Aktualności
„Potrzeba cudu”. Torino zmierzy się z Zenitem
Mecz na Stadionie Pietrowskim nie ułożył się po myśli Giampiero Ventury. Najmłodszy w ekipie ze stolicy Piemontu Marco Benassi już po 27 minutach musiał opuścić boisko z powodu dwóch żółtych kartek. Nękana ciągłymi atakami ze strony Zenita linia defensywna Torino nie była w stanie utrzymać bezbramkowego remisu. W 38. minucie Daniele Padellego pokonał Alex Witsel. Po zmianie stron prowadzenie gospodarzy podwyższył Domenico Criscito. Dwubramkowe zwycięstwo gwarantuje zespołowi Andre Villasa-Boasa duży komfort przed rywalizacją na Stadio Olimpico w Turynie.
W ostatnim meczu ligowym szkoleniowiec Turyńczyków postanowił dać odpocząć najważniejszym zawodnikom. Mecz na ławce rezerwowych rozpoczęli: Glik, Moretti, Lopez, Darmian, Farnerud i Quagiarella. Torino, zgodnie z przewidywaniami, przegrało z rewelacją tego sezonu Lazio 0:2. Porażka ta, ze względu na zestawienie personalne zespołu Giampiero Ventury, była wkalkulowana. Najważniejszym meczem dla „Byków” jest rewanżowe starcie z Zenitem. Na takie spotkanie kibice „Toro” czekają od dwóch dekad. Po ponad 20 latach zdołali wrócić do europejskich pucharów. Po wyjściu z grupy i wyeliminowaniu Athletic Bilbao rozbudzili ambicje kibiców, którzy wspominając przegrany finał Pucharu UEFA z 1992 roku marzą o majowej wizycie na stadionie narodowym w Warszawie. Szkoleniowiec „Byków” Giampiero Ventura motywuje dziś swoich zawodników na łamach „Tuttosport” słowami: „Do boju Torino! Historia na nas czeka”. Jeśli Glik i spółka zdołają awansować do ćwierćfinału Ligi Europy będzie to największy sukces klubu w ostatnim dwudziestoleciu.
Czekamy na Wasze komentarze dotyczące tego spotkania i gry reprezentanta Polski Kamila Glika. Korzystając z hasztagu #OkoNaKadrowicza możecie dzielić się z nami swoimi opiniami na Facebooku, Twitterze lub w komentarzach pod tym artykułem.
Piotr Dumanowski
TAGI: Liga Europy, Torino, Zenit, Kamil Glik, Turyn,