Aktualności
Katarzyna Kiedrzynek: Ciągle mam w głowie przyśpiewki kibiców
Ostatnio zawsze gdy do Ciebie dzwonię, to z gratulacjami na dzień dobry. Najpierw z powodu powrotu do kadry, później nominacji do jedenastki roku FIFA, następnie świetnego występu w programie Turbokozak stacji Canal+, a teraz awansu do półfinału Ligi Mistrzyń. Popadamy w monotematyzm.
Ja się nie nudzę (śmiech). Dobrze, że jest czego gratulować! Za każdym razem jest mi tak samo miło. Cieszę się, że tyle się dzieje. Awans do półfinału Ligi Mistrzyń to niesamowita sprawa. Szczególnie że udało nam się tego dokonać trzeci raz z rzędu. Jestem bardzo, bardzo szczęśliwa. Ciężko wyrazić mi tę radość słowami.
Miałam Cię zapytać, czy spałaś ostatniej nocy, ale wiem, że właśnie jesteś po treningu, więc nie ma chwili na odpoczynek.
Nie ma, nie ma. Nie będę ukrywać, tej nocy niełatwo było mi zasnąć. Ciągle miałam w głowie paryskie przyśpiewki naszych kibiców. I nie tylko ja. Dziś rano rozmawiałam z trenerami oraz koleżankami z drużyny i każdy przyznawał, że jeszcze długo po meczu je nucił pod nosem. Atmosfera i otoczka tego meczu była nieziemska. Wiedziałyśmy o tym, że mamy wspaniałych kibiców, ale wczoraj przeszli samych siebie. Mogę śmiało powiedzieć, że jeśli chodzi o piłkę kobiecą, to mamy najlepszych fanów na świecie!
Objectif Cardiff ! #PSGBAY @SabDelannoy @VeroBoquete @laureboulleau @ShirleyCruzCR @GeorgesLaura @PSG_Feminines @kasiakiedrzynek pic.twitter.com/2pLz4cJIHN
— CollectifUltrasParis (@Co_Ultras_Paris) 29 marca 2017
Czternaście tysięcy osób na trybunach Parc des Princes, doping przez 90 minut… Pod kątem atmosfery mecz z Bayernem był Twoim najlepszym w barwach PSG?
Zdecydowanie tak! Grałam w finale Ligi Mistrzyń przy dwudziestotysięcznej publiczności, ale to nie było to samo. To przede wszystkim nie było u siebie. Przed wczorajszym spotkaniem dochodziły nas głosy, że coś dużego się szykuje, ale nie spodziewałyśmy się aż takiej skali. Przygotowane były transparenty z hasłami „Bitwę przegraliśmy, ale wojnę wygramy” czy „Jedziemy do Cardiff”. Po meczu dziękowałyśmy kibicom ze dwadzieścia minut. Wzięłyśmy nawet od spikera mikrofon. Ja za dużo nie biegam, ale przy takim dopingu mogłabym grać przez 180 minut bez przerwy i nawet nie pomyślałabym o zmęczeniu!
Patrząc na Waszą wczorajszą postawę i wynik, nasuwa się pytanie – co się stało w pierwszym meczu w Monachium, który przegrałyście 0:1?
Taka jest piłka. W Monachium też powinnyśmy wygrać do zera i na spokojnie podejść do rewanżu. Miałyśmy kilka sytuacji stuprocentowanych, których nie wykorzystałyśmy. One miały jedną sytuację i strzeliły. Tak się zdarza. Można mieć dzień konia, ale nic nie wpadnie. Wczoraj przed meczem podchodziłam do dziewczyn i mówiłam im „ostatnio nie trafiłaś, ale wiem, że dziś strzelisz, że to jest ten dzień”. Czułam, że ta otoczka spotkania nam się udzieli i nas poniesie do zwycięstwa.
Chodziłaś i sama motywowałaś.
Jak to ja, sama strzelać nie mogę (śmiech). Ale jak mam możliwość, to pomogę. Wczoraj byłam z nas dumna i niesamowicie szczęśliwa. Udzieliły mi się takie emocje, że prawie sobie nogi z radości połamałam. Wyskoczyłam w górę i uderzyłam kolanami o murawę. Adrenalina wzięła górę.
Zaskoczyła Was postawa Bayernu? Niemki praktycznie wczoraj nie istniały, a Ty nie miałaś nic do roboty.
Bardzo nas zaskoczyła. To jest zeszłoroczny mistrz Niemiec, więć spodziewałyśmy się trudniejszej przeprawy. W poprzednich latach grałyśmy z nimi sparingi i były to zacięte spotkania. Może za bardzo cieszyły się po wygranej w pierwszym meczu. Musimy się jednak skupić na sobie i twardo stąpać po ziemi. Mamy przed sobą w niedzielę ważne spotkanie ligowe, a później rozjeżdżamy się na mecze reprezentacji.
Przed Wami w półfinale – o ironio – FC Barcelona. Nie da się uniknąć porównań do niedawnych ćwierćfinałowych starć w Champions League panów. Weźmiecie rewanż za kolegów?
Zrobimy wszystko, aby tak było. Żeńska drużyna Barcelony jest bardzo podobna do zespołu męskiego, jeśli chodzi o styl gry. Barcelona to jest Barcelona. Podania, technika – to druga Blaugrana, tyle że po prostu damska.
Do przejścia dla PSG?
Oczywiście, że tak. Mamy świetną drużynę, super atmosferę w szatni, a to jest klucz do sukcesu. No i nie będę ukrywać, też gramy dobrze w piłkę.
Rozmawiała Paula Duda