Aktualności

Piotr Zieliński: Uspokoić presję

Reprezentacja07.10.2017 
W niedzielę o godz. 18 reprezentacja Polski rozegra ostatnie i kluczowe spotkanie eliminacji mistrzostw świata z Czarnogórą. W czwartek biało-czerwoni pokonali Armenię 6:1 w Erywaniu. – Ten mecz był najlepszym świadectwem na to, jak poradziliśmy sobie z presją – mówi dla „Łączy Nas Piłka” Piotr Zieliński.

Czwartkowe spotkanie zaczęło się dla Polaków fantastycznie: po akcji trójki Zieliński-Jakub Błaszczykowski-Łukasz Piszczek ten ostatni wybiegł na wolne pole i zagrał idealnie do Kamila Grosickiego, który zdobył pierwszego gola. Po kwadransie rozgrywający wywalczył rzut wolny przed szesnastką, a tej okazji nie zmarnował Robert Lewandowski. To również napastnik Polaków podwyższył prowadzenie na 3:0 po strzale ze stałego fragmentu… pięć metrów od bramki rywali.

Według Zielińskiego, początek meczu w Erywaniu udowodnił, że na finiszu eliminacji reprezentacja Polski jest bardzo skupiona na wyznaczonym celu. – Presja była spora, nie było miejsca na pomyłkę – mówi 23-latek. – Musieliśmy wyjść wiedząc, co mamy zrobić na boisku. Dobrze sobie z presją poradziliśmy i wierzę, że przeciwko Czarnogórze także ją uspokoimy, przełożymy ją na pozytywne aspekty w naszej grze – dodaje.

Pomocnik wskazuje, że przeciwko Armenii było bardzo niewiele momentów, gdy zespół tracił koncentrację i kontrolę nad wydarzeniami na boisku. – Widzieliśmy niejednokrotnie, jak istotna jest dla nas walka i jaki efekt jest, gdy jej brakuje. Prowadząc 3:0 z Danią w Warszawie na chwilę straciliśmy koncentrację, głowami znaleźliśmy się gdzieś indziej i dostaliśmy dwa gole. Podobnie w niedawnym meczu z Kazachstanem, gdy ten pierwszy kwadrans drugiej połowy nie był dla nas dobry. Tak nie może być, nie możemy się wyłączać – ostrzega.

Zieliński był jednym z najaktywniejszych zawodników w ofensywie w czwartkowym spotkaniu, tylko dwóch zawodników zaliczyło więcej pojedynków w ataku od niego (12, osiem wygranych). Jednak sam zauważa, że sporo serca zostawił pomagając kolegom w obronie. – To był jeden z meczów reprezentacji, w którym walczyłem najmocniej. Akcja przed trzecim golem zaczęła się od tego, że przeciąłem podanie przeciwnika. A trener powtarzał mi, że rywale mają Michytarjana, a ja mam przy nim biegać, jeśli wchodzi w moją strefę. Dlatego szczególnie musiałem wspierać środkowych pomocników, wracać się i asekurować – tłumaczy.

Podkreśla również znaczenie powrotu do reprezentacji Grzegorza Krychowiaka, który ostatni raz w pierwszym składzie drużyny narodowej zagrał jesienią 2016 roku. – Było to dobre dla drużyny. Grzesiek jest najlepiej rozwiniętym fizycznie pomocnikiem, co bardzo pomaga w defensywie. Trzyma swoją pozycję, daje nam stabilizację w środku i ja również czuję się pewniej, gdy mam go za sobą – mówi. – Grając z Krzyśkiem Mączyńskim i Karolem Linettym widać, że żaden z nas nie jest typową „szóstką” jak on, nie przepcha się, nie wygra główki, nie „zamelduje się” od razu. Teraz Grzesiek wrócił w sytuacji, gdy moja rola w drużynie jest inna, sam czuję, że więcej znaczę. Wiem jednak, że nasza współpraca może być i będzie jeszcze lepsza – obiecuje.

A jednym z najlepszych aspektów czwartkowego meczu była współpraca Zielińskiego z prawą stroną i to nie tylko w pierwszej akcji bramkowej. Z Błaszczykowskim i Piszczkiem wymienili między sobą aż 77 podań, prawie 15% tych wykonanych przez cały zespół. Zieliński i prawoskrzydłowy mieli w sumie aż 12 prób dryblingu, a dzięki m.in. tworzonemu przez nich miejscu boczny obrońca biało-czerwonych zaliczył dwie asysty.

- Selekcjoner przed meczem wspominał mi, bym trzymał się bliżej prawej strony. W Erywaniu nie wychodziłem za linię, ale byłem między nimi, pokazywałem się im do gry, lepiej się rozstawialiśmy, w przeciwieństwie do np. meczu z Danią – mówi Zieliński. – Dobrze czuję się z nimi współpracując, lubię też przebywać w ich towarzystwie, z Kubą mam kontakt cały czas. Dużo rozmawiamy na treningach, cały czas podchodzą do mnie i tłumaczą, jak mam się ustawić – zaznacza.

Rolę Zielińskiego w kadrze podkreśla fakt, że jedynie Robert Lewandowski zaliczył więcej minut od niego, dodatkowo pomocnik ma już trzy asysty, najwięcej dryblingów i wykonanych podań. Sam podkreśla, że jest świadom możliwości poprawy tych liczb zwłaszcza o gole. W drugiej połowie meczu w Erywaniu był blisko zdobycia pierwszej od ponad czterech lat bramki, ale jego mocny strzał obronił bramkarz rywali. – Nie udało się tam, może uda się w niedzielę? – uśmiecha się Zieliński. Byłoby to idealne podkreślenie i zrealizowania celu zespołu, i umocnienia jego pozycji.

Łukasz Wiśniowski, Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności