracuje. Paniom nie jest łatwo grać w piłkę nożną, a widząc w nich tą pasję i miłość do piłki, człowiek automatycznie się maksymalnie angażuje i chce im pomóc.

Rozmawiała Paula Duda

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności