Aktualności
Wicemistrzynie świata w futsalu niesłyszących. „One dzięki grze polepszają swoje życie”
Ze środowiskiem osób głuchych Opaczewski związany jest od ponad 30 lat. Na co dzień pracuje jako wuefista w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym nr 2 w Bydgoszczy. Uczy tam niesłyszących i niedosłyszących. – W przeszłości prowadziłem też jeden z bydgoskich klubów. Osiągaliśmy pewne sukcesy i w konsekwencji pojawiła się propozycja poprowadzenia reprezentacji Polski – opowiada trener.
Obecnie Opaczewski opiekuje się wyłącznie kadrą kobiet. Wcześniej trenował także męskie reprezentacje. Przed trzema laty doprowadził nawet młodzieżówkę do triumfu w mistrzostwach Europy U-21 w piłce 11-osobowej. – To była pierwsza taka impreza organizowana w Polsce (we Wrocławiu – przyp. red.). Oprócz sukcesu drużynowego świętowaliśmy wtedy także indywidualne wyróżnienie dla Jana Paczyńskiego, wybranego najlepszym piłkarzem turnieju – wspomina Opaczewski. – Teraz Janek gra już w seniorskiej reprezentacji. Jego kariera nie potoczyłaby się tak, gdyby nie rodzice, którzy zgłosili się do Polskiego Związku Sportów Niesłyszących po obejrzeniu jednego z udzielanych przeze mnie wywiadów.
To tylko jeden z przykładów na to, w jaki sposób niesłyszący zawodnicy i zawodniczki trafiają do kadry. Najczęściej przechodzą przez specjalne szkoły i ośrodki, przy których działają kluby sportowe. Ale nie tylko tam poszukuje się zdolnych piłkarzy. – Czasami otrzymujemy zgłoszenia bezpośrednio od zawodników albo od osób z ich otoczenia. Jedna z dziewczyn, która kiedyś grała w Ekstralidze znalazła się u nas dzięki pani sędzi, która zadzwoniła do PZSN z informacją, że na jednym z meczów dostrzegła piłkarkę z aparatem słuchowym na uszach. Innym razem, podczas naszego zgrupowania w Pruszkowie byliśmy świadkami zajęć akademii tamtejszego Znicza. Jeden z chłopców posługiwał się aparatem. Obecnie gra już w klubie dla niesłyszących, otrzymał też zaproszenie na swoją pierwszą konsultację w reprezentacji – mówi Opaczewski.
Aleksander Opaczewski i jego asystent Adam Szulc
Klubów dla niesłyszących, o których opowiada nasz rozmówca, jest bardzo niewiele. Osoby z wadami słuchu grają więc na co dzień ze słyszącymi. Jedna z zawodniczek biorących udział w ostatnich mistrzostwach świata – Wiktoria Aumiiller – występuje nawet w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju, gdzie broni barw Rolnika Głogówek. W Ekstralidze grała też kiedyś Justyna Siwek. Wicemistrzynie świata w futsalu niesłyszących można spotkać na każdym szczeblu rozgrywkowym w Polsce.
Krajowe rozgrywki typowo dla zespołów niesłyszących odbywają się zaledwie dwa razy w roku. To turnieje o mistrzostwo Polski na trawie oraz w hali. Osoby głuche grają bowiem zarówno w futsal, jak i w tradycyjną, 11-osobową odmianę piłki. – Dzięki temu co roku uczestniczymy w imprezie rangi mistrzowskiej. W 2017 roku byliśmy na Igrzyskach Olimpijskich w tureckim Samsun, gdzie graliśmy na trawie. Rok później uczestniczyliśmy w mistrzostwach Europy w futsalu w fińskim Tampere. Przed miesiącem z kolei zakończyliśmy halowy mundial w Szwajcarii – wylicza Opaczewski. – We wrześniu przyszłego roku lecimy do Korei Południowej na mistrzostwa świata na otwartym boisku. Wychodzimy zatem z hali i mocniej skupiamy się na dużym boisku. To przejście i zmiana trybu przygotowań nie są łatwe, ale startujemy w obu odmianach, bo dziewczyny tego potrzebują. One dzięki grze i udziałowi w turniejach polepszają swoje życie.
Większość zawodniczek reprezentacji pracuje zawodowo. Część wciąż się uczy – przede wszystkim na studiach, chociaż w ekipie są też uczennice liceum. – One normalnie funkcjonują. Nie zamykają się przed światem. Ich otwartość jest dla nas niezwykle istotna. Dzięki niej łatwiej jest wszystko zorganizować i osiągać sukcesy. Piłka nożna ma ogromny wpływ na te dziewczyny – przekonuje ich trener.
Piłka nożna i futsal w wykonaniu osób niesłyszących właściwie nie różni się co do zasad od tych dla zawodników w pełni sprawnych. Największym wyzwaniem jest oczywiście komunikacja. – Posługujemy się językiem migowym. Nie ma złotej recepty na podpowiedzi takie jak „plecy!” czy „czas!”. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak duże jest to utrudnienie – tłumaczy Opaczewski. Największą różnicą w stosunku do piłki słyszących jest to, że sędzia główny ma chorągiewkę. Zawodniczki, które zauważą, że gra jest przerwana pokazują to swoim koleżankom i rywalkom. Nie ma przy tym nieczystych zagrywek czy prób oszustwa ze strony przeciwników. – To prawdziwy futbol. Dlatego piłkarze i piłkarki mogą brać udział także w rozgrywkach słyszących .
Rafał Cepko
Fot. Adam Szulc