Aktualności
[WYWIAD] Damian Kądzior: W piłce najważniejsze są słuszne wybory
Za tobą pierwsze tygodnie w SD Eibar. Jakie są największe różnice między Chorwacją a Hiszpanią?
W Zagrzebiu było cieplej niż w Bilbao, w którym mieszkam. Tutaj temperatura jest podobna do tej w Polsce. Ja jednak przyjechałem grać w piłkę, a nie rozmawiać o pogodzie. Czeka mnie dużo ciężkiej pracy. Jeśli chodzi o warunki, to nie mam do czego się przyczepić. Wszystko jest zorganizowane na bardzo wysokim poziomie. W końcu wylądowałem w lidze hiszpańskiej, nad której wartością sportową nawet nie ma co się rozwodzić. Sam Eibar nie jest wielkim klubem na skalę Hiszpanii, natomiast zapewnia piłkarzom bardzo duże możliwości, jeśli chodzi o trening, bazę. I to mnie najbardziej cieszy.
Gdzie mieści się baza treningowa SD Eibar?
W Atxabalpe. To około 40 minut jazdy samochodem ode mnie z Bilbao, w górach, także krajobrazy są niezwykłe. Na pierwszy rzut oka nie wygląda to jak baza klubu z Primera Division, ale naprawdę niczego nam nie brakuje. Ośrodek zaspokaja wszystkie najważniejsze potrzeby piłkarza. Do dyspozycji mamy dwa boiska, siłownię. A w przyszłym roku klub zamierza otworzyć nowy kompleks treningowy.
Prawie półtorej godziny w trasie. Jak zabijasz ten czas?
Włączam Spotify, gdzie mam wgrane hiszpańskie słówka, rozmawiam z rodziną, żoną. Staram się jak najefektywniej wykorzystać podróż na trening i z treningu.
Kiedy planujesz udzielić pierwszego, dłuższego wywiadu po hiszpańsku? Postawiłeś przed sobą taki cel?
Sytuacja zmusiła mnie do tego, abym przeszedł przyśpieszony kurs z hiszpańskiego. W Eibar mało kto komunikuje się po angielsku. W Dinamie pierwszego swobodnego wywiadu w języku chorwackim udzieliłem po roku od przyjścia do klubu. Tam miałem też strefę komfortu, w tym sensie, że z każdym mogłem porozumieć się po angielsku, a z niektórymi zawodnikami – Sandro Kulenoviciem, Emirem Dilaverem, Mario Situmem, czy wreszcie z trenerem Nenadem Bjelicą, nawet po polsku. Tutaj zostałem postawiony przed faktem. Pod koniec września wynająłem mieszkanie w Bilbao, wyprowadziłem się z hotelu i zacząłem intensywną naukę hiszpańskiego. Mam prywatną korepetytorkę, przychodzi do mnie cztery razy w tygodniu, lekcja trwa półtorej godziny. W miesiącu daje to sporą liczbę godzin.
W ostatniej rozmowie z Łączy Nas Piłka powiedziałeś: „Ja własnego limitu nie znam. Następny sezon to kolejne wyzwania, okazje do kolejnych osiągnięć”. Gra w lidze hiszpańskiej to spore osiągnięcie dla Polaka?
Tak. Zawsze w swojej przygodzie z piłką kierowałem się tym, aby przy wyborze nowego klubu czuć spełnienie jako piłkarz. Po to tyle czasu poświęca się od małego na treningi, pielęgnuje się w sobie pasję do futbolu – a to jest najpiękniejsze: radość z każdego treningu, meczu – żeby mieć pełną satysfakcję. Pieniądze wcześniej czy później przyjdą, ja wychodzę naprzeciw swoim marzeniom. Polak w Primiera Division – sytuacja rzadko spotykana. Hiszpanie naprawdę mają w kim wybierać, jednak ściągnęli mnie, zaufali mi. Na boisku i poza nim muszę się im za to odwdzięczyć. Dlatego po intensywnym dniu treningowym nie siadam do nauki hiszpańskiego jak za karę. Robię to z przyjemnością, oddaję coś z siebie Hiszpanom. Cały dzień w klubie, mimo to człowiek znajduje siły na dodatkowe lekcje. Uważam, że to jedyny słuszny wybór. Poza tym, im szybciej się nauczę języka w kraju, w którym właśnie gram, tym szybciej przebiegnie proces aklimatyzacji.
