Aktualności
[ALGARVE CUP] Po meczu z Hiszpanią: chwila radości i do lodu, bo zaraz mecz z mistrzem Europy
Hiszpanki w pierwszym meczu prestiżowego turnieju pokonały 2:0 mistrzynie Europy, Holenderki. Przeciwko Polsce selekcjoner La Roja, Jorge Vilda, mocno porotował składem. Dał odpocząć gwiazdom zespołu, a w bój posłał zmienniczki. Jednak w drugiej połowie na boisku stopniowo pojawiały się piłkarki z podstawowej jedenastki, m.in. Jennifer Hermoso, napastniczka Atletico Madryt, a mimo to nie potrafiły znaleźć drogi do bramki konsekwentnie i skutecznie grających Polek.
Przypomnijmy, że obie drużyny mierzyły się ze sobą w listopadzie zeszłego roku w Leganes. Gospodynie wtedy również wystąpiły bez swoich najlepszych zawodniczek i wygrały 3:1. – To były dwa zupełnie różne spotkania, pokazujące, jak ważna w piłce nożnej jest psychika i podejście. Tymi właśnie elementami odniosłyśmy zwycięstwo. To, co usłyszałyśmy od trenera i jak my same między sobą się motywowałyśmy, sprawiło w nas ogromną zmianę mentalną. Udowodniłyśmy, że nie jesteśmy zespołem do bicia. Rywalki nas nie zlekceważyły, nie odpuściły tego meczu. Dla nas nie ma znaczenia, w jakim składzie personalnym zagrał przeciwnik. Wygrałyśmy z Hiszpanią i z tego się cieszymy – mówi Patrycja Balcerzak, strzelczyni drugiego gola. – Ewa (Pajor – przyp.red.) wyszła z kontrą, skupiła na sobie uwagę rywalek i świetnie dostrzegła mnie. Przyjęłam i po prostu huknęłam – opisuje zdobytą bramkę pomocniczka reprezentacji Polski.
– Zagrałyśmy świetny mecz. 3:0 to nie jest przypadkowy wynik. Każda z nas poukładała sobie w głowie to wszystko i pokazała to na boisku. Nic nie przychodzi od razu. Potrzebowałyśmy czasu, żeby nabrać pewności siebie. Przy takim podejściu żaden przeciwnik nie jest nam straszny – dodaje Dominika Grabowska.
– Hiszpania postawiła nam trudne warunki. Wynik jednak mówi sam za siebie. Mam nadzieje, że on sprawi, że już nie będziemy wątpić w siebie. Nieraz grałyśmy z silniejszymi przeciwnikami i często głowa nam się spalała. Zwracałyśmy uwagę, żeby się nie napinać, uspokajałam dziewczyny, żeby się za bardzo nie pompować. Balonik i tak był już napompowany samą nazwą „Hiszpania”. Nie przyjechałyśmy tu w roli faworyta, nie oszukujmy się. Nikt na nas nie stawiał. Ale musimy studzić głowy, bo przed nami kolejny trudny mecz. Musimy dalej pracować – nie ukrywa Katarzyna Kiedrzynek, która w piątek dawała dużo spokoju linii defensywnej i kilka razy uchroniła nasz zespół przed utratą gola.
Kapitan reprezentacji Polski zaznaczała, jak ważna dla polskiego zespołu jest Ewa Pajor. Napastniczka VfL Wolfsburg w piątek trafiła do siatki po kilkudziesięciometrowym rajdzie i minięciu kilku rywalek oraz zaliczyła asystę. – Ewa nam bardzo dużo daje. Cieszę się, że strzeliła gola i miała asystę. Ewa w takiej formie to byłby skarb dla każdej drużyny na świecie – przyznaje.
Kiedrzynek po meczu miała okazję zamienić kilka słów ze swoją klubową koleżanką, Hiszpanką Irene Paredes. – Za wiele nie porozmawiałyśmy, wiadomo, że nie była zbyt szczęśliwa po przegranej. Stwierdziła jedynie, że na sto procent symulowałam w sytuacji, kiedy dłużej leżałam na murawie po jednej z interwencji. Chyba już mnie trochę zna i wie, że chciałam zyskać trochę czasu na odpoczynek dla drużyny – żartuje bramkarka PSG.
Radość w szeregach Polek po spotkaniu była ogromna, ale już w szatni studziły wzajemnie głowy. „Dobra, robimy sobie zdjęcie i do lodu, bo za dwa dni mecz z mistrzem Europy!” – krzyknęła Paulina Dudek, która otworzyła wynik piątkowego starcia, sprytnie przecinając tor lotu piłki po uderzeniu z rzutu wolnego Eweliny Kamczyk. W poniedziałek o 18:30 czasu polskiego w miejscowości Parchal naszą kadrę czeka pojedynek z Holandią. Sztab szkoleniowy Oranje bacznie obserwował z trybun piątkowe poczynania Polski i nie krył zaskoczenia z końcowego rezultatu.
– Schodzimy na ziemię i myślimy o kolejnym spotkaniu. Jeśli do meczu z Holandią podejdziemy tak samo, to stać nas na następną niespodziankę. Chcemy ją sprawić nie tylko kibicom, znajomym, rodzinie, ale przede wszystkim sobie. Żeby sobie udowodnić, że potrafimy rywalizować z takimi rywalami – podkreśla Patrycja Balcerzak.
Chociaż Algarve Cup to tylko turniej towarzyski i jedynie element przygotowań do startu w eliminacjach mistrzostw Europy Anglia 2021, to biało-czerwonym zależy, żeby pokazać się w nim z jak najlepszej strony. – Mówienie o tym, że wynik nie jest najważniejszy, że to tylko turniej towarzyski to dla mnie jest tylko takie uciekanie od presji. Wynik też się liczy. Każda drużyna tu walczy o jak najlepszy rezultat, nikt nie kalkuluje. My też nieważne, z kim gramy, zawsze chcemy wygrywać. Wychodzimy na boisku po to, żeby wygrywać. Tylko z takim podejściem będziemy mogły grać na wielkich turniejach – kończy Katarzyna Kiedrzynek.
>>>ZOBACZ SKRÓT MECZU POLSKA - HISZPANIA<<<
Tekst i zdjęcia: Paula Duda