Aktualności
Ultramaratończyk, tancerz, model, konstruktor maszyn. Przypominamy wszystkich „bohaterów z boiska” (cz. I)
Aby przenieść się do materiału o danej osobie – kliknij w jej nazwisko.
Sędzia z 15-letnim doświadczeniem. Kobieta wielu pasji, z których futbol wydaje się tą największą. Zanim zainteresowała się sędziowaniem, jeszcze jako nastolatka była stałą bywalczynią trybun na stadionie Odry Wodzisław Śląski. To tam założyła grupę cheerleaderek mających za zadanie wspierać piłkarzy i rozgrzewać publiczność zgromadzoną na trybunach.
Prawdopodobnie najsłynniejszy blind footballista w Polsce. Całkowicie niewidomy od piątego roku życia. Od dziecka aktywny, wyczynowo trenował pływanie i w tej dyscyplinie odnosił wspaniałe sukcesy: trzykrotnie zdobył tytuł mistrza świata osób niewidomych, dwa razy wziął udział w igrzyskach paraolimpijskich. W 2014 roku przerzucił się na piłkę.
Piłkarz, który mając zaledwie 7 miesięcy, w wyniku powikłań po operacji serca, stracił lewą nogę. Nigdy nie stanowiło to dla niego przeszkody, by po prostu grać. Udział w zajęciach amp futbolu nie byłby dla niego możliwy, gdyby nie zaangażowanie niezawodnej mamy, pani Elżbiety.
W ostatnich dniach dotarła do nas wspaniała wiadomość – dzięki zaangażowaniu wielu osób udało się zebrać pieniądze, dzięki którym Kuba otrzyma nową nogę!
Bramkarz, który swoją karierę rozpoczynał w 1964 roku i kontynuuje ją do dziś! Blisko 60 lat między słupkami przyniosło wiele wspaniałych, ale też i trudnych momentów. Bez względu na okoliczności zawsze może liczyć na wsparcie swojej żony. – Najistotniejsze jest to, aby piłkarzowi nie przeszkadzać w jego pasji. Przez całe życie nie odważyłam się postawić Jurkowi wyboru: piłka czy rodzina. Mąż miał moment, gdy był ciężko chory, ale nigdy, nawet na chwilę, nie przestał grać. To bardzo twardy facet – mówiła nam w 2018 roku pani Maria Falkowska.
Utalentowana piłkarka jest doskonałym przykładem na to, jak łączyć uprawianie sportu z nauką. Ciężko stwierdzić, czy lepiej radzi sobie w szkole czy na boisku. Inez może pochwalić się średnią ocen powyżej 5,5. Regularnie uczestniczy też w zgrupowaniach AMO dla najlepszych zawodniczek ze swojego rocznika. Niewykluczone, że już w przyszłym sezonie otrzyma powołanie do reprezentacji Polski do lat 15.
Zawodnik Jedności Podmokle podkreślający, że gra w tym klubie to coś więcej niż tylko aktywność fizyczna. – Równie ważne są atmosfera w klubie i relacje z kolegami. Większość zespołu tworzy młodzież. Znamy się od dziecka, razem idziemy przez życie. Chce się być tego częścią – mówi Paweł. Za jego słowami idą czyny. Radny na mecz swojej drużyny potrafi przejechać 100 kilometrów.
Jego ulubioną zabawką od zawsze była piłka. Sportowe geny odziedziczył po rodzicach – nauczycielach wychowania fizycznego. Tata Michała, pan Jakub, jest trenerem Akademii Młodych Orłów w Tczewie, gdzie trenuje m.in. swojego syna. – Na treningach nie ma żadnej taryfy ulgowej. Powiedziałbym wręcz, że odrobinę bardziej dokręcam Michałowi śrubkę. On musi poznać zarówno smak zwycięstwa, jak i porażki. Nie mogę dawać mu forów, nawet gdy gramy w szachy – mówi z uśmiechem pan Jakub.
Od lat lekkoatletka, stosunkowo od niedawna zawodniczka swamp footballu, czyli piłki błotnej. Eliza to doskonały przykład, że nawet osoba, która przez wiele lat niezbyt interesowała się piłką nożną, może znaleźć w niej miejsce dla siebie.
Fan kolarstwa. Życie zawodowe poświęcił rysunkom technicznym, a po przejściu na emeryturę odnalazł się w roli wolontariusza. – Angażuję się tak mocno, jak tylko mogę. Zawsze lubiłem pomagać, a dzięki akcjom wolontariatu mogę to robić. Mam dużo czasu, a to dla mnie fantastyczna rozrywka i odskocznia od samotności – tłumaczy pan Józef. Mimo ponad 70 lat na karku energii mogliby mu pozazdrościć znacznie młodsi koledzy.
Na boisko wróciła poniekąd dzięki synowi. Pani Ula przyprowadzała go na treningi, które z młodymi piłkarzami prowadził Henryk Łaskarzewski, mąż wicedyrektor szkoły w Kaszycach. Pan Henryk ma sprawdzony sposób na „okiełznanie” mam często przeszkadzających mu w zajęciach bezustannymi okrzykami i podpowiedziami kierowanymi w stronę uczących się futbolu dzieci. Zaprasza je na boisko.
Jakuba poznaliśmy przy okazji krajowych eliminacji do UEFA Regions’ Cup 2019. 28-letni wówczas zawodnik Ślęzy Wrocław pracował w firmie swojego ojca, zajmującej się serwisem oraz montażem wentylacji i klimatyzacji. Pewnego dnia, przyglądając się firmowym maszynom, przyszedł mu do głowy nietypowy pomysł. – Widziałem taki sprzęt u Niemców, którzy korzystali z niego w czasie treningu. Patrząc na silniki indukcyjne w naszej firmie, pomyślałem, że sam mógłbym stworzyć coś na wzór Footbonaut – opowiadał Kuba.
Wkrótce w celach zarobkowych wyjechał do Australii. Marzeń o swoim dziele jednak nie porzucił.
W 2013 roku zajął 8. miejsce w mistrzostwach świata w tańcach latynoamerykańskich. Obecnie tańczy już tylko rekreacyjnie, a na pierwszym miejscu jest u niego futbol. Salwa w ciągu roku prowadzi ponad 700 treningów dla dzieci.
Jedno z najgłośniejszych nazwisk wśród naszych bohaterów. Finalista programu „Top Model” od dziecka jest bramkarzem. Piłkę nożną stawia co najmniej na równi z modelingiem. W rozmowie z nami podkreślał, że futbol ma pewną przewagę nad jego profesją. – W piłce zasady są jasne. Wszystko weryfikują twoje umiejętności. Albo jesteś dobry i grasz, albo słaby i nie grasz.
Kobieta-orkiestra. Mimo młodego wieku w piłkę angażowała się już od niemal każdej możliwej strony. Grała, sędziowała, trenowała. Angażowała się również jako wolontariuszka. Piłka jest w jej życiu bardzo ważna, również dzięki partnerowi – bramkarzowi pierwszoligowego GKS-u Jastrzębie, Leonidowi Otczenaszence.
Przed laty stał między słupkami w barwach Legii Warszawa i młodzieżowej reprezentacji Polski. Jego kariera wyhamowała, gdy przestał rosnąć. 182 centymetry okazały się niewystarczające do dalszego rozwoju jako bramkarza. To między innymi dlatego Oskar podjął decyzję o tym, aby przenieść się do ataku. Na nowej pozycji radził sobie naprawdę dobrze. Dzisiaj z powrotem jest golkiperem, jesienią zagrał 16 meczów w trzecioligowym Bałtyku Koszalin.
O Panu Ireneuszu usłyszeliśmy, gdy jego syn Adrian (wówczas napastnik ekstraklasowej Pogoni Szczecin) stanął między słupkami w meczu z Piastem Gliwice. Wszystko przez czerwoną kartkę, którą obejrzał w tym spotkaniu Łukasz Załuska.
Benedyczak junior bramkarzem był przez 10 minut, jego ojciec w samym Gryfie Kamień Pomorski – przez ponad 18 lat. W tym czasie w barwach klubu zagrał w niemal 600 meczach, przez cały ten czas łącząc treningi z obowiązkami żołnierza.
Ultramaratończyk mający na swoim koncie 100-kilometrowe biegi po Saharze i na Kaukazie. Uczestnik 51-godzinnego meczu futsalu, dzięki któremu wraz z kolegami zapisał się w Księdze Rekordów Guinnessa. Tradycyjna odmiana piłki również nie jest mu obca.
Pierwsza z bohaterek przedstawionych przez nas w 2019 roku. Wówczas studiowała matematykę, a po zajęciach prowadziła z narzeczonym bloga czytanego przez kilkanaście tysięcy osób. To właśnie partner zaraził ją pasją do sędziowania i kibicowania.
Kiedyś grał, od 1993 roku jest arbitrem. Przez blisko 30 lat sędziował w ponad 1600 meczach. Przed rokiem, kiedy z nim rozmawialiśmy, nie zamierzał przechodzić na sędziowską emeryturę. Na tej zawodowej jest już od kilku lat. Pracował na kolei, w łączności. Dziś jego życie w dużej mierze kręci się wokół piłki.
Pan Wiesław przez 17 lat pracował w kopalni. Aż do 2005 roku i wypadku, w którym stracił nogę. Po tym wydarzeniu przewartościował swoje życie. Jednym z jego kluczowych elementów stała się aktywność fizyczna. Wolsza zaczął jeździć na nartach i uprawiać amp futbol. Pierwsze miejsce ma u niego jednak rodzina, a jego oczkiem w głowie jest wnuczek, którego codziennie zawozi i odbiera z przedszkola.
Już w czwartek przypomnimy Wam pozostałą dwudziestkę „bohaterów z boiska”.
Rafał Cepko