Aktualności

[LIGA MISTRZÓW] Seria Bayernu trwa, solidny mecz Polaków

Reprezentacja27.10.2020 
To już 588 dni odkąd Bayern Monachium ostatni raz przegrał w Lidze Mistrzów. Od tego czasu trwa passa trzynastu kolejno wygranych spotkań w tych europejskich rozgrywkach. We wtorek do listy pokonanych przez siebie zespołów obrońcy tytułu dopisali Lokomotiw, wygrywając 2:1 w Moskwie.

Trener gospodarzy, 41-letni Marko Nikolić chciał zaskoczyć Bayern tym, że mocno zagęścił środek pola. Ustawienie jego zespołu przypominało piramidę, z trzema defensywnymi pomocnikami ustawionymi przed linią obrony, dwoma ofensywnymi piłkarzami za jednym napastnikiem. I w trzeciej minucie Lokomotiw mógł objąć prowadzenie, ale Fiodor Smołow głową trafił piłką prosto w Manuela Neuera. To nie była ostatnia szansa gospodarzy, lecz zbyt wiele było tych niewykorzystanych, by odebrać choć punkt Bayernowi.

Bayernowi, który szybko otrząsnął się i już przed upływem kwadransa prowadził po golu Leona Goretzki. Pomocnik wykorzystał idealne podanie Benjamina Pavarda. Monachijczycy wciąż dominowali, lecz brakowało często ostatniego dokładnego podania. Udawało im się szybko odbierać piłkę, wracać do ataków pozycyjnych, ale bez efektów. Również strzały aktywnego Roberta Lewandowskiego były blokowane.

Polak miał cztery próby w całym spotkaniu i nawet był bliski… rzutu karnego. To znaczy po godzinie gry jedenastkę sobie wywalczył, gdy wreszcie dostał piłkę przed polem karny, minął dwóch rywali i został powalony przez obrońcę w szesnastce. Jednak, gdy napastnik szykował się do strzału, to… sędzia cofnął akcję o kilkanaście metrów do spalonego. Wypychany w boczne sektory, bardzo blisko pilnowany w polu karnym Lewandowski mógł w tym meczu tak naprawdę liczyć tylko na stałe fragmenty – z rzutu wolnego trafił w mur – albo błysk swoich kolegów. W 69 minucie kapitalną akcję z Joshuą Kimmichem rozegrał Kingsley Coman, jednak skrzydłowy zamiast podania na pustą bramkę wybrał strzał i… przestrzelił.

To zemściło się na Bayernie już po chwili, gdy gospodarze wreszcie przeprowadzili składną kontrę i podanie z prawej strony na gola zamienił Anton Miranczuk. To rozsierdziło gości, ale mecz się otworzył: po chwili był rzut wolny Lewandowskiego, a także doskonała okazja Ze Luisa, której napastnik gospodarzy nie wykorzystał. Wreszcie błysnął Kimmich, który przyjął piłkę poza polem karnym Lokomotiwu i pięknym strzałem zapewnił Bayernowi zwycięstwo.

Lokomotiw w tym spotkaniu dzielnie walczył, czego przejawem mogą być statystyki dwóch Polaków grających w jego szeregach. Maciej Rybus zaliczył najwięcej przechwytów w zespole (trzy), do tego dołożył dwa wybicia i jeden zablokowany strzał. Krychowiak nieustannie pracował, wygrał dwa pojedynki w powietrzu, miał też przechwyty i odbiory, ale też swoimi długimi zagraniami (pięć z sześciu miał dokładnych) pomagał wydostać się spod pressingu gości. Czterokrotnie był też faulowany, podkreślając, jak trudno znów było mu zabrać piłkę, a w końcówce jego strzał zza pola karnego był minimalnie niecelny.

Z kolei król strzelców poprzednich rozgrywek nie rozpoczął wciąż strzelania w tym sezonie, na pierwszego gola będzie musiał poczekać przynajmniej do trzeciej kolejki fazy grupowej. Lewandowski grał pełne spotkanie, stanowiąc ważny punkt zespołu w pressingu i w rozegraniu, ale bez konkretów w polu karnym gospodarzy. Już w przyszłym tygodniu Lokomotiw znów zmierzy się u siebie i tym razem z Atletico Madryt, a Bayern na wyjeździe zagra z Red Bullem Salzburg.

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności