Aktualności
Polska droga na mundial. Świadomość, jakość i pokora
A co wy zrobiliście w niedzielę przy wyniku 2:2? W szoku złapaliście się za głowę? Spojrzeliście na sędziego, bo może jakimś cudem anuluje wyrównującego gola? Odwróciliście wzrok od boiska, telewizora, bo byliście przekonani, że będzie tylko gorzej?
Na stadionie trudno było to dostrzec, ale pokazały to kamery. Przy pierwszym zbliżeniu na Roberta Lewandowskiego można było zauważyć, jak kręcił głową, a następnie, jak mówił Kamil Grosicki pod szatnią, „sam poszedł z pressingiem, sam wywalczył tego gola na 3:2”. Taka jest ta kadra: obudowana wielkimi emocjami. Jednak równie istotne są fundamenty w drużynie Adama Nawałki i to na nich opierał się awans na mistrzostwa świata.
Pokora
Jest ostatnia przedmeczowa konferencja i musi być Jakub Błaszczykowski. Tylko po to, by usłyszeć jak najbardziej doświadczony z reprezentantów (95 występów) powtarza: „pokora jest najważniejsza”. Mówił tak przed Euro 2016 („Pokora może dać nam sukces”), mówił tak w połowie eliminacji w Podgoricy („Do każdego rywala podchodzimy z pokorą”), to wtedy też zauważył, że pod tym jednym względem reprezentacja się na przestrzeni ostatnich czterech lat nie zmieniła.
Niektórzy mogą też uznać, że stonowana radość po ostatnim gwizdku eliminacji była efektem emocji, jakie skumulowały się w ostatnich dziesięciu minutach tego meczu. Jednak tak naprawdę był to kolejny wyraz tej pokory: uznania, że zespół jeszcze nie osiągnął niczego tak imponującego. To po prostu naturalny krok w rozwoju reprezentacji, przy jej chęci wejścia na jeszcze wyższy poziom.
Koncentracja
Na to najbardziej zwraca uwagę Lewandowski i z tym zespół ma najwięcej problemów. Nie długich, nie przewlekłych, ale pojawiających się regularnie. Przy dwubramkowym prowadzeniu w Astanie na początku eliminacji, w Warszawie z Czarnogórą na samym ich finiszu. – Za szybko myślimy, że jest już po meczu. Na najwyższym poziomie decydują właśnie takie detale – mówi kapitan.
Dlatego często te zwycięstwa nie dają kibicom poczucia pełnego komfortu. Nie można jednak zapominać, że jest i druga tego strona: poza Kopenhagą to zawsze biało-czerwoni mocniej zaczynali mecze od swoich rywali. W pierwszych trzydziestu minutach strzelili dziesięć goli, stracili tylko jednego. To w tym okresie notują najwyższe posiadanie piłki, wygrywają najwięcej pojedynków. Sami dają sobie poczucie komfortu. – Sami się uśpiliśmy – mówił po Czarnogórze Lewandowski.
Jednak siłą tej drużyny jest umiejętność reakcji – przywrócenia koncentracji nawet w problemach, w trudnej sytuacji. Jak między meczami po porażce w Kopenhadze i przed starciem z Kazachstanem. Jak w Podgoricy, jak po stracie dwóch goli z Danią, jak z Armenią w Warszawie na ostatni atak. Nie było takich tarapatów z których reprezentacja by nie wyszła silniejsza.
Przygotowanie
Problemy na pewno nie wynikały z nieodpowiedniego przygotowania. Nawet porażki w Danii selekcjoner nie przedstawiał jako efektu niespodziewanej taktyki zastosowanej przez rywali. – Nie zostaliśmy zaskoczeni, po prostu nie potrafiliśmy zareagować – powiedział Adam Nawałka.
Odprawy taktyczne to sprawdzony rytuał. Zgrupowanie zaczyna się od przypomnienia poprzedniego meczu, ta analiza trwa trochę dłużej. Ale im bliżej kolejnego spotkania, tym te materiały pokazywane zawodnikom są coraz krótsze. Ostatnia odprawa trwa niecały kwadrans, ogranicza się do podstawowych założeń dla drużyny i zagrożeń ze strony rywala. To musi być konkret.
By jednak zebrać kilkanaście minut materiału wideo, sztab selekcjonera pracuje miesiącami. Rozpracowuje nie tylko zespół przeciwnika, ale poszczególne ogniwa. Nie patrzy na mecze międzypaństwowe, ale przypatruje się zawodnikom rywala w meczach ligowych. Takie informacje przekazywane są głównie przez asystentów na laptopie w indywidualnych rozmowach. Pomocnicy poznają nawyki bezpośrednich rywali, obrońcy oglądają najczęściej wykonywane ruchy i zwody atakujących.
Bodaj najlepsze spotkanie eliminacji Polacy rozegrali w Bukareszcie. Tam zaczynało się od Lewandowskiego, który wymuszał podania stoperów i bramkarza do lewego obrońcy, gdzie grał mniej ofensywnie usposobiony i słabiej rozgrywający zawodnik. Dzięki temu akcje rywali już na początku traciły impetu i kreatywności, a przy odpowiednim pressingu Polacy odzyskiwali piłkę i sami atakowali. Tej drobnej, ale istotnej różnicy nie byłoby bez wielu godzin analiz.