Twoja aklimatyzacja przebiega sprawnie. Masz już za sobą pierwsze mecze w lidze hiszpańskiej.
Szansę gry w Primiera Division dostałem już po czterech dniach treningu. Potem tygodniowy mikrocykl i występ przeciwko Villarreal. Wiem, czego ode mnie się wymaga, na co muszę zwrócić uwagę. To zupełnie inny styl gry niż w Dinamo. Każdy dzień treningowy przybliża mnie do składu, sprawia, że łapię lepszy kontakt z kolegami. Oczywiście, z racji bariery językowej trenerowi trudno przekazać mi wszystkie wskazówki. Tak, abym zrozumiał na tip top. Moje początki w Eibar nie są więc łatwe. Zdawałem sobie sprawę, że tak będzie. W końcu to Hiszpania. Wielu rzeczy muszę się nauczyć, do wielu muszę się przyzwyczaić. Pomoże mi w tym szybkie przyswojenie hiszpańskiego. W ten sposób chcę także okazać szacunek ludziom, którzy mnie zatrudnili i z którymi pracuję. Inna sprawa, że znajomość języków przydaje się w życiu. W Hiszpanii zostałem rzucony na głęboką wodę, cieszę się więc, że zadebiutowałem już w pierwszej kolejce.
O co będzie walczyła w tym sezonie twoja drużyna? Jakie są cele?
Z jednej strony to trudna i specyficzna liga, w której trzeba uważać z prognozami. Jestem za krótko w tym klubie, żebym uchodził za eksperta, jeśli chodzi o ocenę naszych szans. Z drugiej strony, dla takiego klubu, jak Eibar w każdym kolejnym sezonie najważniejsze jest przede wszystkim utrzymanie. Uczę się tej ligi, poznaję zespół. Myślimy z meczu na mecz, koncentrujemy się na celach krótkoterminowych, nie planujemy dalekosiężnie.
Piłka to swoista sztuka wyboru. Patrząc z twojego punktu widzenia, pobyt w Dinamie był słusznym wyborem pod wieloma względami?
W piłce najważniejsze są słuszne wybory. Do tego trzeba dołożyć charakter i ciężką pracę. Dobrze zrobiłem, idąc do Dinamo. To był mój pierwszy wyjazd zagraniczny, który wiele mnie nauczył. Wyjechałem do ligi ciut lepszej niż polska. Grałem w europejskich pucharach, rosłem piłkarsko, co później zaowocowało transferem do Hiszpanii. Mocno się rozwinąłem w Zagrzebiu. Pobrałem cenne nauki. Doceniam szansę, jaką dał mi trener Nenad Bjelica i Dinamo. Dwa lata, które tam spędziłem, były bardzo owocne.
To teraz tylko czekać na kolejną, poważną szansę w reprezentacji Polski. Okazji, aby się pokazać, będzie w październiku dużo, ponieważ rozegracie trzy mecze.
Nie zmieniam swojego podejścia: krok po kroku do celu. Na wszystko trzeba sumiennie pracować. Tak jak zapracowałem na debiut w drużynie narodowej, na pierwszą bramkę, tak może przyjdzie dzień, kiedy dostanę szansę w dłuższym wymiarze czasu. To byłby dla mnie kolejny bodziec i impuls, a tych nigdy za wiele. Jak już trafiłem do ligi hiszpańskiej, nie zamierzam się tym zadowalać. Robię wszystko, żeby budować swoją pozycję w Eibarze. To z kolei może zbudować moją pozycję w reprezentacji. Co by nie mówić, liga hiszpańska to czołowa liga świata.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski