Aktualności
W Górowie Iławeckim z zazdrości i żalu powstała szkółka na brązową gwiazdkę
Od pięciu lat przy GKS Cresovia Górowo Iławeckie działa Akademia Piłkarska, która została wyróżniona brązowym certyfikatem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Okazuje się, że uczucia uważane za negatywne mogą napędzać do kreatywnego działania.
Akademia formalnie jest częścią klubu, ale obie struktury działają dwutorowo. Seniorzy i ich sztab to jedna rzecz, akademia zajmuje się tylko szkoleniem młodzieży. Inicjatorem jej założenia był Rafał Gajdamowicz, który widzi trzy główne przesłanki mobilizujące go do przekucia pomysłu w czyny.
– Zawsze chciałem, żeby coś takiego u nas powstało. Żeby dzieci w Górowie miały możliwość szkolenia się od najmłodszego wieku. Im wcześniej zaczniemy, tym większe szanse i możliwości, że dziecko nabędzie umiejętności piłkarskie z myślą o drużynie seniorskiej. Oczywiście nie zamykamy się na swój klub i jeśli udałoby się wypromować jakiegoś zawodnika gdzieś dalej, jesteśmy otwarci. Dodatkowo w 2014 roku zaczęła się u nas modernizacja stadionu, który dziś śmiało można określić jednym z najnowocześniejszych w całym województwie, powstały też orliki i było ogromne zapotrzebowanie, by te obiekty zapełnić, tchnąć w nie życie, żeby dzieci miały zajęcie. Poza tym, gdy na kurso-konferencjach i szkoleniach widziałem dzieci z innych szkółek biorące udział w zajęciach pokazowych, pojawiała się u mnie zdrowa zazdrość i żal. Dlaczego u nas nie mielibyśmy mieć czegoś takiego? Przecież nasze dzieci są takie same, dlaczego nie dać im szansy rozwoju? To mnie zmobilizowało, żeby spotkać się z zarządem klubu, rozmawiać i przekonać ludzi do tego pomysłu. Siedziałem, patrzyłem i przyszło natchnienie. Długo mi to chodziło po głowie, aż w końcu udało się zrobić pierwszy krok – śmieje się Gajdamowicz.
Górowo Iławeckie po otwarciu po otwarciu nowego obiektu gościło na nim finał Regionalnego Pucharu Polski. Olimpia Olsztynek grała z Finishparkietem Nowe Miasto Lubawskie.
– Mamy piękne zaplecze, krytą trybunę na 800 osób. Obiekt jak na nasze możliwości jest wspaniały. Czekaliśmy wiele lat, nie mogliśmy się doczekać, aż w końcu marzenia się spełniły. To nasza górowska perełka. Nie da się go nie zauważyć przejeżdżając przez środek miasta. Pięknie udało się wkomponować w niego kamień, który jest pozostałością po przedwojennym obiekcie i nawiązaniem do tamtych czasów, gdy mieszkali tu Niemcy. To symbol sportu w regionie i jego historii. Mamy też dwa orliki, jeden przy stadionie, drugi obok szkoły. Mamy też halę sportową i dwie mniejsze sale gimnastyczne. Warunki mamy bardzo dobre, pozostaje tylko kwestia organizacji zajęć i treningów – zachwala nasz rozmówca.
Gajdamowicz grał w piłkę w Cresovii, zaczynał pod koniec lat 80. ubiegłego wieku jako 15-latek. Od razu z seniorami, w Klasie B.
– Wtedy nie było możliwości przejść pełnego szkolenia. Była drużyna młodzieżowa, ale tylko ze względów licencyjnych. W Cresovii grałem w Klasie B, w Klasie A. To była przygoda, zabawa. W latach 90. dwa sezony spędziłem w Mrągowii Mrągowo, w klasie okręgowej. Byłem świeżo po maturze, bardzo fajne doświadczenie. Po dwóch latach wróciłem do Górowa. Pograłem jeszcze parę lat, ale coraz bardziej miałem w głowie zostać trenerem. Koledzy w moim wieku jeszcze grali, ja już poszedłem w innym kierunku – wspomina.
Pracę jako trener dzieci zaczął w 2002 roku. Przeszedł przez wszystkie etapy i roczniki szkoleniowe. Przez dwa sezony prowadził też seniorów w Klasie A, po czym wrócił do szkolenia dzieci.
– Z juniorami awansowałem do ligi wojewódzkiej. Po roku właściwie ta sama drużyna, już jako seniorzy, wywalczyła awans do okręgówki. Obecnie prowadzę orlików starszych, którzy od przyszłego sezonu będą młodzikami oraz orlików młodszych. Na razie nastawiam się na pracę z dziećmi. Nie mówię, że nigdy nie wrócę do seniorów, ale obecnie rozwijam się w kierunku szkolenia młodzieży – podkreśla.
Rafał Gajdamowicz (z lewej) z certyfikatem przyznanym AP Cresovia.
Obecnie w Akademii Piłkarskiej Cresovii piłkarze trenują w pięciu drużynach: skrzat, żak, Orlik 1, orlik 2 i młodzik.
– Docelowo myślimy o juniorach młodszych. Nie mamy jednak wystarczającej liczby trenerów. Jest z tym problem. Gdyby tak nie było, nie prowadziłbym dwóch zespołów, bo jestem zdania, że trener powinien mieć jeden zespół i skupić się na jego celach. Oczywiście z jednakowym zaangażowaniem pracuję z obydwoma, ale są jednak fizyczne ograniczenia, zwłaszcza jeśli dołożymy do tego pracę zawodową, rodzinę i dom – argumentuje Rafał Gajdamowicz.
Jedną z wizytówek szkółki jest organizowany od początku jej istnienia turniej Cresovia Cup. Każdego roku zespoły rywalizują w kilku kategoriach wiekowych.
– Impreza jest organizowana z myślą o naszych drużynach. Wystawiamy zawsze po dwa zespoły, żeby wszystkie dzieci z naszego klubu mogły zagrać. Do tego zapraszamy po cztery drużyny z regionu, z którymi się znamy i współpracujemy. To kameralna impreza. Sześć zespołów, żeby dzieci nie czekały, jak najwięcej grały, z krótkimi przerwami. Wypracowaliśmy już pewien system. Miał różne nazwy, od trzech lat to Cresovia Cup. Udało nam się też pozyskać sponsora tytularnego, firmę Marges-Bud, która nas wspiera przy organizacji – cieszy się szef akademii.
Sponsorzy i partnerzy to też dowód na to, że AP Cresovia udało się zdobyć zaufanie lokalnej społeczności, a jej działalność jest doceniana.
– Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli przestać funkcjonować. Dzieci są przyzwyczajone, rodzice zaangażowani. Wracając do początków, raptownie pojawiła się setka dzieci. One gdzieś były, tylko trzeba je było wyciągnąć z domów i to był jeden z celów powstania naszej akademii. Zdajemy sobie sprawę, że nie każdy będzie piłkarzem, ale popołudniowa aktywność na świeżym powietrzu ma ogromny aspekt zdrowotny. Poza tym, może ktoś dzięki przygodzie ze sportem zostanie świetnym działaczem społecznym, sponsorem, kibicem? Miejsc w piłce jest mnóstwo, a im wcześniej się tego bakcyla połknie, tym lepiej – podkreśla Gajdamowicz. Podczas rozmowy słychać, że to człowiek z miłością do piłki.
– Piłka to moja pasja, bardzo to lubię. To powinno leżeć u podstawy działań każdego trenera. Bez pasji nie zrobi się kroku do przodu. Czasem trzeba dać od siebie więcej niż jest zapisane w umowie – twierdzi.
Po południu Gajdamowicz trenuje młodzież w AP Cresovia i zajmuję się administracyjną częścią szkółki, rano uczy dzieci wychowania fizycznego w szkole podstawowej.
– Tu reż łączę pracę z pasją, bo zawsze marzyłem, żeby być nauczycielem wychowania fizycznego i trenerem. Nawet za młodu pisałem wypracowania na ten temat. Mamy też w szkole klasę sportową o profilu piłki nożnej. Sześć dodatkowych godzin zajęć to dużo. Można fajnie dopracować przede wszystkim umiejętności indywidualne. To wielki plus – twierdzi trener, nauczyciel, ale także wieloletni już radny Górowa Iławeckiego.
– Szedłem do rady z myślą o pomaganiu miastu i mieszkańcom, a co za tym idzie także klubowi. Jestem łącznikiem między samorządem a Cresovią. W niektórych sprawach samorząd ma swoje zdanie, klub swoje. Trzeba rozmawiać i próbować wypracować wspólne stanowisko. Na razie się to z grubsza udaje i myślę, że będzie się układało jeszcze lepiej. Zawsze można chcieć więcej, ale wszystko wymaga czasu. Samorząd nas wspiera, udostępnia nam obiekty sportowe, finansuje dojazdy na mecze. Z samych składek byłoby bardzo, bardzo trudno funkcjonować – nie ukrywa nasz rozmówca.
W Górowie Iławeckim mieszka około czterech tysięcy osób. Miasteczko leży raczej z dala od głównych szlaków komunikacyjnych. Mimo to nie mają tu kompleksów, przynajmniej jeśli chodzi o piłkę nożną.
– Jesteśmy miejscowością położoną 15 kilometrów od Obwodu Kaliningradzkiego, mamy bliżej do Kaliningradu niż Warszawy, ale my też chcemy się rozwijać. Dzieci w małych miejscowościach też mają potencjał, w który warto inwestować i próbować oszlifować. Może kiedyś pojawi się perełka, która zrobi karierę. Uczymy się od lepszych. Obserwujemy akademie, szkółki, większe klubu. Wiadomo, że za bardzo nie możemy się z nimi porównywać, ale inspirować i korzystać z wzorców już tak. I próbować naśladować, choć oczywiście nie wszystko da się jeden do jednego przeszczepić na własne podwórko. Niech dzieciaki mają frajdę! – podsumowuje Rafał Gajdamowicz.
Szymon Tomasik