Aktualności
[WIDEO] Klich z golem w debiucie w Premier League, świetny mecz na Anfield!
Juergen Klopp zapowiadał przed startem sezonu, że Leeds United jeszcze z takim rywalem, jak jego Liverpool się nie mierzyło. – Jesteśmy gotowi do ciężkiej pracy. Bez niej będziemy cierpieć – mówił niemiecki szkoleniowiec. Obrońcy tytułu faktycznie zaczęli mocno, już w czwartej minucie Mohamed Salah wyprowadził Liverpool na prowadzenie, wykorzystując rzut karny. Ale Leeds to nie jest zespół, który łatwo zastraszyć jakością czy stylem. Piłkarze Marcelo Bielsy są nauczeni, jak odpowiadać.
Bo to była wyłącznie kwestia sposobu, a nie dodatkowej motywacji. Leeds wracało do Premier League po 5964 dniach. Średnia wieku składu jest najniższa w lidze, 30-letni Mateusz Klich był drugim najstarszym piłkarzem w wyjściowej jedenastce, pięciu jego kolegów nie skończyło jeszcze 25. urodzin.
Leeds odpowiedziało Liverpoolowi i postawiło się, ponieważ to zespół z charakterem. – To nie jest tak, że oni grają naiwnie, otwarty, ekspansywny futbol. Wcale nie. Oni są świetnie wdrożeni w system, a rzeczy, które robią są niesamowite – mówił Klopp. Piłkarze Bielsy mówią o tym „Muderball”, czyli w wolnym tłumaczeniu „zabójcza piłka”. W treningach grają na pełnej intensywności po jedenastu lub po pięciu na dużych przestrzeniach, bez chwili wytchnienia, gdy piłka wyjdzie poza boisko. Jeden z wielu asystentów Argentyńczyka od razu wprowadza kolejną i gonitwa trwa. – Ten styl ma swoje limity i potrafi być wyczerpujący – przyznawał Bielsa w wywiadzie dla SkySports. Pierwszym indywidualnym wywiadzie od 27 lat.
Bo przecież rozpatrywanie Leeds United należy zacząć od Bielsy, którego styl pracy oddaje intensywność jego zespołu. To nie będzie tekst o 65-letnim szkoleniowcu z różnymi obsesjami, ale nie można nie wspomnieć, że miasto zakochało się w tym, czego w dwa lata dokonał z wcześniej cierpiącym na zapleczu zespołem. Powiedzieć, że przywrócił wiarę, to nie powiedzieć nic. Swoją szczerością, szczodrością i bezpośredniością uwiódł Leeds. Bielsa doczekał się przed startem nowego sezonu własnego muralu w mieście, który stworzył Polak, Ireneusz Jasutowicz, a to jeden z wielu sposobów wyrażenia uznania.
Klich jest w tej grupie najbardziej uwielbianych piłkarzy, ma swoją własną przyśpiewkę o golach strzelanych z dystansu, a o zżyciu z United świadczyć może to, że ostatnio sam stworzył graffiti na płocie przy stadionie z napisu „Champions”. Także dlatego, że po objęciu Leeds przez Bielsę nikt nie spodziewał się, że Polak będzie miał miejsce w podstawowej jedenastce. Przekonał Argentyńczyka do tego stopnia, że trener mógłby rozpoczynać wyznaczanie wyjściowej jedenastki od wpisania do protokołu właśnie Klicha.
Oglądając mecz na Anfield nie można było nie zauważyć, że Klich oddaje również futbol Bielsy. Biegał tak, jakby pod jego stopami murawa się paliła – miał 50 kontaktów z piłką i na poniższej grafice można zobaczyć, że był wszędzie. Co więcej, podejmował właściwe decyzje: o wejściu w wolną przestrzeń, doskoczeniu do pressingu, zamknięciu linii podania, szybkiej wymianie podań. W odstępie kilku minut drugiej części spotkania najpierw strzelił Liverpoolowi gola, następnie asekurował środkowych obrońców i zablokował strzał Sadio Mane, do tego w odpowiednim momencie odebrał piłkę Roberto Firmino kilka metrów od własnej bramki, w jednej z ostatnich swoich akcji stanął na drodze strzału Georginio Wijnalduma.
Klich był wybijającą się postacią w środku pola w tym meczu, na tle piłkarzy, którzy w ostatnich kilkunastu miesiącach zdobyli krajowe mistrzostwo, europejskie trofeum i klubowe mistrzostwo świata. Jordan Henderson został wybrany przez angielskich dziennikarzy najlepszym zawodnikiem poprzedniego sezonu, Naby’ego Keitę Klopp kupił za ponad 50 milionów funtów, Wijnaldum również jest jedną z czołowych postaci Liverpoolu. 30-latek nie był wśród nich obcy swoim poziomem, grał po prostu świetnie.
Leeds w tym meczu częściej miało piłkę, ale nie przeważało. Liverpool jest zespołem lepszym i wielokrotnie to udowadniał w meczu: piłkarze Kloppa mieli niemal cztery razy więcej strzałów od swoich rywali, wykonali dwa razy więcej dryblingów, a końcówka meczu przypominała oblężenie pola karnego gości. Ale piłkarze Bielsy byli na to przygotowani. Więcej niż postawili się Liverpoolowi: gdy rok temu na premierę sezonu na Anfield przyjechał ofensywnie nastawiony beniaminek z Norwich, to już do przerwy cztery razy wznawiał grę od środka boiska.
Gol Klicha był podkreśleniem braku strachu, a przecież mowa o wyrównaniu na 3:3, nie honorowym trafieniu. Kapitalne rozegranie od lewej do prawej strony sprawiło, że Helder Costa miał na prawej stronie więcej miejsca, dostrzegł idealnie w tempo wbiegającego Polaka, który po przyjęciu piłki strzelił nie do obrony. I nie można powiedzieć, że w swoim debiucie w Premier League Klich wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności – on od dwóch lat przesuwa swój sufit coraz wyżej, awans z Leeds daje kolejną okazję do wyznaczenia kolejnej granicy.
🙌 Championship or Premier League, @Cli5hy is scoring goals! pic.twitter.com/IhaDJie9yP
— Leeds United (@LUFC) September 13, 2020
Liverpool ostatecznie przełamał opór Leeds, który w ostatnich minutach wyglądał desperacko. Błąd popełnił na trzy minuty przed końcem wprowadzony przez Bielsę nowy napastnik United, Rodrigo, który sfaulował rywala we własnym polu karnym. Salah nie zmarnował okazji i strzelił hat-tricka, ustanowił wynik na 4:3. Słowa Kloppa sprawdziły się: nowością dla Leeds nie będzie to, jak oni grają, ale to z jaką jakością będą musieli mierzyć się tydzień w tydzień.
Wątpliwe, by to cokolwiek zmieniło w ich podejściu. Z Liverpoolem piłkarze Bielsy wykonali 52 próby odbiorów, najwyższa średnia meczowa z poprzedniego sezonu wynosiła 31 w wykonaniu Southampton. Nie należy spodziewać się czegokolwiek innego w kolejnych tygodniach. Może nie przyniesie to tak wielu zwycięstw, ale dostarczy emocji i to z udziałem reprezentanta Polski. Będzie to serial nie do przegapienia.
Michał Zachodny
(fot. East News)