Aktualności
[WYWIAD] Paulina Dudek: PSG złożyło propozycję nie do odrzucenia
Mistrzostwo Europy do lat 17. Ponad dwadzieścia występów w dorosłej reprezentacji Polski, jedno nawet w roli kapitana. Trzy mistrzostwa Polski i trzy razy zwycięstwo w krajowym pucharze. Dwie poważne kontuzje. To wszystko ma na koncie… dwudziestolatka. Ale przed nią nowe ogromne wyzwanie. – Opuszczam swoją strefę komfortu i spełniam marzenia – mówi w pierwszym wywiadzie po transferze do Paris Saint-Germain Paulina Dudek, która we wtorek podpisała z francuskim klubem kontrakt do końca czerwca 2020 roku.
Czy w ciągu ostatnich kilku dni przespałaś normalnie choć jedną noc?
Najgorsza była chyba ta pierwsza, zaraz po tym, jak dotarło do mnie, że zaraz naprawdę mogę zostać piłkarką PSG. Później, w miarę jak pojawiały się kolejne informacje na ten temat, to spałam już trochę lepiej. Ale późno się kładłam, a wstawałam wcześnie, bo przebywałam z Medykiem Konin na obozie w Żaganiu. Mam za sobą ciężki tydzień, ale nie żałuję tego, że nie pospałam.
Spędziłaś w Paryżu już kilka dni. Jak wrażenia?
Wrażenie zrobiło już auto, które przyjechało po mnie na lotnisko. Czarny przestronny mercedes z kierowcą w garniturze, który od razu przejął moją walizkę. Po prostu wow! I jeździłam takim samochodem przez trzy dni na badania i załatwiać różne formalności. Nigdy nie myślałam, że coś takiego mi się w życiu przytrafi (śmiech). To jest inny świat, inne pieniądze. Cieszę się, że mogę tego doświadczyć, chociaż wiadomo, że najważniejsze jest boisko. A na boisko też już miałam okazję wyjść, bo sztab chciał mnie sprawdzić po moim niedawnym urazie. Drużyna akurat kończyła zajęcia, a ja wyszłam na rozruch. Lekki stresik był. Ale mogłam poznać trenera, przywitać się z dziewczynami. W szatni natomiast miała miejsce zabawna sytuacja. Rozmawiałam z Kasią (Kiedrzynek, bramkarką PSG, kapitanem reprezentacji Polski – przyp.red.) i ona mówiła dość donośnie. W związku z tym ja też nie szeptałam. I nagle zrobił się taki harmider, że dziewczyny zaczęły nas uspokajać. Na początku nie wiedziałam, co się dzieje, a okazało się, że one się śmiały, że do szatni wkroczył kolejny język i chyba mamy z Kasią podobne charaktery.
Jak dowiedziałaś się o tym, że Paris Saint-Germain faktycznie jest tobą zainteresowane i chce cię już teraz?
Najpierw skontaktowała się ze mną Kasia, z którą wcześniej rozmawiał dyrektor sportowy klubu. Zapytała mnie, co bym zrobiła, gdyby chciał mnie jeden z najlepszych klubów świata. Opcja pierwsza: „nie obchodzi mnie to, nie jestem gotowa”, czy opcja druga: „pakuję się i wsiadam do samolotu”.
Chyba nie wahałaś się długo?
Nie, ale pierwszą reakcją było przerażenie. Wiadomo, że to inny poziom. Ale dużo do myślenia dała mi też wiadomość od kogoś innego z pytaniem, czy chce trwać w tym, co jest i po jakimś czasie zrobić krok w tył, czy podjąć wyzwanie, pokonać strach i zrobić trzy kroki do przodu. Decyzja sama w sobie nie była trudna. Może to i lepiej, że wszystko działo się tak szybko, bo nie miałam za dużo czasu na myślenie. A jestem osobą, która czasami za dużo rozmyśla. Ostatecznie chyba podjęłam najlepszą decyzję w swoim życiu.
Pamiętam naszą rozmowę jakiś czas temu, kiedy nie byłaś przekonana co do wyjazdu za granicę już teraz, chociażby dlatego, że dopiero zaczęłaś studia. Czy gdyby zgłosił się inny, mniejszy klub, to odłożyłabyś tę przeprowadzkę w czasie?
Nie wiem. Naprawdę. Akurat teraz przygotowywałam się do sesji na studiach i pewnie bym dokończyła ten sezon w Medyku, a dopiero w czerwcu zastanawiałabym się nad zmianą klubu. Ale to była propozycja nie do odrzucenia. Czuję, że spełniam marzenia.
Myślisz, że to dla ciebie idealny moment na wyjazd?
Nie wiem, czy idealny. Nie wiem, czy w ogóle jest coś takiego, jak idealny moment. Ale wcześniej chyba nie byłabym na taki krok gotowa. Wiem, że niektórzy wychodzą z założenia, że im wcześniej, tym lepiej. Ale jeśli nie będzie się miało odpowiednio poukładane w głowie i samemu się nie stwierdzi „tak, chcę wyjechać”, to nie wiem, czy to ma sens. A ja wiem, że chcę i wiem, że nie będę tej decyzji żałować, cokolwiek by się nie wydarzyło.
Masz poczucie, że twoje życie wywraca się właśnie do góry nogami?
Dzieje się tak, ale przecież ostatecznie nadal będę grać w piłkę. Dyscyplina się nie zmienia (śmiech). A tak serio, to czuję, że opuszczam swoją strefę komfortu. W Medyku zdobyłam kilka mistrzostw Polski, kilka krajowych pucharów, miałam miejsce w podstawowym składzie. W tym roku walczyłabym znów o to samo. Kolejne sukcesy cieszyłyby już w mniejszym stopniu. W momencie, kiedy ciągle sięga się po te same tytuły z tym samym zespołem, pojawia się chęć nowych wyzwań. Zaczyna się oczekiwać czegoś więcej, człowiek chce się rozwijać. Mam nadzieję, że za moim przykładem pójdą inne zawodniczki.
Boisz się trochę?
Nie nazwałabym tego strachem. Może w jakiejś formie jest to strach, ale na pewno nie taki, który mnie paraliżuje. To raczej ciekawość, jak sobie poradzę w różnych sytuacjach, przetestowanie samej siebie, próba charakteru. Wiem, na co się piszę i co mnie czeka. Podejście mentalne będzie odgrywało tu dużą rolę.
Mimo młodego wieku, sporo już w życiu przeszłaś, więc jeśli chodzi o charakter i psychikę, to chyba nie ma się czego obawiać?
Ludzie mogą mnie tak postrzegać i też sądzę, że jestem mocna psychicznie, ale nie uważam, że widziałam i przeżyłam już wszystko.
Masz za sobą dwie poważne kontuzje, po których mogłaś dać sobie z piłką spokój, a jednak nie dałaś za wygraną i słusznie.
Po finale młodzieżowych mistrzostw Europy w 2013 roku euforia szybko przekształciła się w smutek. Przytrafiła się kontuzja stawu skokowego, jedna operacja, potem druga. Pojawiła się myśl, czy w ogóle wrócę do formy. Ale udało się i na pewno to mnie wzmocniło. Trafiłam też na ludzi, którzy chcieli mi pomóc, od których czerpałam siłę i którzy powodowali, że chciałam być coraz lepsza. Wydaje mi się, że przez to wszystko mam lepszy start. Także dlatego, że nigdy nie było przy mnie najbliższych, bo wyjechałam z domu w bardzo młodym wieku. Wsparcie rodziny i przyjaciół było zawsze, ale na co dzień zwykle byłam zdana sama na siebie. To mnie ukształtowało. Cokolwiek by się nie działo, to wiem, że sobie poradzę.
Łatwiej masz też także dlatego, że w Paryżu w aklimatyzacji pomoże ci Kasia Kiedrzynek.
Zgadza się. Odkąd pamiętam, to miałyśmy z Kasią dobry kontakt. Jest zawsze pomocna i otwarta. Nigdy nie miałam problemu z tym, żeby zwrócić się do niej o pomoc, a ona nigdy nie miała problemu z tym, żeby mi pomóc. Bardzo się cieszę, że tu jest, że mam jej wsparcie i że o mnie walczyła, bo jej rekomendacja była bardzo ważna. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła się jej odwdzięczyć. Chociaż chyba dla niej najlepszym odwdzięczeniem się będzie wywalczenie przeze mnie miejsca w pierwszym składzie.
Jak na twoje odejście zareagowali w Medyku Konin? Klub w krótkim czasie stracił kolejną podstawową zawodniczkę po Oli Sikorze, Kasi Daleszczyk (obie Brescia Calcio) i Lilianie Kostowej (Verona).
Trener Jaszczak nie zareagował w stylu „co my teraz zrobimy, jak jeszcze ty odejdziesz”. Też zdawał sobie sprawę z tego, że ja takiej oferty odrzucić nie mogę. Usłyszałam od niego same słowa wsparcia. Życzył mi powodzenia i zdrowia. Nawet z uśmiechem dodał, że zdrowia przede wszystkim, bo resztę zrobię sama. I to jest zresztą prawda. Zna mnie dobrze, bo spędziłam w Medyku trzy i pół roku. Wie, że jestem zawzięta. Nieraz przekonaliśmy się o swoich mocnych charakterach (śmiech). Pożegnałam się z dziewczynami, co nie było łatwe. Nie da się tak nagle zapomnieć tego, co tu przeżyłam i nawet zapominać nie chcę. Przykro mi, że opuszczam Medyk w tak trudnym momencie, ale akurat tak się złożyło. Do startu rundy wiosennej w Polsce jeszcze jest trochę czasu. Wierzę, że drużyna się wzmocni i wywalczy ponownie mistrzostwo kraju.
Wyprowadzasz się akurat do kraju, gdzie w przyszłym roku odbędą się mistrzostwa świata. Tym bardziej miło byłoby w nich zagrać.
Nie będę miała daleko, może podjadę hulajnogą (śmiech). Wierzę w to, że możemy w nich wystąpić. Przy transferze do PSG brałam również pod uwagę reprezentację. W końcu jakość mojego trenowania przełoży się też na grę w kadrze. Chciałabym, żeby selekcjoner miał poczucie, że może na mnie liczyć. Wiosną czekają nas trudne mecze w eliminacjach do mistrzostw świata, a ja zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby dać trenerowi argumenty do powoływania mnie. Motywacji do walki o jak najwięcej minut na boisku w meczach ligowych więc nie zabraknie.
Rozmowa i zdjęcia: Paula Duda