Aktualności
[PODSUMOWANIE ROKU] Świetny czas kadry kobiet. 10 zwycięstw Polek!
Kaletka rezygnuje, Kiedrzynek wyróżniona
Zanim reprezentantki Polski wyszły na boisko, swoją karierę zdecydowała się przerwać Nikol Kaletka. Zaledwie 22-letnia wówczas zawodniczka wprost powiedziała o powodach swej decyzji. – Organizm po prostu zaczął odmawiać mi posłuszeństwa. Przygotowywałam się cały miesiąc... Choć szczerze, to próbowałam się przygotowywać. Na treningi chodziłam z zegarkiem w ręku, żeby tylko go skończyć. Coś we mnie pękło, po prostu mi się nie chce. Piłka nożna nie sprawia mi już takiej przyjemności, jaką sprawiała do tej pory. Poza tym organizm też już nie bardzo chce współpracować, więc wydaje mi się, że to jest dobry moment, aby zrobić sobie przerwę – argumentowała Kaletka. Chciała zająć się nadrabianiem zaległości na uczelni, skupić się również na prowadzeniu firmy. W pierwszych tegorocznych spotkaniach trener Miłosz Stępiński musiał więc radzić sobie bez niej.
Miał za to do dyspozycji Katarzynę Kiedrzynek. Najlepsza polska bramkarka wróciła wcześniej do kadry po zmianie trenera. W lutym została nominowana – jako pierwsza piłkarka rodem z Polski – do jedenastki roku FIFA i FIFPro. – Jestem po prostu w szoku! Jest to dla mnie największe wyróżnienie w życiu. Istotne tym bardziej, że głosowały na mnie same piłkarki. Cieszę się, że zostałam tak doceniona – mówiła nam wówczas „Kiedra”. Ostatecznie nie znalazła się w najlepszej jedenastce, ale i tak było to dla niej fantastyczne docenienie boiskowej postawy.
Na początek triumf w Turcji
W marcu przyszedł czas na wznowienie rywalizacji. Polki rok rozpoczęły od udziału w turnieju Gold City Women’s Cup, rozgrywanego w Turcji. Tam nasze kadrowiczki mierzyły się z Kosowem, Rumunią i gospodyniami. Pierwszy rywal nie postawił wielkiego oporu – po bramkach Agnieszki Winczo, Katarzyny Daleszczyk, Anny Sznyrowskiej i dwóch Anny Gawrońskiej Polki gładko zwyciężyły 5:0. To była też okazja dla trenera, by wyciągnąć pierwsze wnioski. Zgrupowanie i towarzyski turniej miało bowiem charakter selekcyjny. Mogło też dać szkoleniowcowi odpowiedź, na kogo warto postawić w zbliżających się meczach kwalifikacji mistrzostw świata. – Chcę, żeby dziewczyny wreszcie dostały dobrą lekcję. Mówię to otwarcie. Czas stracić bramkę. Popływały w jeziorze, czas wyjść na pełny akwen. Jeśli ktoś sobie z tym nie poradzi, to to już nie będzie stres tylko strach. Ja wiem, kto jest nerwowy, a teraz zobaczę, kto się boi – mówił wówczas Miłosz Stępiński.
Kolejny rywal okazał się już znacznie trudniejszy. Naprzeciw biało-czerwonych stanęła bowiem reprezentacja Rumunii. Tym razem Polki rzeczywiście straciły bramkę, a nawet dwie. Odpowiedziały jednak taką samą liczbą trafień (autorstwa wracającej do kadry Agaty Tarczyńskiej) i spotkanie zakończyło się remisem 2:2. – Kamień spadł mi z serca. Potrzebowałam tych bramek, teraz będzie mi na pewno o wiele lżej. Mocno przeżywałam powrót do reprezentacji – przyznała zawodniczka VfL Wolfsburg.
Turniej Gold City Women’s Cup zamknęła potyczka z gospodyniami – Turcją. Podopieczne Miłosza Stępińskiego ponownie stanęły na wysokości zadania i po golach Julii Matuschewski (dla której było to pierwsze zgrupowanie) oraz Patrycji Balcerzak zwyciężyły 2:1, zapewniając sobie tym samym triumf w całym turnieju. Obserwacje pozwoliły trenerowi na wyciągnięcie pożądanych wniosków, co rzutowało na późniejsze powołania i rotacje w kadrze.
Podwójna wygrana w sparingach
Kolejną okazją do spotkania się kadrowiczek były kwietniowe mecze towarzyskie z Finlandią i Białorusią. W międzyczasie jednak kolejny sukces odniosła Katarzyna Kiedrzynek. W barwach Paris Saint-Germain w ćwierćfinale Ligi Mistrzyń odprawiła z kwitkiem Bayern Monachium. Na zgrupowanie dotarła więc w bardzo dobrym nastroju. – Cieszę się, że tyle się dzieje. Awans do półfinału Ligi Mistrzyń to niesamowita sprawa. Szczególnie że udało nam się tego dokonać trzeci raz z rzędu. Jestem bardzo, bardzo szczęśliwa. Ciężko wyrazić mi tę radość słowami – zapewniała w rozmowie z Łączy Nas Piłka.
