Aktualności
RSC Anderlecht w jaskini lwa. Czy Teodorczyk i spółka postawią się PSG?
Zero zdobytych punktów i zero strzelonych goli – tak przedstawia się dotychczasowy dorobek RSC Anderlecht po trzech kolejkach fazy grupowej Ligi Mistrzów. Dzisiaj zespół Łukasza Teodorczyka czeka spotkanie w jaskini lwa. O godzinie 20:45 mistrzowie Belgii zmierzą się na Parc des Princes z Paris Saint-Germain, liderem grupy B.
Po przegranej 0:3 z Celtikiem Glasgow przed własną publicznością drużynę RSC Anderlecht po raz kolejny upokorzono. Dwa tygodnie temu „Fiołki” zostały rozbite na swoim obiekcie przez naszpikowane gwiazdami Paris Saint-Germain. Na pierwszą bramkę paryżan nie trzeba było czekać zbyt długo. Chwilę po pierwszym gwizdku arbitra prowadzenie swojej drużynie dał Kylian Mbappe. Przed przerwą wynik podwyższył Edinson Cavani, a po zmianie stron rywali dobili Neymar i Angel Di Maria.
Gospodarzy stać było na przynajmniej jedno trafienie, bo przecież potrafili dochodzić do sytuacji strzeleckich. Każda próba belgijskiego zespołu kończyła się jednak niepowodzeniem. Bramkarza PSG próbowali najpierw zaskoczyć m.in. Pieter Gerkens czy Adrien Trebel, ale ich uderzenia były niecelne. Przed najlepszą sytuacją stanął Henry Onyekuru – piłka po jego bardzo silnym uderzeniu odbiła się od poprzeczki. Moment wcześniej piłki nie sięgnął Łukasz Teodorczyk, który miał szansę strzelić pierwszą bramkę w Lidze Mistrzów.
Match Day! ⚽️ Like & retweet to support your team! 💜 Come on you Mauves! 💪 #RSCA #PSGAND #COYM pic.twitter.com/8LAi12l5WY
— RSC Anderlecht (@rscanderlecht) 31 października 2017
Przed bardzo twardym orzechem do zgryzienia pozostaje więc ekipa Anderlechtu, która w porównaniu do poprzedniego sezonu, spisuje się poniżej oczekiwań. „Fiołki” zawodzą nie tylko w Lidze Mistrzów, ale również ich występy nie zachwycają w Jupiler Pro League. Trudno więc spodziewać się, że w dzisiejszym spotkaniem z Paris Saint-Germain ekipa gości mogłaby mieć jakiekolwiek argumenty, aby spróbować się rozpędzonej machinie z Paryża. Tym bardziej, że ci na własnym obiekcie grają fantastycznie i odprawiają każdego rywala z zerową zdobyczą punktową.
RSC Anderlecht po trzech porażkach w fazie grupowej Ligi Mistrzów może już w zasadzie zapomnieć o awansie do fazy pucharowej, ale drużyna Łukasza Teodorczyka w dalszym ciągu pozostaje w grze o zapewnienie sobie udziału w Lidze Europy. Wystarczy, że zajmie trzecie miejsce. Walka o pierwszą i drugą lokatę toczy się między PSG A Bayernem. O trzecie miejsce Anderlecht walczy z Celtikiem. Do szkockiego zespołu mistrzowie Belgii tracą trzy punkty.
W drugim meczu grupy B Celtic na własnym stadionie podejmie Bayern Monachium. Bawarczycy do Glasgow udali się bez swojego najlepszego strzelca Roberta Lewandowskiego. To pokłosie urazu odniesionego przez polskiego napastnika w sobotnim spotkaniu Bundesligi z RB Lipsk, w którym „Lewy” strzelił jedną z bramek. Tuż przed przerwą opuścił jednak murawę, trzymając się za mięsień dwugłowy.
– Gdybyśmy grali przeciwko Realowi Madryt, to może Lewandowski poleciałby z nami. Teraz trener Jupp Heynckes nie chce jednak ryzykować. W sobotę czeka nas bardzo ważny mecz z Borussią Dortmund i wtedy będziemy potrzebowali Lewandowskiego. Powinien już być gotowy – powiedział przed wylotem do Szkocji Karl-Heinz Rummenigge.
Wydawało się, że Lewandowski będzie gotowy już na wtorkowy mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów z Celtikiem w Glasgow. W Monachium ogromnie jednak doceniają klasę Polaka i szanują jego zdrowie. Trener Jupp Heynckes wraz ze sztabem medycznym postanowili, że nie ma co ryzykować. „Robert potrzebuje odpoczynku, by być w pełni sił na sobotnie hitowe starcie z Borussią Dortmund” – napisano na oficjalnej stronie Bayernu.