Aktualności

[ANALIZA] Odwróceni, wielka ucieczka i reakcja, czyli hat-trick Grosickiego

Reprezentacja08.10.2020 

Trzy razy prawa noga, trzydzieści minut i niewygodne pozycje – tak Kamil Grosicki ustrzelił hat-tricka z Finlandią. Po popisie skrzydłowego i kapitana kadry w pierwszej połowie środowego meczu było widać także najważniejsze atuty biało-czerwonych. Analizujemy trafienia 32-letniego zawodnika w zespole Jerzego Brzęczka.

To też warto zaznaczyć: hat-trick Grosickiego nie był indywidualnym popisem, wręcz każde z trafień miało swoją zespołową „historię”. Rzadko też zdarza się, by taki wyczyn strzelecki udał się z tak trudnych pozycji: dwa uderzenia skrzydłowy oddał zza szesnastki, jedno z bardzo ostrego kąta przy linii końcowej. To jednak ma najmniejsze znaczenie.

Zwłaszcza, że dla Grosickiego te gole przyszły w najlepszym momencie. Po pierwsze, jesienny rozdział gier w reprezentacji Polski zaczął od ławki rezerwowych w Amsterdamie, dopiero wchodząc na ostatnich dwadzieścia minut. Jednak już w Zenicy z Bośnią i Hercegowiną był w wyjściowym składzie, strzelił również rozstrzygającego gola. Pozytyw, ale zaraz w klubie czekały na niego gorsze wieści. Po drugie, Grosicki osiągnął swego wbrew sytuacji w West Bromwich Albion, gdzie od początku sezonu rozegrał ledwie 55 minut w Pucharze Ligi. Wreszcie po trzecie, wchodził więc do reprezentacji jako jej kapitan na Finlandię, ale bardziej dzięki niekwestionowanym zasługom, niż obecnej sytuacji. Jednak on od lat w takich okolicznościach czuje się najlepiej: w biało-czerwonych barwach po prostu dostarcza liczby.

Odwróceni skrzydłowi

To była nietypowa sytuacja: na lewej flance Polaków wystąpiło dwóch… prawonożnych piłkarzy. Miesiąc temu było to dla kadry problemem przeciwko Holandii, teraz okazało się atutem, bo nieprzewidywalność i też ponadpokoleniowa współpraca Michała Karbownika z Grosickim układała się dobrze. Co więcej, wobec dosyć biernego ustawienia 1-5-3-2 rywali potrzebne były zejścia zawodników z bocznych pozycji, by tworzyć przewagę w środku wraz z napastnikami. Przecież przy golu na 1:0 właśnie to uczynił z prawej strony Damian Kądzior, a także właśnie Grosicki.

Pierwszy zagrał do Arkadiusza Milika za plecy jednego ze środkowych obrońców, drugi zbiegł na podanie lub zebranie piłki niczyjej. Napastnik zachował się świetnie, ale to nie było takie łatwe wykończenie Grosickiego: w gąszczu nóg, pod narastającą presją rywali… Jednak to też atut prawonożnego piłkarza w tej sytuacji, który po prostu naturalnie dla siebie tam się znalazł i w idealnej dla siebie okazji przymierzył. A Kądzior zabiegł się tak bardzo, że w momencie, gdy piłka wpadała do siatki on był już… za plecami Grosickiego.

Co istotne, nie był to żaden przypadek. Całkiem podobną akcję kilkadziesiąt sekund wcześniej strzałem – co prawda niecelnym – zakończył właśnie Grosicki. Znów z prawej strony rozegranie do środka zaczął Kądzior, potem po przeniesieniu ataku na drugą flankę udało się wejść w pole karne, gdzie o pozycję do strzału najpierw walczył Krzysztof Piątek, a następnie znalazł się w niej Grosicki.

Wielka ucieczka


Na zegarze meczowym jest 16:56 i zaraz się zacznie: wielkie ściganie od pola do pola karnego. Na szczęście to biało-czerwoni wyprowadzają kontratak i jest on bardzo imponujący. Niemal momentalnie za zdobytą przez Grosickiego piłką pędzi on i jeszcze sześciu jego kolegów. Po dziesięciu sekundach skrzydłowy trafia dośrodkowaniem w obrońcę, jeszcze Finowie się wybronili, ale… futbolówkę zbiera ten ósmy, który biegł za akcją, czyli Jakub Moder. On po przyjęciu i rozegraniu nie zamierza asekurować kolejnej fali ataku, tylko wbiega w drugie tempo w konkretną strefę, gdzie nagle Polacy mają przewagę. To on też - ten ósmy - zalicza przecież asystę.

To tylko wydaje się takie proste: przejęli piłkę, pobiegli do ataku. Do tego trzeba być jednak odpowiednio nastawionym, sprintem ruszyć z przekonaniem, że efektem będzie sytuacja bramkowa. A gdy raz się nie uda, to nie dać się zaskoczyć rekontrze, której w dynamicznie zmieniającej się sytuacji na boisku efekty są coraz częściej bardzo znaczące.

Polacy wykorzystali też dezorganizację Finów, którzy po powrocie stracili ustawienie defensywne. Te, ze względu na pięciu obrońców ustawionych w linii, nie jest łatwe do przebicia atakiem pozycyjnym, choć to również gospodarzom meczu w Gdańsku się udawało. Jednak ważniejsze było to, że nie marnowano też okazji do kontry, później podtrzymując intensywność grania w tych kilkudziesięciu sekundach. Przecież od przechwytu pod własną szesnastką do gola Grosickiego minęło zaledwie dwadzieścia sekund. Na boisku wydaje się to wiecznością, choć niewystarczającą, by odpowiednio zorganizować się w defensywie.


 

Wyjście spod pressingu

Po drugim straconym golu właśnie lepszą organizacją swojego pressingu starali się odpowiedzieć goście. Finowie wychodzili wyżej, widząc zapewne zaangażowanie w atak wielu zawodników w biało-czerwonych strojach. Stąd kluczem zaczęło być to, jak Polacy rozegrają piłkę na własnej połowie, a nie co zrobią z nią pod bramką przeciwnika. Im wyżej rywale podchodzili z próbami odbioru, tym więcej tworzyło się miejsca w ich polu karnym. Wystarczyło przejść przez ten pierwszy doskok Finów.


Udało się to Karolowi Linettemu, który nie był w idealnej sytuacji: przyjmował do linii bocznej na swojej połowie, nie miał stworzonej oczywistej linii podania, na dodatek otaczało go trzech rywali. Zagranie wstecz tylko zintensyfikowałoby wysiłki przeciwników, dłuższe prowadzenie – doprowadziłoby do możliwości odbioru, a jeden na trzech nie ma dużych szans.


Linetty wybrał najlepszą z możliwych opcji: po przyjęciu zagrał do przodu i poszedł za piłką. Tam szybko zgrał ją z Damianem Kądziorem i ruszył dalej, podając też do Krzysztofa Piątka. To kolejny ważny aspekt: natychmiastowe wsparcie napastników, którzy w odpowiednich momentach rozbiegali się szeroko, czasem byli blisko siebie, jeden wyżej od drugiego…


Stwarzali tym samym trudności kryjącym ich rywalom. Może z tego wynikało złe wybicie stopera, który wiedział, że przepuszczenie piłki oznacza dopuszczenie wbiegającego na dalszym słupku Milika do świetnej okazji. Napastnik się jej nie doczekał, za to znów ustawiony idealnie Grosicki z pewnością wykończył akcję. Czy raczej: dopełnił formalności w świetnym okresie gry całej drużyny.

 

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności