Aktualności

Jacek Góralski dla ŁNP: Przyszedłem do Łudogorca grać, a nie zwiedzać

Reprezentacja03.08.2017 
W dwa lata przebył drogę z pierwszoligowej Wisły Płock do sześciokrotnego mistrza Bułgarii. W międzyczasie trafił też do reprezentacji Polski. Na boiskach ekstraklasy dał się poznać, jako zawodnik niezwykle charakterny, walczący do końca i nieustępliwy. Piłkarz do zadań specjalnych, który niemal do perfekcji opanował sztukę uprzykrzania życia ofensywnym zawodnikom drużyn przeciwnych. Polscy ligowcy mogą odetchnąć z ulgą, Jacek Góralski zmienił klub, we wtorek przeniósł się z Jagiellonii Białystok do Łudogorca Razgrad, z którym związał się trzyletnim kontraktem.

Transfer 24-latka – a w zasadzie kierunek transferu – jest szeroko omawianym tematem w ostatnim czasie. Wiele osób zastanawia się, czy to dobre miejsce do kontunuowania bardzo dobrze zapowiadającej się kariery? Wielu też dywaguje o tym, czy zmiana klubu na początku sezonu, który zwieńczą mistrzostwa świata w Rosji, było dobrym posunięciem zawodnika, który był podstawowym wyborem Michała Probierza oraz Ireneusza Mamrota.

Jacek nie miał jednak problemów z podjęciem decyzji o przenosinach. Jak to mówią – lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu. – Nie chciałem czekać na to, co wydarzy się za rok. Może pojawiłyby się jeszcze jakieś oferty, a może nie. Odłożenie transferu w czasie wiązałoby się z jakimś ryzykiem. Nie ukrywam też, że oferta którą otrzymałem od przedstawicieli Łudogorca, była bardzo dobra zarówno dla mnie, jak i Jagi, wobec czego nie było nad czym się szczególnie zastanawiać – tłumaczy Góralski i dodaje: – Inna sprawa jest taka, że nie było innych propozycji.



W przypadku przenosin, zmiany barw klubowych, korzyści finansowe i awans sportowy, są kwestiami najważniejszymi. Często jednak rozważa się również takie kwestie, jak miejsce zamieszkania, czyli po prostu to, czy nowa lokalizacja zapewnia coś jeszcze prócz wysokiej klasy bazę treningową. – Do Razgradu przyjechałem we wtorek. Nie jest to szczególnie duże miasto, niektórzy mogą mówić, że nic tu nie ma, że nie jest to kierunek atrakcyjny dla turystów, ja jednak nie przyjechałem tu na wakacje, czy żeby zwiedzać, a po to, by trenować, grać w piłkę i nadal się rozwijać. A pod tym kątem, tutaj mam wszystko – przekonuje „Góral”.

Dla reprezentanta Polski nie jest to pierwszy kontakt z nowym zespołem. Filigranowy defensywny pomocnik zaprezentował się nowemu pracodawcy z bardzo dobrej strony zimą tego roku, podczas obozu w tureckim Belek, gdzie Żółto-Czerwoni zmierzyli się z Łudogorcem podczas jednego z meczów kontrolnych. – Szczerze mówiąc, to nie wiem, czy tamten sparing miał jakiekolwiek znaczenie. Na pewno nie był to dla nas łatwy mecz, bo byliśmy w trakcie ciężkich treningów, ale chcieliśmy się dobrze zaprezentować i powalczyć o dobry wynik i to nam się udało (Jagiellonia zremisowała po bramce Fiodora Cernych w ostatnich minutach spotkania. Góralski rozegrał mecz w pełnym wymiarze czasowym – przyp. red.) – mówi były zawodnik aktualnego wicemistrza Polski.



Jacek Góralski jest najświeższym przykładem tego, jak wielką szansę do wypromowania się daje klub ze stolicy Podlasia. W przeszłości białostoczanie wypromowali i wytransferowali takich piłkarzy, jak Patryk Tuszyński, Michał Pazdan, Grzegorz Sandomierski czy Bartłomiej Drągowski. „Kocur”, jak mówią o nim koledzy z Jagiellonii, nie zmarnował ani minuty ze swojego pobytu przy Słonecznej. Swoim zaangażowaniem szybko zyskał sympatię i zaufanie partnerów z zespołu, sztabu szkoleniowego oraz kibiców. Kolejne minuty i dobre występy sprawiły, że trafił zarówno do reprezentacji prowadzonej przez Adama Nawałkę, jak i do Łudogorca.

– Transfer do Jagiellonii nie był przypadkiem. Bardzo ciężko na to pracowałem. Swojego podejścia nie zmieniłem również będąc już w Białymstoku. Każdego dnia starałem się udowodnić, że zasługuję na swoje miejsce w ekstraklasie. Bardzo dobra postawa całego zespołu spowodowała, że zainteresowałem swoją osobą selekcjonera, który zdecydował się dać mi szansę. Nie zatrzymuję się, zawsze daję z siebie maksimum i jak widać pomaga mi to stawiać kolejne kroki – przekonuje charyzmatyczny pomocnik.



Wczoraj „Góral” jeszcze z perspektywy trybun przyglądał się grze jego nowych kolegów, którzy walczyli o awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Mimo zdecydowanego zwycięstwa gospodarzy (3:1), w kolejnej rundzie zameldowali się jednak piłkarze Hapoelu Beer Sheva. – Chłopaki zagrali naprawdę bardzo dobre zawody. Zaraz po przerwie prowadziliśmy już 3:0, ale Izraelczycy zdołali zdobyć bramkę, która przesądziła o ich awansie. Ciężko było usiedzieć na miejscu, ale nie mogłem pomóc. Cóż, tak już czasem bywa. Mam nadzieję jednak, że szybko dołączę i niebawem będę mógł zaznaczyć swoją obecność  na boisku – tłumaczy Góralski.

– Chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomogli mi w awansie sportowym. Przede wszystkim chciałbym jednak podziękować chłopakom z zespołu za dwa fajne lata, jakie razem spędziliśmy w Jagiellonii oraz kibicom, którzy zawsze nas wspierali. Nigdy nie zapomnę momentu, kiedy po meczu z Legią na trybunach przy Słonecznej skandowali moje nazwisko – zakończył Jacek Góralski.

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności