Aktualności

[WYWIAD] Katarzyna Kiedrzynek po finale Ligi Mistrzyń: Jest mi bardzo ciężko

Reprezentacja02.06.2017 
Najpierw był świetny mecz, „Kiedrzynek dance” i piękna obrona rzutu karnego. Chwilę później pudło z jedenastu metrów w decydującej serii... – Nie powinnam podchodzić do tego karnego – powiedziała zaraz po meczu w Cardiff Katarzyna Kiedrzynek. Olympique Lyon pokonał Paris Saint-Germain w konkursie „jedenastek” 7:6 i wygrał Ligę Mistrzyń.

„Dlaczego ja?!” – zapytałaś, podchodząc do rzutu karnego. Nie chciałaś go wykonywać...

Nie chcę się usprawiedliwiać, ale nie byłam wyznaczona do tego karnego. Nie powinnam do niego w ogóle podchodzić. Nikt nie zapytał mnie, jak się czuję i czy jestem gotowa. Wiedziałam, że nie strzelę. Dla mnie to było już za dużo emocji jak na jeden dzień. Cały mecz, później dogrywka i karne – stres przeogromny i jeszcze to... Zawiodłam drużynę, bo zwykle trafiam z jedenastu metrów.

Byłaś w szoku, gdy okazało się, że masz strzelać.

Kompletnie nie załapałam tego, że jestem wyznaczona. Skupiałam się na czym innym. Wszystko sobie układałam w głowie. Odcięłam się od tego, co się dzieje. Zapytałam później trenera bramkarek, dlaczego mnie nie zapytali, dlaczego mnie wyznaczyli. Odpowiedział, że wspaniale zagrałam, ale mnie to nie interesuje. Tak blisko wygrania Ligi Mistrzyń chyba już nigdy nie będę. Za rok w niej nie zagramy. Dopiero to do mnie dotarło... Mogłam PSG dać Champions League w przyszłym sezonie. A niestety nic nie dałam...

Tak na pewno nie jest, bo wiele osób powtarza, że gdyby nie Ty i Twoje dobre interwencje w trakcie gry, to do tych karnych w ogóle by nie doszło.

Może z biegiem czasu sama do tego dotrę, ale w tym momencie obwiniam siebie najmocniej, jak mogę. Do mnie nie dociera to, że zagrałam dobry mecz. W głowie mam tylko ten rzut karny. Nie wiem, czy to jest dobre myślenie, ale nie potrafię obecnie inaczej. Jest mi bardzo ciężko.

Pomysł na skopiowanie słynnego „Dudek dance” z finału Ligi Mistrzów z 2005 roku ze Stambułu przyszedł do głowy spontanicznie?

Nie. Zawsze, kiedy potrzebuję porządnej motywacji, włączam sobie karne z tego finału. Przed tym meczem też je oglądałam. Ale Jerzy Dudek nie musiał wykonywać "jedenastki", a ja musiałam i nie podołałam. Powtarzam, czułam to w kościach, że tak będzie...

Koleżanki z drużyny oraz kibice PSG nie mieli do Ciebie pretensji. Zachowali się wspaniale.

To prawda. Chcę, żeby każdy wiedział, że gram w znakomitej drużynie, w której mamy znakomitą atmosferę. Cokolwiek się nie dzieje, dziewczyny są zawsze obok. Byłyśmy w stanie wygrać ten mecz. Zasłużyłyśmy na to. Ciężko pracowałyśmy, aby dotrzeć do tego finału. Byłyśmy tak blisko i jednocześnie tak daleko. Mieliśmy swoje sytuacje do zdobycia bramki, każda dała z siebie wszystko. Cóż, nie zawsze się udaje. Nie wiem, kiedy znów będę mogła zagrać w finale Ligi Mistrzyń. Dziękuję mojej rodzinie i przyjaciołom, którzy byli tu ze mną. Zawsze mnie wspierają w tak ciężkich momentach. Cieszę się też, że w Cardiff był trener Miłosz Stępiński, a także prezes Zbigniew Boniek. Mam nadzieję, że zrobi wszystko, aby w polskiej piłce kobiecej było coraz lepiej. Wszystko w jego rękach.

Rozmawiała w Cardiff Paula Duda

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności