Aktualności
Reprezentacja kobiet po meczu ze Szwajcarią: Mesjasz zbawieniem, pożegnanie trenera i Dywizjon 303
Niewiele zapowiadało taki obrót spraw. Faworyzowane Szwajcarki musiały wygrać, aby zapewnić sobie wyjazd na mistrzostwa świata. Skazywane na porażkę biało-czerwone szanse na awans straciły już wcześniej. Dodatkowo trapiły je kontuzje. Przy okazji tego zgrupowania śrubowano rekord, jeśli chodzi o liczbę zawodniczek odesłanych do domu z powodu urazów - 6. Po raz kolejny jednak sprawdziła się stara piłkarska prawda, mówiąca, że wszystko weryfikuje boisko.
- Ok, nie wygraliśmy meczu, nie awansowaliśmy, ale ten remis traktujemy jak zwycięstwo, przełamanie i nowe rozdanie. Pod kątem determinacji, przygotowania motorycznego i taktycznego, rozegraliśmy najlepsze zawody, odkąd objąłem ten zespół. Usłyszeliśmy dużo pochwał. Także od dyrektora sportowego PZPN, Stefana Majewskiego, który jest bardzo krytyczny. Nie każdy ma wyobrażenie, czym w piłce kobiecej jest Szwajcaria. To nie jest męska Szwajcaria. Damska drużyna jest znacznie silniejsza. Dla niektórych zawsze szklanka będzie do połowy pusta, malkontentów nie brakuje, ale my dalej będziemy robić swoje, wiemy, nad czym musimy pracować - powiedział po meczu selekcjoner Miłosz Stępiński.
Bramkarskie deja vu
Po raz drugi z rzędu na ławce rezerwowych usiadła kapitan reprezentacji, Katarzyna Kiedrzynek. W bramce stanęła Anna Szymańska, która dostała kolejną szansę po dobrym występie w Mińsku przeciwko Białorusi. W 67. minucie opuściła jednak plac gry z kontuzją. - Rzuciłam się i poczułam ból w biodrze przy upadku. Zaczęła mi drętwieć mi prawa noga. Z minuty na minutę bolało coraz bardziej. Poprosiłam o zmianę. W szpitalu zrobiono mi prześwietlenie, które nie wykazało złamania ani niczego groźniejszego. Mam nadzieję, że to tylko silne stłuczenie. W czwartek mam rezonans i wizytę u ortopedy - poinformowała bramkarka Czarnych Sosnowiec, która do momentu zejścia z boiska spisywała się znakomicie.
Równie wysoki poziom tego dnia zaprezentowała Kiedrzynek. Bramkarka PSG w niesamowity sposób wybroniła strzał najgroźniejszej wśród Szwajcarek Ramony Bachmann w sytuacji sam na sam. - Pokazała bardzo dużą jakość. Udowodniła, że potrafi sobie radzić w trudnych sytuacjach. Siedzenie na ławce na pewno jest dla niej trudne, jak dla innych tak ambitnych i prezentujących międzynarodowy poziom zawodników. Ale z takimi dwiema bramkarkami muszę rotować, bo w innym przypadku jedną stracę. A na to nie mogę sobie pozwolić, bo byłaby to szkoda dla zespołu, a zespół jest najważniejszy. Obie były w Mielcu rewelacyjne - nie ukrywał trener Polek.
Powiało grozą, kiedy po jednej z interwencji Katarzyna Kiedrzynek długo nie podnosiła się z murawy. Przypomniał nam się wtedy mecz Polska - Norwegia z 2001 roku, kiedy w podobnej sytuacji znaleźli się Adam Matysek i Jerzy Dudek. Na szczęście zarówno Kiedrzynek, jak i Dudek, mimo urazów, dokończyli spotkania. Być może czuwała też opatrzność. Na Białorusi reprezentację pobłogosławił mieszkający od osiemnastu lat zagranicą polski ksiądz, a rano w dniu meczu kościół odwiedziła Anna Szymańska. - Szukałam chwili wyciszenia i pomogło - stwierdziła.
‘Krzycz tak dalej!’
Objawieniem zgrupowania okazała się 21-letnia Małgorzata Mesjasz, która pierwotnie nie była nawet na nie powołana. Selekcjoner sięgnął po nią w zastępstwie plagi kontuzjowanych obrończyń. W czerwcu znalazła się w dorosłej reprezentacji po raz pierwszy, ale ze Szkocją w Kielcach nie zagrała. Zadebiutowała przeciwko Białorusi, a cztery dni później wyszła w wyjściowym składzie na mecz ze Szwajcarią i pokazała, że… nazwisko ma nieprzypadkowe.
Obrończyni AZS PWSZ Wałbrzych dała się poznać jako cicha i spokojna osoba. Tym bardziej zaskoczyła jej świetna postawa w Mielcu. - Jestem pod jej wielkim wrażeniem. Nie tylko zagrała bardzo dobry mecz, ale także była ogromnym wsparciem. Bardzo dobrze wyglądała komunikacja w bloku defensywnym. Momentami to właśnie ona dawała sygnał do odpadania lub skrócenia pola gry. Aż chciało się powiedzieć ‘krzycz tak dalej!’ - chwaliła koleżankę z drużyny kapitan reprezentacji we wtorkowym spotkaniu, Aleksandra Sikora. - Na początku zgrupowania była przestraszona, stanowiła dla nas zagadkę. Potem pokazała, że można na nią liczyć. Znakomicie odnalazła się u boku Pauliny Dudek, która dyryguje naszą obroną. Na co dzień jest typem introwertyka, mało mówi, ale na boisku była tym, kim chciałbym, żeby była. Przeciwko Szwajcarii zagrała bezbłędnie - przyznał selekcjoner.
- Taki mecz był mi potrzebny, żeby pokazać to, co potrafię najlepiej. Jeszcze bardziej potrzebny był całej drużynie. Lekki stres się pojawił, ale większy towarzyszył mi kilka dni wcześniej przed debiutem. Jakby ktoś mi powiedział miesiąc temu, że zagram w podstawowym składzie w takim spotkaniu, to raczej bym nie uwierzyła, tym bardziej że zawodniczki w obronie rzadko się zmieniają. Historia jak z filmu - nie ukrywała Mesjasz.
A skoro już jesteśmy przy kinematografii, to warto wspomnieć, że dwa dni przed meczem biało-czerwone wybrały się do kina na film pt. Dywizjon 303. Historia o heroicznej walce Polaków w powietrznej bitwie o Anglię w 1940 roku wywarła na reprezentantkach ogromne wrażenie. - We wtorek same musimy być jak Dywizjon 303! - nakręcały zaraz po zakończeniu seansu. - Dzięki niemu też chciałyśmy pokazać, jak potrafimy walczyć - powiedziała Małgorzata Mesjasz. - Byłyśmy tak zmotywowane, że jedna za drugą wskoczyłaby w ogień - wtórowała jej Anna Szymańska. Jak widać, nie ma to jak odpowiednie przygotowanie mentalne.
Wakat w sztabie
Przy okazji wtorkowego meczu nie brakowało radości i skojarzeń militarnych, ale też pojawiły się łzy i smutek. Wrześniowe zgrupowanie było ostatnim dla Daniela Wojtasza, pełniącego funkcję asystenta Miłosza Stępińskiego oraz analityka. - Straciliście członka sztabu, ale zyskaliście wiernego kibica. Będę przychodził na wasze mecze nie dlatego, że muszę, czy wypada, ale dlatego, że chcę - mówił podczas pomeczowej kolacji. Wojtasz drugi sezon dzieli pracę w reprezentacji Polski i w pierwszoligowej Odrze Opole, gdzie jest asystentem Mariusza Rumaka. - Moje codziennie obowiązki w klubie nie pozwalają mi niestety łączyć obu funkcji - tłumaczy powody odejścia ze sztabu kadry.
- Z dużym smutkiem pożegnaliśmy Daniela. Był świetnym fachowcem. Niestety nie jesteśmy konkurencją dla klubów. Bazujemy na ludziach, którzy mogą łączyć swoje życie zawodowe z pracą w kadrze. Reprezentacja to dla nich praca dorywcza. Nie zawsze pracodawca godzi się, żeby jego pracownik znikał na trzydzieści dni w ciągu trzech miesięcy. Z jednej strony powinniśmy mieć fachowców, ale z drugiej ciężko ich znaleźć. Stąd rotacje, które nie sprzyjają reprezentacji. Chcemy budować synergię nie tylko w drużynie, ale też w sztabie. Nie będzie łatwo znaleźć kogoś innego. Szukamy - rozkłada ręce Miłosz Stępiński.
Kolejne zgrupowanie rozpocznie się już 1 października. Polki 4 października zmierzą się towarzysko z Estonią w Tallinie, a 9 października podejmą w Ostródzie Irlandię. Za rok we wrześniu kadra wystartuje w eliminacjach do mistrzostw Europy, które odbędą się w 2021 roku. Gospodarza turnieju poznamy 3 grudnia. Losowanie grup zaplanowano na 22 lutego.
Paula Duda
Zdjęcia Paula Duda / Michał Stańczyk