Aktualności
Herosi Adama Nawałki. To oni wywalczyli awans na mundial!
BRAMKARZE
Łukasz Fabiański – 7 meczów, 630 minut
Po finałach EURO 2016, gdy zastąpił po pierwszym meczu turnieju Wojciecha Szczęsnego, był pewnym numerem jeden w bramce reprezentacji Polski. Na ławce rezerwowych usiadł jedynie w spotkaniu z Rumunią, a następnie na dwa ostatnie spotkania kwalifikacji. Trudno mu cokolwiek zarzucić, w każdym meczu był ostoją biało-czerwonych.
Wojciech Szczęsny – 3 mecze, 270 minut
Zagrał w trzech meczach kwalifikacji – z Rumunią, Armenią i Czarnogórą. Padł niejako „ofiarą” świetnej formy Łukasza Fabiańskiego, dlatego zdecydowaną większość spotkań oglądał z ławki rezerwowych. Gdy jednak wskakiwał między słupki, był pewnym punktem drużyny. W trzech spotkaniach tylko dwukrotnie wyjmował piłkę z siatki.
OBROŃCY
Kamil Glik – 9 meczów, 810 minut
Trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym Kamil Glik nie pojawia się w wyjściowym składzie reprezentacji Polski. Zdarzyło się to tylko raz – gdy w starciu z Rumunią nie mógł zagrać z powodu nadmiaru żółtych kartek. Filar defensywy biało-czerwonych, mający za sobą kapitalne kwalifikacje.
Łukasz Piszczek – 9 meczów, 709 minut
Absolutnie bezkonkurencyjny na prawej stronie defensywy reprezentacji Polski. I choć rywali do miejsca w składzie jest kilku, Piszczek wskoczył na swój najwyższy chyba poziom w karierze. Po poważnej kontuzji biodra nie ma już ani śladu, forma wyjątkowo mu dopisuje. W kwalifikacjach zagrał dziewięć razy, nie wystąpił jedynie w pierwszym meczu z Armenią. Jego bramka zdobyta w spotkaniu z Czarnogórą miała bardzo duży wpływ na sytuację w tabeli grupy E.
Michał Pazdan – 7 meczów, 625 minut
„Pazdanomania” nieco minęła, ale gdy tylko jest zdrowy, defensor Legii Warszawa ma pewne miejsce w środku obrony reprezentacji Polski. Wystąpił w siedmiu meczach kwalifikacji i z reguły nie zawodził. Selekcjoner Adam Nawałka darzy go bardzo dużym zaufaniem i nawet, gdy Pazdan przechodził przez trudny moment w klubie, nie wahał się postawić właśnie na niego.
Artur Jędrzejczyk – 6 meczów, 484 minuty
Lewy obrońca z konieczności, który stał się lewym obrońcą z powołania. Wskoczył do składu nieco awaryjnie, ale z pewnością nie zawiódł. W ostatnich spotkaniach kwalifikacji nie zagrał z powodu kontuzji, jednak gdy ją wyleczy, zapewne wróci do wyjściowej jedenastki.
Thiago Cionek – 6 meczów, 332 minuty
Zmiennik uniwersalny. Grywał zarówno na prawej obronie, jak i w środku bloku defensywnego. Dość niespodziewanie i niepostrzeżenie wystąpił w sześciu meczach kwalifikacji, choć nie był zawodnikiem pierwszego wyboru.
Maciej Rybus – 5 meczów, 331 minut
„Zawieszony” pomiędzy lewą obroną a lewą pomocą. Wystąpił w czterech meczach kwalifikacji, rozpoczął je meczem w Kazachstanie, później zagrał jeszcze w starciach z Danią, Armenią, drugim boju z Kazachstanem oraz ostatnim meczu z Czarnogórą.
Bartosz Bereszyński – 2 mecze, 180 minut
Kolejny lewy obrońca, który na tej pozycji zaczął grać dopiero w reprezentacji Polski. Dostał szansę w obliczu kontuzji Artura Jędrzejczyka i Macieja Rybusa w ostatnich dwóch spotkaniach kwalifikacji i ją wykorzystał.
Bartosz Salamon – 1 mecz, 90 minut
Wystąpił tylko w jednym meczu, otwierającym kwalifikacje meczu z Kazachstanem. Później nie dostawał już powołań.
Jan Bednarek – 1 mecz, 1 minuta
Jego udział w kwalifikacjach był bardzo symboliczny – Bednarek dostał tylko minutę w meczu z Kazachstanem. Później wrócił do reprezentacji młodzieżowej.
POMOCNICY
Piotr Zieliński – 10 meczów, 881 minut
Wystąpił jako jeden z nielicznych we wszystkich spotkaniach kwalifikacji. W kadrze czuje się coraz pewniej, biorąc na siebie coraz większą odpowiedzialność za rozegranie. To głównie na jego ostatnie podania z głębi pola liczą nasi napastnicy. Ma za sobą bardzo dobry czas, który dobrze rokuje na przyszłość.
Jakub Błaszczykowski – 10 meczów, 806 minut
Lata płyną, a Kuba ciągle jest etatowym reprezentantem Polski. Wystąpił we wszystkich spotkaniach kwalifikacji, zdobywając jedną bramkę. Jest już bardzo blisko przekroczenia magicznej bariery stu meczów w narodowych barwach, którą do tej pory osiągnęło jedynie dwóch zawodników.
Kamil Grosicki – 9 meczów, 754 minuty
„TurboGrosik” był często motorem napędowym ofensywy reprezentacji Polski. Jego odważne rajdy lewą stroną najczęściej przynosiły same korzyści. Odważny, nie kalkuluje – gdy tylko dostrzega szansę przedarcia się pod pole karne, rusza z maksymalną szybkością. Jego rajd i gola w pierwszym meczu z Rumunią wszyscy kibice z pewnością zapamiętają na bardzo długo.
Grzegorz Krychowiak – 7 meczów, 586 minut
Mimo problemów w klubie, Krychowiak występował regularnie w pierwszej części kwalifikacji. Cierpliwość selekcjonera wyczerpała się przed meczami z Danią i Kazachstanem, ale po przeniesieniu się do West Bromwich Albion „Krycha” powrócił do kadry na dwa ostatnie spotkania i znów grał tak, jak oczekiwaliby od niego kibice.
Karol Linetty – 7 meczów, 396 minut
Na murawę w kwalifikacjach wychodził często, ale ani jednego spotkania nie rozegrał w pełnym wymiarze czasowym. W drugiej części kwalifikacji był podstawowym wyborem selekcjonera, nie zagrał natomiast od pierwszej minuty w ostatnim starciu z Czarnogórą.
Krzysztof Mączyński – 7 meczów, 454 minuty
Piłkarz Legii Warszawa, gdy tylko zdrowie mu pozwalało, cieszył się sporym zaufaniem selekcjonera, który zresztą odkrył go dla reprezentacji Polski. Nie schodził poniżej solidnego poziomu i dzięki temu zagrał w siedmiu meczach kwalifikacji, dokładając sporą cegiełkę do awansu.
Bartosz Kapustka – 2 mecze, 103 minuty
Uczestniczył jedynie w pierwszych meczach kwalifikacji. Zagrał w dwóch spotkaniach, po czym selekcjoner zrezygnował z wysyłania mu powołań. Nie może to jednak dziwić, skoro Kapustka nie dostawał żadnych szans w klubie. Po przenosinach z Leicester City do Freiburga sytuacja jak dotąd się nie zmieniła.
Maciej Makuszewski – 3 mecze, 90 minut
Odkrycie końcowej fazy kwalifikacji. Zadebiutował w kadrze w meczu z Danią i wniósł sporo ożywienia do gry biało-czerwonych, więc dostał szansę w wyjściowym składzie w potyczce z Kazachstanem. Swoją szansę wykorzystał, zaliczył asystę przy golu Arkadiusza Milika. Ma szansę, by stać się ważną częścią zespołu.
Paweł Wszołek – 1 mecz, 56 minut
Powoływany regularnie na zgrupowania, nie dostawał jednak szans gry. Zagrał tylko raz, w meczu z Armenią na PGE Narodowym, lecz został zmieniony po przerwie.
Rafał Wolski – 2 mecze, 19 minut
W kwalifikacjach zagrał dwa razy, łącznie przez kilkanaście minut, ale zdążył wpisać się na listę strzelców. W przedostatnim meczu kwalifikacji z Armenią ustalił wynik spotkania na 6:1 dla Polski.
Sławomir Peszko – 3 mecze, 3 minuty
Symbolicznie pojawiał się na boisku, w trzech meczach wchodził na murawę w doliczonym czasie gry. W końcowej fazie kwalifikacji selekcjoner nie decydował się na powołanie zawodnika Lechii Gdańsk.
NAPASTNICY
Robert Lewandowski – 10 meczów, 900 minut
Człowiek-cyborg, piłkarski kosmita. W roli kapitana poprowadził reprezentację Polski do finałów mistrzostw świata. Zaliczył w kwalifikacjach trzy hat-tricki, a skończył je z dorobkiem 16 bramek. Został rekordzistą reprezentacji Polski pod względem liczby zdobytych bramek. Jako jedyny zagrał we wszystkich dziesięciu spotkaniach kwalifikacyjnych w pełnym wymiarze czasowym. Kapitanie, chapeau bas!
Arkadiusz Milik – 5 meczów, 272 minuty
Największy pechowiec kwalifikacji. W meczu z Danią zerwał więzadło krzyżowe, przez kilka miesięcy dochodził do siebie. Gdy wrócił, pojawiał się w meczach kadry, ale przed ostatnim dwumeczem ponownie doznał poważnej kontuzji, która wykluczyła go z gry na kolejne miesiące. Arek, czekamy na Ciebie!
Łukasz Teodorczyk – 5 meczów, 117 minut
W klubie imponował formą, w reprezentacji pojawiał się na boisku praktycznie jedynie w końcówkach. Tylko raz – w pierwszym meczu z Armenią – wyszedł na murawę w podstawowym składzie kadry, kwalifikacje zakończył bez zdobytej bramki.
Kamil Wilczek – 1 mecz, 5 minut
Tylko jeden mecz w kwalifikacjach. W starciu z Armenią na PGE Narodowym pojawił się na murawie w końcówce, miał nawet swoją okazję do strzelenia gola, lecz jej nie wykorzystał.
12 lat – tak długo reprezentacja Polski musiała czekać na powrót do turnieju finałowego mistrzostw świata. Wszystkim zawodnikom gratulujemy i dziękujemy za wspaniałe emocje. Czekamy na kolejne sukcesy!