Aktualności
[FUTSAL] Michał Kubik: 2021 rok w futsalu będzie jak Premier League
Mijający rok w polskim futsalu był... wstępem do tego, co się wydarzy w kolejnych miesiącach. Reprezentacja Polski rozpoczęła drogę do mistrzostw Europy od udanego startu w preeliminacjach, a Rekord Bielsko-Biała cały czas bierze udział w Lidze Mistrzów. Rywalizacja o tytuł mistrzowski w Statscore Futsal Ekstraklasie natomiast po raz pierwszy od niepamiętnych czasów dostarcza tylu emocji. – 2021 rok będzie bardzo ciekawy – zaciera dłonie 30-letni Michał Kubik, który we wszystkich tych wydarzeniach powinien być jednym z głównych uczestników.
Jak święta i przede wszystkim, jak zdrowie, bo w ostatnich grudniowych meczach nie grałeś?
Święta na spokojnie, w rodzinnym Szczecinie. Obecnie skupiam się na zdrowiu. Poruszam się już bez kul, ale złamana kość się dopiero zrasta. Zobaczymy kiedy wrócę do gry, będę robił wszystko, by jak najszybciej być sprawnym. Może być jednak tak, że pierwsze mecze eliminacyjne do mistrzostw Europy na przełomie stycznia i lutego mnie ominą.
Jak 2020 rok w reprezentacji oceniasz? Przychodzi mi do głowy skojarzenie związane ze służbą wojskową. W moim roczniku była jeszcze obowiązkowa. Dla wielu był to "rok stracony". Odczuwasz podobnie patrząc na reprezentacyjny futsal?
Pamiętam takie skojarzenia, bo byłem ostatnim rocznikiem z obowiązkową służbą wojskową (śmiech). W dużej mierze tak to wyglądało. Po spadku do preeliminacji fajnie się odbiliśmy, a sam turniej z początku roku był pozytywny, bo bez żadnych problemów go wygraliśmy. Były więc nadzieje, że ten rok fajnie popracujemy i przygotujemy się do eliminacji do ME. W kwietniu miał być wyjazd do Portugalii, nie udało się to, później było to nieszczęsne zgrupowanie w Szamotułach, gdzie trochę potrenowaliśmy, ale równie często przewijały się tematy związane z koronawirusem. To nas rozstroiło. Z punktu widzenia kadry nie był to do końca pozytywny rok. Początek owszem, ale dalsza część roku, to raczej przetrwanie. Można powiedzieć, że do eliminacji (biało-czerwoni zagrają między 29 stycznia, a 14 kwietnia sześć meczów z Portugalią, Norwegią i Czechami – przyp. TD) przystępujemy z marszu.
Dla Ciebie taki rok właściwie bez grania reprezentacyjnego, to chyba większa strata niż dla zawodnika dwudziestoparoletniego. Bardziej się niecierpliwiłeś?
Na pewno młodszy zawodnik będzie miał jeszcze więcej szans, żeby się pokazać w dobrych meczach. Tym bardziej szkoda, bo zapowiadały się ciekawe mecze w tym roku, chociażby z Portugalią na wyjeździe. Byłoby to fajne sprawdzenie przed eliminacjami, a tak przystąpimy do gry niemal z marszu, mając jedynie kilka dni treningów. Na pewno nie zrekompensuje tego, co już straciliśmy. Gry reprezentacyjne i mecze z mocnymi rywalami nakręcają, dają dużego kopa. Po takich spotkaniach zazwyczaj się przyjeżdża do klubu pozytywnie nastawionym. Tego teraz nie było. I tego przetarcia, ale mam nadzieję, że tych meczów jeszcze trochę będzie. Nie wiadomo jak długo jeszcze w kadrze będę, oby jak najdłużej, ale tych topowych meczów będzie zawsze brakowało. Bo to jest jednak coś innego niż preeliminacje z początku roku.
Wiosną zagramy w eliminacjach do Mistrzostw Europy między innymi z Portugalią i Czechami, ale w nowym systemie, mecz i rewanż. To dobra dla nas wiadomość?
Ja uważam ogólnie, że im więcej się gra, tym lepiej. To też nam daje trochę większe szanse. Jeden turniej rządzi się swoimi prawami, nie trafisz z formą i odpadasz. Przy jednej porażce już masz problem. W nowym systemie dajemy sobie szansę dlatego, że jak nie pójdzie pierwszy mecz, to mamy rewanż w późniejszym czasie. Presja jednego meczu również nie powoduje problemów. W czasie eliminacji do Mistrzostw Świata w Zielonej Górze, to właśnie sprawiło nam wiele kłopotów, wiedzieliśmy bowiem, że każdy mecz jest o życie. To zżerało niektórych zawodników. Mnie osobiście nie, ale po niektórych było widać, że nie wytrzymywali presji. Jak teraz będzie tych meczów więcej, będzie możliwość rewanżu, to będziemy spokojniej do tego podchodzić. Mam nadzieję, że w podobnym systemie z czasem będziemy grać w Lidze Mistrzów. To też atrakcyjniejsze dla kibiców.
