Aktualności
Policjantka, która pilnuje porządku na parkiecie. Poznajcie Katarzynę Netkowską!
Sędziowała pani na niedawnych Akademickich Mistrzostwach Europy w futsalu w Chorwacji. Kobiet – rozjemczyń zbyt wielu na tej imprezie nie było, prawda?
- Dokładnie. Cały turniej, zarówno rywalizację kobiet jak i mężczyzn, sędziowało 35 arbitrów. W tym dwie kobiety. Ja i sędzina z Turcji. Z Polski było, oprócz mnie, jeszcze dwóch arbitrów. Był także delegat techniczny od nas, Tomasz Aftański. Sam turniej, pod względem rywalizacji futsalowej – bardzo fajna sprawa. Warto w takim czymś uczestniczyć, zobaczyć futsal na naprawdę wysokim poziomie.
Trochę ucieka pani od najważniejszej kwestii, bo nie wspomina o tym, że historyczne wydarzenie było pani udziałem.
- No tak (uśmiech). Sędziowałam finał mężczyzn. Jako pierwsza kobieta w historii tych zawodów. Cieszyłam się niezmiernie, bo to ogólnie świadczy o dobrym sędziowaniu w naszym kraju. Cała nasza trójka na tym turnieju wypadła dobrze i to raduje. Podczas całych zmagań na każdym spotkaniu był obecny delegat FIFA i byliśmy obserwowani. W zależności od tego jak wypadaliśmy, byliśmy wyznaczani na kolejne mecze i kolejne dni – tak jak odbywa się to na innych międzynarodowych imprezach.
Przed finałowym spotkaniem był dodatkowy stres, czy jednak podejście jak do każdego innego meczu?
- Na pewno finał nie był łatwy. Mierzyły się w nim ekipy Siberian Federal Uniwersity z Rosji i chorwacki University of Zagreb. Faworytem byli Rosjanie. Ale nie wygrali. W końcówce puszczały im nerwy, jeden z ich graczy powiedział do mnie coś brzydkiego i otrzymał na sam koniec czerwoną kartkę. Dodatkowo transmisja w chorwackiej TV i wypełniona hala – to na pewno też dodatkowo stresowało.
To była pierwsza pani międzynarodowa impreza?
- Tak. Sędziowałam Akademickie Mistrzostwa Europy już rok temu, ale wtedy te zawody były organizowane u nas, w Poznaniu. Swoją drogą wszyscy tegoroczni uczestnicy w Chorwacji mówili, że rok temu w Polsce organizacja była dużo lepsza. Tęsknili wręcz za naszym krajem. A co do mnie… Byłam także w zeszłym roku na turnieju w stylu Ligi Mistrzyń w futsalu kobiet. Pojechałam tam na zaproszenie ekipy z Poznania.
Są jakieś krajowe zasady kwalifikacji do AME?
- Same drużyny proponują sędziom wyjazd. Mimo, że podczas tych zawodów jest mnóstwo sędziowania, to robimy to za darmo. Nie każdy chce więc się tego podjąć, zwłaszcza w takim długim okresie czasu, bo to nieraz trwa około 10 dni. W zeszłym roku zawody były w kraju. W tym roku zgodziłam się na wyjazd do Chorwacji, bo to przede wszystkim super doświadczenie. Można podszkolić język, zobaczyć kraj, zawrzeć nowe znajomości.
Był czas zwiedzić Chorwację?
- Sędziowaliśmy 2-3 mecze w ciągu dnia. Zbyt wiele czasu wolnego nie było. Zmęczenie też nie pozwalało, by sobie w Chorwacji poszaleć. Ale udało się zwiedzić chociażby Park Narodowy Jezior Plitwickich.
Sędziowała pani głównie mężczyznom?
- Tak. Tylko 2 – 3 mecze kobietom. Ja generalnie wolę sędziować facetom. Futsal kobiecy jest wolniejszy. Kiedy sędziuje kobietom szybko „łapie” tą różnicę między futsalem kobiet a mężczyzn. Ja wolę gdy na parkiecie więcej się dzieje, gdy gra jest bardziej wyrównana i jest mniej czasu na zastanowienie.
Jak się w ogóle zaczęła pani przygoda z sędziowaniem?
- Na początku grałam w piłkę. Jako młoda dziewczyna doznałam kontuzji kolana. Lekarz zabronił mi grać, więc powoli zaczęłam się wycofywać, chociaż na początku trudno mi to przychodziło. W międzyczasie zrobiłam uprawnienia do sędziowania i w końcu musiałam podjąć decyzję, bo ciężko było dwie te rzeczy pogodzić. I zaczęłam sędziować. Na początku sędziowałam tylko na trawie, zresztą taki też jest wymóg chcąc sędziować na hali - że trzeba łapać doświadczenie. I trochę przez przypadek zrobiłam uprawnienia na futsal, Ale teraz już priorytetem dla mnie jest hala. I to i to sprawia mi jednak ogromną przyjemność.
Dlaczego futsal?
- Jak sędziuje na trawie wydaje mi się, że mam bardzo dużo czasu na podjęcie decyzji. Bo na boisku nie dzieje się wszystko tak szybko jak na hali. To ta różnica, podobnie jak w meczach futsalowych u kobiet.
Lubi pani gdy wszystko dzieje się bardzo szybko?
- Tak. To jest bardzo fajne (śmiech).
Jakie ma pani marzenia związane z sędziowaniem?
- Przede wszystkim podnosić cały czas swoje kwalifikacje. Sędziować coraz lepiej i być w formie przez cały rok. Chciałabym zostać zakwalifikowana do sędziów międzynarodowych – czekam na ogłoszenie odpowiedniego kursu. Mam nadzieje, że w przyszłym roku uda mi się posędziować jakieś międzynarodowe rozgrywki. Ale jeżeli nadarzy się okazja to chętnie wezmę udział także w Akademickich Mistrzostwach Europy.
Pilnuje pani porządku na parkietach, czasem też na boiskach, ale także na co dzień. Pracuje pani bowiem w policji, prawda?
- Tak. Od 8 lat. Jest grono osób, które bardzo mi kibicuje, bo też jest związane ze sportem. Na początku gdy się dowiedzieli o moim „drugim życiu” wszyscy byli zaskoczeni, zwłaszcza, że ukończyłam… szkołę plastyczną. Teraz jednak już wszyscy są przyzwyczajeni. Jest to też dla mnie jakaś forma podtrzymania formy w pracy. Zresztą z chłopakami raz w tygodniu gramy… to znaczy kopiemy sobie piłkę na hali.
Pani sędziuje?
- Nie, nie. Wtedy nie pilnuje porządku (śmiech).
Rozmawiał Tadeusz Danisz