Aktualności
„Ja i kadra?” Rok temu było mu nawet głupio to komentować. Teraz marzenie się spełni
„Góral”, podobnie jak cała drużyna z Białegostoku, jest jednym z objawień początku wyścigu po tytuł mistrza Polski w sezonie 2016/2017. To sprawiło, że zarówno jemu, jak i całej Jadze zaczęło przyglądać się coraz więcej osób. Jak się dziś okazało, nie tylko media zainteresowały się filigranowym defensywnym pomocnikiem żółto-czerwonych, ale również sztab szkoleniowy reprezentacji Polski, co znalazło potwierdzenie w ogłoszonej liście powołanych.
Jakie były pierwsze odczucia po ogłoszeniu wyników selekcji trenera Adama Nawałki? – Szczerze, to zdążyłem się już z tym nieco oswoić, bo trener Nawałka zadzwonił do mnie z tą fajną informacją wczoraj. Niemniej jednak nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolony – zdradza defensywny pomocnik Jagi.
Piłkarska szatnia jest naturalnym środowiskiem życiowym „szyderki” oraz wzajemnego „wypuszczania się”. Wydawałoby się, że temat powołań jest idealnym momentem na to, żeby koledzy zrobili Góralskiemu kawał. Jacek zapewnia jednak, że w tym przypadku nie było o tym mowy. – Nie przeszła mi nawet taka myśl przez głowę. Wczoraj po treningu trener Michał Probierz poprosił mnie do siebie i poinformował o tym, że będę powołany. Chciałem się jeszcze upewnić, zapytałem czy na pewno, wtedy dowiedziałem się, że mam czekać na telefon od trenera Nawałki i rzeczywiście tak było. Jeśli nawet ktoś by chciał mnie wypuścić, musiałby się bardzo postarać – uśmiecha się zawodnik Jagiellonii.
W czym urodzony w Bydgoszczy piłkarz upatruje główny powód otrzymania powołania? – Najważniejszą przyczyną tego, że trener Nawałka podjął taką decyzję, jest moim zdaniem dobra dyspozycja całego zespołu. Wyglądamy w tym sezonie bardzo dobrze, zajmujemy wysokie miejsce i osiągamy dobre wyniki. Moim zdaniem właśnie to przesądziło. Gdybyśmy zajmowali miejsce w środku tabeli, nie zwracalibyśmy takiej uwagi na siebie, ani mediów, ani selekcjonera. Jestem bardzo wdzięczny całej drużynie oraz sztabowi szkoleniowemu Jagiellonii Białystok, bo wydaje mi się, że gdyby nie nasza wspólna ciężka praca w tym sezonie, tego powołania bym nie otrzymał – przekonuje szczęśliwy pomocnik drużyny wicelidera tabeli LOTTO Ekstraklasy.
– Po to się ciężko trenuje i walczy na boisku, żeby osiągnąć cel, jakim jest gra w reprezentacji. Tak naprawdę jednak nie sądziłem, że to potoczy się tak szybko. Jak się wczoraj dowiedziałem, to byłem bardzo szczęśliwy, podziękowałem trenerowi Nawałce i zapewniłem, że się odwdzięczę – mówi Góralski, który do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce trafił dopiero w poprzednim sezonie.
Jacek, kibiców i dziennikarzy, swoją nieustępliwością i zadziornością zjednał już po kilku występach w Ekstraklasie w poprzednim, mało udanym dla białostoczan sezonie. Niektórzy przekonywali, że momentem, w którym powinien otrzymać szansę był już listopad 2015 roku. Wówczas jednak w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, Góralski mówił tak: – Gdzie ja dzisiaj do reprezentacji?! Po dwunastu meczach w ekstraklasie? Naprawdę przez myśl mi to nie przeszło i nawet jakoś głupio komentować temat „ja i kadra”.
Niewiele ponad rok później temat wrócił i jak się okazało, tym razem nikt nie żartuje. Co teraz? – Na pewno będę chciał dać z siebie jak najwięcej i zaprezentować się z jak najlepszej strony. Jak w każdej drużynie ostateczne decyzje należą jednak do trenera. Ja ze swojej strony mogę tylko zapewnić, że dostarczę selekcjonerowi wszystkich możliwych argumentów, aby otrzymać szansę. Muszę się trenerowi odwdzięczyć za zaufanie – zapewnia 24-latek.
W przypadku Góralskiego możemy mówić o absolutnym debiucie w kadrze. Jacek nigdy wcześniej nie zagrał nawet w kadrze młodzieżowej, choć okazja by się pokazać była. – Kiedyś była taka sytuacja, kiedy grałem jeszcze w Wiśle Płock, że dostałem powołanie na konsultacje kadry młodzieżowej. Wówczas zmagałem się jednak z drobnym urazem i z trenerem Wisły, Marcinem Kaczmarkiem stwierdziliśmy, że lepiej nie ryzykować pogłębienia się urazu. Dodatkowo z tego co pamiętam, mieliśmy przed sobą ważny mecz ligowy z GKS-em Bełchatów, który wówczas przewodził w tabeli – wraca pamięcią „Góral”.
Jak poradzi sobie debiutant wśród zaprawionych w bojach kolegów? – Ja się z chłopakami na pewno dogadam. Poradzę sobie. Kiedy jak grałem w Płocku, to był z nami na obozie i trenowaliśmy wspólnie ze Sławkiem Peszko, którego udało mi się trochę poznać. Teraz będzie okazja znów trochę porozmawiać – przekonuje pewny siebie i spokojny „Góral” z Bydgoszczy, który mimo miłych chwil, wciąż twardo stąpa po ziemi. – Przed zgrupowaniem czeka nas jeszcze bardzo ważny i trudny mecz z Piastem Gliwice. Cieszę się z powołania, ale obecnie priorytetem jest spotkanie ligowe. Co będzie po nim, zobaczymy – zakończył.
Kamil Świrydowicz