Atmosfera na zgrupowaniu była zatem fantastyczna. To znalazło swoje odzwierciedlenie w meczach z Finlandią i Białorusią. W pierwszym z nich Polki wygrały 1:0 po szybkim golu Ewy Pajor, a w starciu z Białorusinkami potwierdziły swoją siłę, zwyciężając 4:0. To był bardzo dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami, a kwalifikacje mistrzostw świata zbliżały się coraz większymi krokami.
Czas trenera, który nie powołuje
Swoje grupowe rywalki Polki poznały 25 kwietnia, podczas losowania w szwajcarskim Nyonie. Los skojarzył je ze Szwajcarią, Szkocją, Białorusią oraz Albanią. Najsilniejszym przeciwnikiem wydawały się Helwetki, ale trener Stępiński był zadowolony z rezultatów losowania. – To grupa, w której możemy powalczyć o awans. Nie trafiliśmy na gigantów takich jak Niemcy czy Anglia. Mogliśmy, co prawda, trafić nieco lepiej, na Włoszki z pierwszego koszyka, ale nie mamy co narzekać. Poza tym cieszę się, że nie mamy dalekich wyjazdów np. do Kazachstanu. Chciałem tego uniknąć – powiedział trener biało-czerwonych.
Po poznaniu rywalek drużyna przystąpiła do sprawdzianów generalnych przed rozpoczęciem boju o awans na mistrzostwa świata. W czerwcu formę naszych reprezentantek sprawdziły Ukraina i Litwa. W zgrupowaniu nie wzięła udziału Katarzyna Kiedrzynek, która po zakończonym porażką finale Ligi Mistrzyń poddała się zabiegowi kolana. Pod jej nieobecność koleżanki nie zawiodły. Najpierw w Buczy pokonały Ukrainki po golach Agaty Tarczyńskiej, Eweliny Kamczyk i Ewy Pajor. Był to ósmy mecz bez porażki pod wodzą trenera Stępińskiego. Zaznaczał on jednak, że kończy się czas spotkań towarzyskich, a zaczyna etap decydującej selekcji. – Już wiem, że będę miał ogromny dylemat, na kogo postawić we wrześniu. Skończy się czas fajnego trenera Miłosza, a zacznie szkoleniowca, który kogoś nie powołuje. Ale taka jest kolej rzeczy, taka jest praca selekcjonera. Grać w tej kadrze będą ci, którzy według sztabu są aktualnie najlepsi. Takich zawodniczek jest dużo, ale dla mnie to lepiej, bo dojdą kartki, kontuzje. One mają świadomość, że muszą pracować na co dzień, że ja je obserwuje, jeżdżę na mecze – podkreślał Stępiński. A dziewczyny robiły dalej swoje. W potyczce z Litwą dały pokaz siły, wygrywając 5:0. Łupem bramkowym podzieliły się Ewelina Kamczyk, Paulina Dudek, Agata Tarczyńska, Sandra Sałata i Aleksandra Sikora.
I wtedy przyszedł wrzesień…
15 września nadszedł długo oczekiwany dzień rozpoczęcia kwalifikacji do mistrzostw świata. Do Łęcznej zawitały Białorusinki, a więc zespół bardzo dobrze znany sztabowi naszej kadry oraz zawodniczkom – w poprzednich miesiącach Polki dwukrotnie zwyciężały w towarzyskich bojach z tym rywalem. I tym razem nie było żadnych wątpliwości. Agata Tarczyńska, Ewelina Kamczyk i Ewa Pajor dokonały dzieła, zdobywając łącznie cztery bramki i zapewniając kadrze pierwsze trzy punkty w kwalifikacjach. Trener miał jednak jeszcze swoje zastrzeżenia. – Oczywiście, znaliśmy tego przeciwnika z meczów towarzyskich, ale kwalifikacje mistrzostw świata to już zupełnie inne warunki. Mieliśmy swój plan na to spotkanie, w pewnej części został zrealizowany, w pewnej nie, ale najważniejsze są punkty. Zdarzają się mecze, gdy styl gry jest świetny, ale wynik słaby. U nas nie wszystkie elementy zagrały, ale osiągnęliśmy bardzo korzystny rezultat. W naszą grę wkradła się nerwowość, musimy nad tym popracować. Musimy nauczyć się jeszcze zarządzania emocjami i gry pod presją – powiedział po meczu z Białorusią.
Czasu nie było zbyt wiele, bo już kilka dni później biało-czerwone mierzyły się na wyjeździe z faworytem grupy, Szwajcarią. – Będzie to inny mecz. Nie zamierzamy jednak w żadnym wypadku składać broni i wycofywać się we własne pole karne. Znamy swoje możliwości i jedziemy tam też po to, by zdobywać bramki. By osiągnąć ten cel, również musimy pokazać trochę ofensywnego futbolu. Wbrew pozorom, w meczu z Białorusią nie było aż tak łatwo, one również postawiły nam wysoko poprzeczkę. Grało się zdecydowanie trudniej niż w poprzednich spotkaniach z nimi. Dobrze, że eliminacje rozpoczęłyśmy potyczką z tym zespołem bo wiemy, co musimy poprawić przed kolejnymi meczami – zapowiadała jedna z liderek kadry, Agnieszka Winczo. W Biel/Bienne, pomimo dobrej i bardzo ambitnej postawy, nasze kadrowiczki po raz pierwszy pod wodzą trenera Stępińskiego musiały uznać wyższość rywalek, przegrywając 1:2. Postawa Polek mogła jednak napawać optymizmem przed dalszą częścią kwalifikacji.
Zwycięski październik i listopad
Zanim reprezentantki Polski rozegrały trzeci mecz kwalifikacji, przyszło im jeszcze zawalczyć w dwóch spotkaniach towarzyskich. W Ostródzie postawę biało-czerwonych testowały Estonki i Greczynki. Starcie numer jeden zakończyło się pogromem – Polki zaaplikowały Estonii sześć bramek i mogły cieszyć się z kolejnego, efektownego zwycięstwa. W potyczce z Grecją było już nieco skromniej, ale także przekonująco. Tym razem podopieczne Miłosza Stępińskiego wygrały 3:0, a łupem bramkowym podzieliły się Paulina Dudek, Ewelina Kamczyk i… Nikol Kaletka, która po krótkiej nieobecności wróciła do kadry.
Na kończący rok mecz kwalifikacji z Albanią biało-czerwone pojechały więc w bardzo dobrych nastrojach. Nic dziwnego, że i stamtąd przywiozły trzy punkty. Gole Aleksandry Sikory, Agaty Guściory i dwa Agnieszki Winczo dały Polkom kolejne zwycięstwo i pozycję wicelidera grupy kwalifikacyjnej na koniec roku 2017. Czekamy na następne triumfy!
Reprezentacja Polski kobiet – rok 2017
01.03.2017, Kargicak, Polska – Kosowo 5:0 (Gold City Women’s Cup)
05.03.2017, Kargicak, Polska – Rumunia 2:2 (Gold City Women’s Cup)
07.03.2017, Kargicak, Turcja – Polska 1:2 (Gold City Women’s Cup)
07.04.2017, Pruszków, Polska – Finlandia 1:0 (mecz towarzyski)
11.04.2017, Mińsk, Białoruś – Polska 0:4 (mecz towarzyski)
06.06.2017, Bucza, Ukraina – Polska 2:3 (mecz towarzyski)
12.06.2017, Łomża, Polska – Litwa 5:0 (mecz towarzyski)
15.09.2017, Łęczna, Polska – Białoruś 4:1 (kwalifikacje mistrzostw świata)
19.09.2017, Biel/Bienne, Szwajcaria – Polska 2:1 (kwalifikacje mistrzostw świata)
19.10.2017, Ostróda, Polska – Estonia 6:0 (mecz towarzyski)
21.10.2017, Ostróda, Polska – Grecja 3:0 (mecz towarzyski)
24.11.2017, Szkodra, Albania – Polska 1:4 (kwalifikacje mistrzostw świata)
Łącznie: 12 spotkań, 10 zwycięstw, 1 remis, 1 porażka, bilans bramkowy: 40-9
Strzelczynie bramek: 7 – Ewa Pajor, 5 – Ewelina Kamczyk, Agata Tarczyńska, 4 – Agnieszka Winczo, 3 – Patrycja Balcerzak, 2 – Paulina Dudek, Anna Gawrońska, Agata Guściora, Julia Matuschewski, Aleksandra Sikora, 1 – Katarzyna Daleszczyk, Nikol Kaletka, Klaudia Lefeld, Roksana Ratajczyk, Sandra Sałata, Anna Sznyrowska.
Zawodniczki występujące w kadrze w roku 2017: Agata Guściora (11 meczów/862 minuty), Ewelina Kamczyk (12/792), Ewa Pajor (12/755), Jolanta Siwińska (9/670), Agata Tarczyńska (9/656), Dagmara Grad (12/637), Agnieszka Winczo (10/602), Sandra Sałata (9/587), Katarzyna Kiedrzynek (7/585), Emilia Zdunek (10/583), Aleksandra Sikora (8/529), Paulina Dudek (8/499), Patrycja Balcerzak (8/472), Anna Szymańska (6/463), Katarzyna Daleszczyk (6/406), Martyna Wiankowska (8/370), Natasza Górnicka (6/359), Julia Matuschewski (9/349), Gabriela Grzywińska (9/308), Silvana Chojnowski (4/288), Dominika Grabowska (3/180), Anna Sznyrowska (3/105), Marlena Hajduk (2/104), Joanna Operskalska (1/90), Oliwia Woś (1/90), Klaudia Lefeld (1/90), Natalia Chudzik (2/90), Anna Gawrońska (3/77), Nikol Kaletka (2/71), Karolina Bochra (2/71), Roksana Ratajczyk (2/67), Anna Palińska (1/32), Joanna Wróblewska (1/25), Sylwia Matysik (1/15).
Emil Kopański