W tym sezonie w Lidze Mistrzów o awansie do kolejnej rundy decyduje jeden mecz. Najlepszy system dla Rekordu, by zrobić historyczny wynik?
Nie ukrywaliśmy tego od początku, że ten system z jednej strony może wszystko "spalić", ale z drugiej daje nam też duże szanse na awans do najlepszej ósemki. Ale wiele tu też zależy od losowania. Na pewno jest jednak przy tym systemie duża szansa powalczyć i awansować. Taki mamy cel. I tutaj nastawiamy się na jeden mecz. W przeszłości graliśmy turnieje i jednak po dwóch wymagających spotkaniach na ten ostatni, nieraz decydujący o awansie, brakowało już nam sił. Na tym poziomie Ligi Mistrzów nie ma słabych rywali i mecze są wymagające. Więc fajnie, że teraz wszystkie siły można skupić na jednym spotkaniu. Jeżeli wygramy w styczniu, to walka o awans do najlepszej ósemki będzie na noże, bez względu na to, kto będzie rywalem. Dwa lata temu w Barcelonie pokazaliśmy, że możemy rywalizować na tym poziomie i w jednym meczu może się wszystko zdarzyć. Byłoby to spełnienie naszych marzeń.
Sytuacja w lidze zaskakuje Rekordzistów? Do tej pory z taką zaciętą rywalizacją się nie spotkaliście.
Po ostatnim sezonie mogliśmy się spodziewać, że Constract Lubawa będzie mocny. Transfery, których dokonali były trafione. Nie spodziewaliśmy się jednak, że ta rywalizacja będzie się toczyła co tydzień. Jest naprawdę duża presja. Myślę, że w każdym z trzech czołowych zespołów jest duża presja. Bo każde potknięcie powoduje, że tytuł może uciec. W lidze brakuje klasy średniej. Większość zespołów z dołu tabeli w meczach z najlepszą trójką nastawia się "na najmniejszy wymiar kary". Nawet zespół z Jelcza-Laskowic, który jest na szóstym miejscu... Mistrzostwo będzie się rozstrzygało w meczach bezpośrednich pomiędzy naszą trójką, ale trzeba oczywiście wygrywać z rywalami teoretycznie słabszymi. Ale mecze w naszym gronie będą decydować, bo obawiam się, że później będzie ciężko jakiekolwiek straty już odrobić. Zazwyczaj na przełomie nowego roku mieliśmy już w miarę bezpieczną przewagę, mogliśmy spokojnie swoje mecze rozgrywać. W tym sezonie podejrzewam, że spokoju w lidze nie będzie i każda kolejka może spowodować, że tytuł się straci. Trzeba być cały czas skoncentrowanym, bo rywale nie przegrywają.
W kontekście Ligi Mistrzów co jest lepsze? Ciągła rywalizacja w krajowej lidze i bycie "pod prądem" czy jednak komfort na krajowym podwórku i możliwość skupienia się na arenie międzynarodowej?
Wszystko będzie właściwie zależało od tego, ile będzie kontuzji i absencji kartkowych. Mam nadzieję, że tych wykluczeń wiosną będzie niewiele. Bo my, jako Rekord jesteśmy przygotowani do tego, żeby grać na kilku frontach. Będzie jednak więcej meczów w lidze. Więc tu może być problem. Rywal, jak wygra to zawsze będzie "super", jak przegra, to właściwie "nic się nie stało". To cały czas my "musimy", u nas w każdym spotkaniu będzie presja spowodowana wynikiem. Na pewno więc to będzie ciężki sezon, bo gramy na trzech frontach i istotne jest, by zachować jak najwięcej sił i unikać wykluczeń. Mam nadzieję, że uda nam się to osiągnąć i nie będzie problemu.
Zwłaszcza dla reprezentantów Polski z Rekordu pierwsze półrocze będzie mocno obciążające.
W kadrze, odkąd gram, to tych meczów zawsze było bardzo dużo. Teraz kilka meczów opuściłem, nie wiem ile jeszcze będę pauzował z powodu kontuzji. Meczów w nowym roku będzie sporo i zakładam, że będziemy grali co środę, bo nie wyobrażam sobie inaczej w takim natłoku. To będzie taka trochę liga angielska. Liga, Puchar Polski, Liga Mistrzów, kadra. Myślę, że trener jest na to przygotowany, bo akurat pod względem organizacji, to Rekord nie ma problemu. Jesteśmy przygotowani, by grać. Myślę, że trzeba będzie się przygotować na to, że będzie ciężko, ale te pół roku wytrzymamy.
Jak patrzysz na Brazylijczyków w naszej lidze, to co sobie myślisz?
Część z nich ma nawet... za duże umiejętności, jak na nasze realia. Nie widziałem jeszcze takich Brazylijczyków w Polsce. I uważam, że za jakiś czas Statscore Futsal Ekstraklasa będzie dla nich po prostu za słaba. Mówię tu zarówno o graczu Rekordu, Alex Viana, ktory już jest gotowy, by grać w najlepszych ligach świata. Obserwując go na treningach, to jaki zrobił postęp, to wiem, że dawno nie widziałem takiego zawodnika, który ma tak szybkie nogi. Umiejętnościami jest gotowy, pytanie jak psychicznie jest przygotowany, by zaistnieć w światowym futsalu. Dawno też nie było takiego zawodnika, jak Pedrinho z Constractu, co tak często bawi się na meczach. Ligę śledzi coraz więcej osób, fajnie, że mogą obejrzeć ciekawe mecze i takie umiejętności techniczne. Jeszcze jest Rodrigo Dasaiev z Piasta Gliwice. Zawodnik z topu, który trafił do nas z ekstraklasy brazylijskiej, a nie z jakiejś niższej ligi stanowej, więc to pokazuje, że nie jest to przypadkowy gracz. Ci zawodnicy to naprawdę duży koloryt dla ligi i pożytek. Bo im więcej takich graczy, to lepsze umiejętności zawodników, którzy z nimi trenują.
Futsal w ostatnim czasie organizacyjnie zrobił krok do przodu?
Ciężko powiedzieć. Pojawiły się transmisje w Nsport+, ale gdy były pierwsze relacje w Orange Sport każdy również myślał, że dzieje się coś przełomowego. Potem nastąpił przestój. Dużo jest futsalu w mediach społecznościowych, są także bardzo fajne relacje w TVP3, także na Łączy Nas Piłka. Jest sponsor tytularny, pomalutku idzie to w dobrym kierunku. Jest coraz więcej futsalu w świadomości kibiców. Potrzeba też trochę więcej jakości, bardziej wyrównanych meczów, bo niektóre wysokie wyniki mogą sugerować, że jest to liga amatorska. Wiele jest jednak ciekawych, wyrównanych pojedynków. Fajnie też, że nasza dyscyplina pojawiła się w planach rozwoju PZPN na najbliższe lata 2020-2025. Ale futsal ma także swoje problemy, bo na olimpiadzie pojawiają się kolejne dyscypliny, a futsal cały czas swojej szansy się nie może doczekać. Tego brakuje. Myślę, że ten krok byłby dużym przełomem w tym, żeby to się rozwijało jeszcze bardziej.
Sportowo 2021 rok może umocnić futsal?
Jeżeli, jako Rekord wygramy mecz z najlepszą drużyną z Rumunii, to później trafiamy już na marki topowe. Uznany rywal w kolejnej rundzie mógłby przyciągnąć widza i pozwolić mu zapoznać się z samym futsalem. Eliminacje do ME również do tego będą doskonałą okazją, ekspozycja takich reprezentacji, jak Portugalia czy Czechy również wiele może pomóc i będzie to dla kibiców wydarzenie. A my, na tle najmocniejszych reprezentacji, będziemy mogli się fajnie pokazać i promować dyscyplinę. Myślę, że taki cel powinien nam przyświecać.
Niemal z każdej Twojej wypowiedzi przebija troska o dyscyplinę. 30-letni Michał Kubik gdzie widzi siebie w przyszłości, gdy już zejdzie z parkietu?
Chciałbym na pewno w jakimś stopniu przy futsalu pozostać. Nie wiem czy z pozycji trenera czy działacza, to czas pokaże. Może jakaś funkcja w związkach regionalnych, czy w centrali przy futsalu, ale nie mówię, że docelowo chciałbym to robić. Mam też inne plany. Ale rozwój futsalu mi leży na sercu. Bo nie ma co ukrywać, jest to moja pasja. Chętnie bym przy tym pozostał i pomagał w dalszym rozwoju. Mam pewne pomysły, żeby poszło to do przodu. W futsalu zaczyna się coś dziać i trzeba to kontynuować, ale na razie liczę, że jeszcze parę lat pogram.
Rozmawiał Tadeusz Danisz