Świadomość
Poprzednie eliminacje były niczym poznawanie nowych możliwości tej drużyny z odpowiednim wsparciem dla Roberta Lewandowskiego. I okazało się, że Polacy mogą na wprowadzeniu Arkadiusza Milika zbudować najskuteczniejszą ofensywę, współpracę z korzyścią dla obydwu napastników. Wymagało to wielu rozmów między nimi, z trenerem, docierania się w sparingach, doprecyzowania wymagań, jak po remisie w Dublinie z Irlandią, gdy selekcjoner tłumaczył, że musi więcej i bardziej zdecydowanie walczyć o piłkę.
Tematem głównym tych zakończonych eliminacji był Piotr Zieliński. Na drodze do Euro zagrał 24 minuty, na drodze do mundialu – tylko 19 minut mniej od Lewandowskiego. To nie była łatwa decyzja Nawałki, ale konieczna. Jak nie teraz, to dalej byłoby po prostu za późno. Zawodnik, który poprzednio gasł lub już przyjeżdżał na kadrę przygaszony nagle stał się jej najbardziej kreatywnym elementem.
Spójrzcie: to Zieliński ze wszystkich reprezentantów zaliczył najwięcej podań (496), asyst (cztery), dryblingów (39 udanych), zebranych drugich piłek (75). Jego podanie otworzyło drogę do bramki Piszczkowi w Podgoricy, pomógł rozpocząć strzelanie z Czarnogórą w Warszawie, ale też z Danią w październiku ubiegłego roku. W każdej bardziej kreatywnej akcji reprezentacji on miał swój udział.
Stał się nie tylko naturalnym wyborem dla Nawałki, ale też innych kadrowiczów. O roli w drużynie rozmawia z Lewandowskim, bliżej przygarnęli go Piszczek z Błaszczykowskim, by wsparł ich stronę, z nimi wymieniał podania na małej przestrzeni i tworzył sytuację. Zieliński sam przyznaje, że kiedyś siedząc z tymi zawodnikami przy jednym stole nie bardzo wiedział jak się odezwać, dopiero teraz normalnie uczestniczy w rozmowie.
23-latek sam wie, czego mu brakuje: goli. Tych strzałów w eliminacjach także miał sporo, bo aż 23, ale tylko trzy celne. Z Armenią po rajdzie jego próbę wybronił bramkarz, z Czarnogórą piłka zatrzymała się na poprzeczce. – Spokojnie, będzie jak w klubie. Wpadnie raz i polecą kolejne bramki – powiedział już po spotkaniu.
Jakość
O jakości Lewandowskiego wiemy sporo, bo widać ją jak na dłoni: nad rzutem wolnym, który strzelił Armenii rozpływał się Zieliński, przecież piłkarz oglądający w klubie równie świetnie wyszkolonych technicznie piłkarzy. I ostatnie lata to obserwowanie rozwoju Lewandowskiego w kadrze, jego znaczenia, roli lidera i najlepszego strzelca.
Ale korzystają na tym inni. Bo bez niego nie byłoby ataku pozycyjnego, którego Lewandowski potrzebuje, by szans w meczu miała cała kadra więcej. W porównaniu eliminacji Euro i mundialowych posiadanie piłki przez reprezentację wzrosło o 10 pp., drużyna wymienia więcej podań, strzeliła dwa razy więcej goli po atakach pozycyjnych, niż z kontr. Gol Krzysztofa Mączyńskiego w niedzielę poprzedziło 29 zagrań biało-czerwonych.
Jakość to także schematy rzutów rożnych i wolnych, to współpraca niezawodnej prawej strony (Piszczek i Błaszczykowski), szybkość i zaskoczenie Kamila Grosickiego. Skrzydłowy strzelał istotne gole: napoczął Rumunię, Armenię, dał większy spokój przeciwko Czarnogórze. Pomimo swoich problemów na istotny moment eliminacji wrócił Grzegorz Krychowiak, miał swój pozytywny powrót Arkadiusz Milik.
Oczywiście, że tej jakości może być i w kadrze chcą więcej. Tak, by nie powtórzyła się historia z Euro, gdy kadra była ograniczona do czternastu, piętnastu nazwisk. Ale spójrzmy również na rozkład minut: w poprzednich eliminacjach dziesiątego najczęściej grającego Fabiańskiego dzieliło od kolejnego zawodnika tej klasyfikacji niemal dwie i pół godziny czasu spędzonego na boisku. Wtedy w przynajmniej połowie spotkań w podstawowym składzie wychodziło dziesięciu zawodników, teraz dwunastu.
Jakości należy wypatrywać u tych, którzy pojawiali się w trakcie obecnych eliminacji, a ich wpływ może być dziś lekko zapomniany. Bartosz Kapustka strzelił pierwszego gola dla Polaków z Kazachstanem, Maciej Makuszewski zaliczył asystę z Kazachstanem, pojawiali się Bartosz Salamon, ostatnio trafił do bramki Rafał Wolski, po sparingach może wzrosnąć rola Łukasza Teodorczyka…
Mundial jest nie tylko ogromnym wyzwaniem, ale też motywacją. Nie tylko dla tej grupy piłkarzy, ale dla wszystkich, którymi Adam Nawałka się interesuje. Awans jest sygnałem do większej pracy, by załapać się na imprezę, która dla liderów kadry ma być najważniejszą w ich karierze.
Michał Zachodny