Aktualności
[REPREZENTACJA POLSKI] Nowy system, nowy bodziec
Wszystko wskazuje na to, że z Urugwajem Polska zagra w nowym ustawieniu, od jesieni 2009 roku biało-czerwoni nie wyszli ustawieni z trójką środkowych obrońców. Jednak zmieniony system jest dla Adama Nawałki nie tylko sposobem na podniesienie możliwości drużyny, ale też sprawienie, by jego piłkarze sami się do rozwoju palili. Początek piątkowego spotkania z Urugwajem o godz. 20.45 w Warszawie na stadionie PGE Narodowym.
Ten ostatni mecz z trójką środkowych obrońców był dla kadry wyjątkowo nieudany. Ze Słowacją w październiku 2009 roku w Chorzowie Polska grała przy kilku tysiącach kibiców, żegnając się z marzeniami o grze na mundialu w RPA i nawet samobójczy gol Seweryna Gancarczyka był podkreśleniem całej sytuacji.
Dziś nastroje wokół reprezentacji Polski i jej pozycja są zupełnie inne. Właśnie to sprawiło, że Adam Nawałka zechciał pójść z kadrą krok dalej, nawiązać do rywali z tej samej „rankingowej” półki. Różnorodność taktyczna to przecież jeden z warunków, które spełniają najlepsze klubowe i coraz częściej krajowe drużyny.
Owszem, w pierwszej kolejności chodzi o to, by zespół poszerzył wachlarz swoich umiejętności, stał się groźniejszy przez większą uniwersalność taktyczną. Jednak konsekwencją sprawdzenia nowego ustawienia w meczu z Urugwajem jest to, że piłkarze Nawałki nie przestają o taktyce rozmawiać.
Pytania dziennikarzy na konferencjach o taktyczną nowość to jedna rzecz, zupełnie odmienną sprawą są dyskusje wewnątrz drużyny. Tych w ostatnich dniach było mnóstwo i większość skupiała się na systemie z trójką środkowych obrońców. Kto gdzie się widzi, jak rozumie swoją rolę, czy miał z ustawieniem do czynienia, wymieniane są przykłady i kreślone scenariusze.
Reprezentacja to drużyna, której świadomość taktyczna i tak w ostatnim czasie rosła. Najlepszym przykładem w tej kwestii jest Piotr Zieliński. On w eliminacjach Euro 2016 zagrał niecałe pół godziny, na drodze do mundialu w Rosji więcej minut uzbierał jedynie Robert Lewandowski. Tego postępu i wzrostu znaczenia rozgrywającego nie byłoby bez „kuluarowych” rozmów starszyzny z Zielińskim: pod swoje skrzydła wzięli go Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek, o ustawianiu się na boisku i podziale ról debatował z nim także kapitan.
To również sytuacja inna, niż przed dwoma laty, gdy drużyna już w listopadzie myślała o mistrzostwach Europy. Wtedy awans świętowano bardziej niż miesiąc temu zapewnienie sobie miejsca w Rosji, wtedy zespół nadal się tworzył, doskonalił jeden konkretny system. A o czasie po Euro 2016 można powiedzieć słowami samego selekcjonera: doszło do przesilenia z którym trener i drużyna musieli sobie poradzić. Najpierw poza boiskiem, poza zgrupowaniami, a potem w bezpośrednich starciach eliminacyjnych. Już lepiej znający siebie nawzajem piłkarze wybrnęli z tego dołka błyskawicznie, o czym świadczyło choćby zwycięstwo 3:0 z Rumunią w Bukareszcie.
Nowe ustawienie jest więc naturalnym krokiem w rozwoju. To wyzwanie prosto z niespisanego podręcznika dla trenerów: utrzymać koncentrację i zainteresowanie nawet, gdy przychodzą mecze towarzyskie. Nie ma przypadku w tym, że kadra Adama Nawałki sparingów grała coraz mniej – ten z Urugwajem będzie pierwszy w tym roku – bo selekcjoner bardziej cenił sobie treningi, a nawet czas na regenerację dla piłkarzy. Gdy jednak dostał osiem miesięcy i trzy zgrupowania tylko na testy, musiał sprawić, że powołani potraktują ten okres jakby to nadal były eliminacje.
Nawałka robi to dwutorowo. Po pierwsze – powołaniami. Po raz pierwszy od początku swojej pracy w kadrze na zgrupowanie znalazło się dziesięciu piłkarzy z Ekstraklasy. Większość zawodników regularnie występujących w trakcie eliminacji mogłaby pomyśleć, że ich miejsce jest pewne, ale przez wyraźny sygnał o poszerzeniu selekcji – „Drzwi są otwarte cały czas”, mówił Nawałka w niedzielę – przynajmniej część dostała dodatkowy bodziec, by się starać.
Drugi bodziec to właśnie nowa taktyka. Najlepiej pokazać to na przykładzie Kamila Grosickiego: skrzydłowy już dzień przed meczem był wyraźnie zainteresowany swoją rolą w możliwym ustawieniu, aż siedzący obok niego na konferencji Grzegorz Krychowiak prowokował, by powiedział wprost, że chce być napastnikiem. Wszystko to ku ogólnemu rozbawieniu, także Adama Nawałki. Jednak właśnie Grosickiego perspektywa przesunięcia go bliżej bramki rywala, bliżej napastnika i z mniejszym naciskiem na defensywę wprost nosi. Jego postawa, zniecierpliwienie i autentyczna ekscytacja sprawdzianem przenoszą się na innych.
Nie ma po awansie znużenia, samozadowolenia, ale prowokowanie do myślenia o meczu: jak się zachowywać, co robić w konkretnej sytuacji? Od tego są analizy wideo, już na poniedziałkowej odprawie trenerzy pokazywali zarys nowego systemu kadry, kolejne spotkania również poświęcając temu tematowi. Do tego treningi: najpierw przesuwanie się formacji „na sucho” i bez gry, później przy przeciwniku i pod presją. W środku tego wszystkiego Nawałka, który podpowiada, doprecyzowuje, poprawia każdy detal.
Ekspertami są również Thiago Cionek i Kamil Glik, którzy grając w lidze włoskiej wielokrotnie albo sami w nim występowali, albo musieli sobie z nim radzić. Drugi z tej dwójki mówi, że w Torino trzy lata spędził jako jeden z trzech środkowych stoperów. I także to doświadczenie sprawiło, że Adam Nawałka w ogóle się na nowy system zdecydował.
Są też inni: aktywnie uwagi przekazuje kolegom Błaszczykowski, bo tak gra w Wolfsburgu. Sporo zależy od Grzegorza Krychowiaka, którego West Brom także często wychodzi w 3-5-2. I on jako środkowy pomocnik widzi, gdzie ustawienie jest złe, czy zawodnicy są od siebie za daleko ustawieni. A czasem krzyknie, że przy piłce są zbyt blisko, sami się ograniczają. To również moment dla liderów, by nadal pchali zespół do przodu.
Na ocenę sprawdzianu należy poczekać przynajmniej do końcowego gwizdka trudnego meczu z Urugwajem, lecz pośredni cel selekcjoner osiągnął. Kto wie, czy nie ważniejszy i w kontekście bardziej indywidualnego podejścia nawet mocniej jego zawodników rozwijający. Albo do rozwoju prowokujący.
Michał Zachodny