Aktualności
Miłosz Stępiński: kilka zawodniczek mnie zawiodło
Łotyszki uchodziły za najłatwiejszego przeciwnika spośród tych, z którymi na turnieju w Turcji miały zmierzyć się Polki. Starcie w miejscowości Side nie okazało się jednak „spacerkiem”. – To był dla nas bardzo ciężki mecz i jestem tym zaskoczony. Nie zagraliśmy, co prawda, podstawowym składem, ale takie było założenie. Mamy tutaj do rozegrania cztery spotkania, więc dziś szansę dostały zmienniczki. Nie ukrywam, że wiele z nich mnie niestety zawiodło. Widać, że poziom reprezentacyjny, nawet na tle takiego rywala, to dla niektórych za wysoka półka – powiedział Stępiński.
Od początku w grze naszej reprezentacji było sporo nerwowości, która skutkowała prostymi błędami i niedokładnością. – Są rzeczy, na które trener nie ma wpływu. To jest kwestia umiejętności, doświadczenia, obycia. Ten mecz dużo mi dał pod kątem weryfikacji kilku piłkarek. Muszę cały czas pracować na tym tzw. drugim garniturem, bo przy kilku kontuzjach zawodniczek z pierwszej „jedenastki” muszę wiedzieć, na kogo mogę liczyć, a na kogo nie. Jeśli ktoś gra słabo albo przeciętne z Łotwą, to można śmiało założyć, że przeciwko Szkocji czy Szwajcarii go w ogóle nie będzie. To też pokazuje, na jakim słabym poziomie jest nasza liga. Dziewczyny, które w swoich klubach grają wiodącą rolę, nie były w stanie się pokazać w meczu z dobrze nastawionym i zmotywowanym, ale jednak dużo słabszym pod kątem piłkarskim rywalem. Wybijanie piłek na aut, podania niecelne o kilkanaście metrów – to błędy, które dyskwalifikują z gry w kadrze narodowej – nie ukrywał selekcjoner.
– W drugiej połowie na boisko weszły zawodniczki z pierwszego składu i od razu zrobiły różnicę. Kapitalną zmianę dała Ola Sikora, która rozruszała prawą stronę, asystowała przy golu. To nie jest tak, że w ogóle nie było dziś pozytywów. Kilka zawodniczek też mnie zaskoczyło na plus. Progres zrobiła Dżesika Jaszek. Wzięła sobie do serca uwagi po meczu z Jordanią i to mnie bardzo cieszy. Dużo biegała i walczyła Agnieszka Jędrzejewicz. Bardzo szybko się uczy. Słowa szacunku należą się także Asi Operskalskiej. Wczoraj opuszczała trening ze spuchniętym nosem, dziś dostała w niego dwa razy, a mimo to dokończyła mecz. Nie wymiękła. Taka postawa jest dla mnie wzorcowa. Pokazała dziś siłę charakteru – chwalił piłkarkę Czarnych Sosnowiec Stępiński.
W niedzielę Polki o godzinie 16:00 czasu polskiego w ostatnim grupowym meczu zmierzą się z silnym Meksykiem. – To spotkanie rozpoczniemy na pewno najmocniejszym składem. We wtorek mamy kolejne starcie z dobrym rywalem, ale będę już zmuszony rotować wyjściową „jedenastką”. Formuła tego turnieju jest niestety taka a nie inna, gramy co dwa dni i nie mogę zaryzykować zdrowia zawodniczek. Nikt nie może zagrać dwa razy po 90 minut w ciągu trzech dni. Drugą szansę dostaną więc piłkarki, które zagrały z Łotwą. Albo się zrehabilitują, albo udowodnią, że to nie jest ich poziom – zakończył trener biało-czerwonych.
Mecz z Łotwą był piętnastym spotkaniem reprezentacji Polski kobiet pod wodzą Miłosza Stępińskiego. Od września 2016, kiedy objął posadę, Polki odniosły 13 zwycięstw, raz zremisowały i raz przegrały.
Z Turcji Paula Duda