Aktualności
KSP Kielce – od żartów na spacerze do klubu z sukcesami
– Od początku było założenie, że zajmujemy się tylko dziewczynkami. Jeśli chodzi o chłopców, w Kielcach jest bardzo duża konkurencja. Dość prężnie działają różne akademie, no i jest Korona, szkoląca chyba około 800 piłkarzy. Trudno byłoby się przebić – informuje Łukasz Tekiel, prezes i współzałożyciel KSP.
Wspomniana Korona mimowolnie dała impuls, który doprowadził do powstania szkolącego dziś około 70 dziewczynek klubu.
– Byliśmy z kolegą Łukaszem Kubcem na spacerze i rozmawialiśmy o Koronie Kielce. Że nigdy nie gra o wysokie cele. Wiecznie walka o utrzymanie, wiecznie brakuje pieniędzy. Stwierdziliśmy, trochę półżartem, że gdybyśmy tyle pieniędzy dostali na piłkę kobiecą, to gralibyśmy w Lidze Mistrzyń. I po tej rozmowie zaczęliśmy myśleć o akademii dla dzieci, by zacząć od podstaw. Później Łukasz wyjechał zagranicę i się odłączył. Doszła za to Monika Czerwiak, trenerka i wiceprezes, z którą cały czas działamy – wspomina Tekiel. – Zaczęliśmy od małych dziewcząt, później z fundacji musieliśmy przekształcić się w stowarzyszenie. I tak powstał KSP Kielce. Kolejnym krokiem było utworzenie drużyny seniorek. Werbowaliśmy dziewczyny jeżdżąc po szkołach w Kielcach i okolicach. Udało się, dwa sezony rywalizowaliśmy w III lidze, później awansowaliśmy do II ligi, gdzie gramy do dziś. Duża w tym zasługa Moniki. Grała kiedyś w Ekstralidze i ciągnęła ten nasz zespół – dodaje prezes.
Dziś KSP ma w rozgrywkach cztery zespoły: orliczki, młodziczki, juniorki (w Centralnej Lidze Juniorek) i seniorki. – W najmłodszych rocznikach rywalizujemy z chłopakami – mówi Tekiel.
Prezes Kobiecego Stowarzyszenia Piłkarskiego przyznaje, że nie jest łatwo rozpychać się i rozwijać na sportowej mapie Kielc. Z kilku powodów.
– W Kielcach bardzo trudno się przebić. Dominuje piłka ręczna i właśnie szczypiorniak oraz siatkówka są u dziewczynek sportami pierwszego wyboru. Trudno nawiązać współpracę z jakąś szkołą, jak to w innych miastach i kobiecych klubach bywa. Nauczyciele rzadko pomagają ukierunkowywać sprawne ruchowo dziewczynki na futbol. Trudno „wyrwać” dziewczynę z innej dyscypliny. Dojeżdżają do nas jednak dziewczynki z różnych części regionu, poza nami trudno w województwie świętokrzyskim o inny klub w równie zaawansowanym stopniu zajmujący się szkoleniem piłkarek. To nasz atut – zachwala KSP jego szef. – Podstawą jest to, żeby nauczyciel pokierował dziecko z lekcji wychowania fizycznego. Niestety, często zamiast pomocy są zgrzyty. Spotykamy się z podejściem na zasadzie: „Gdzie ona w piłkę będzie grała? Siatkarką ma być!”. Jeśli dziecko jest sprawne, poradzi sobie w wielu sportach i powinno spróbować jak największej ich liczby, a później zdecydować, w którym czuje się najlepiej. Znacznie chętniej podsyłają nam zawodniczki akademie sprofilowane pod chłopców, bo i do takich przecież też trafiają dziewczynki. Na tej linii współpraca jest znacznie lepsza. Jeśli chodzi o nauczycieli – może dwa razy w ciągu sześciu lat ktoś pokierował do nas swoją uczennicę. Jest ciężko, ale dajemy radę. Trafiają też do nas dziewczynki, które nie wiadomo skąd zaczęły się fascynować piłką. Ani tata, ani mama sportowcami nie są, a one kopią piłkę i nieźle im to wychodzi – cieszy się Łukasz Tekiel.
Nawet jeśli już kandydatka na piłkarkę trafi do klubu, czasami w najmniej spodziewanym momencie decyduje (lub robią to rodzice) o zaprzestaniu treningów.
– Czasami mocno mnie to zaskakuje. Dziewczynki mają bardzo duże możliwości i talent, nawet na miarę reprezentacji Polski, bo i taki przypadek mieliśmy, ale mimo to w pewnym momencie coś się zmieniło. Odwidziało się i tyle. Nie ukrywam, że bardzo nas to demotywuje. Pewnie nie jesteśmy wyjątkiem, wszystkie kluby z czymś takim się borykają. Dla mnie to jednak coś niezrozumiałego – opowiada prezes KSP, który jest również trenerem młodych piłkarek.
Również baza treningowa w mieście nie sprzyja rozwojowi klubu.
– W Kielcach jest niestety bardzo słabo rozbudowana. Trzy lata chodziłem do miasta z prośbą o udostępnienie pełnowymiarowego boiska dla starszych grup. Na orlikach, których i tak jest bardzo mało, można sobie pograć, ale jeśli chodzi o taktykę czy przygotowanie do meczu, to trzeba mieć to boisko do treningu. Po trzech latach starań udało się dostać godziny na boisku ze sztuczną nawierzchnią. Oczywiście odpłatnie, bo chodziło nam po prostu o możliwość wejścia. Korona zajmuje dużo miejsca i ma pierwszeństwo. Kielce chyba jednak nie są wyjątkiem, podejrzewam, że w większości miast wygląda to tak, że akademia męskiego zespołu występującego na wysokim szczeblu ma priorytet. Jakoś trzeba sobie jednak dawać radę – podkreśla Łukasz Tekiel i szybko dodaje: – Gdybym wygrał w Lotto, zrobiłbym za te pieniądze bazę dla siebie. Jestem w tym, działam i staram się, żeby wszystko funkcjonowało lepiej, ale gdybym miał drugi raz zaczynać, musiałbym się trzy razy zastanowić. Trochę nerwów straciłem.
Codzienna mozolna praca organizacyjno-szkoleniowa nie zabiła jednak w ludziach tworzących KSP kreatywności i pozaboiskowego zaangażowania. Tradycją stały się już zimowe zagraniczne wyjazdy pierwszego zespołu, łączące sport z turystyką.
– Mamy swój scenariusz. Zimą organizujemy sparing zagranicą. Jest mecz i zwiedzanie atrakcyjnego miasta. Były Praga, Lwów, ostatnio Budapeszt. Na razie jednak dobieraliśmy za mocnych przeciwników. Z zespołem U-19 Dukli Praga przegraliśmy 0:1. Fajny, wyrównany mecz. Do pierwszego zespołu, występującego w czeskiej ekstralidze, nawet byśmy nie próbowali robić podchodów, zwłaszcza że my występowaliśmy wtedy w III lidze. We Lwowie graliśmy z pierwszoligowymi Karpatami. 0:4 w plecy, ale byliśmy tam w bardzo okrojonym składzie, bez żadnej bramkarki. W Budapeszcie zmierzyliśmy się z drużyną z ekstraklasy i już nie było co zbierać. Co roku rywal z wyższej półki. Śmialiśmy się już, że za rok jedziemy do Paryża na mecz z PSG i to będzie koniec naszego tournee – żartuje Tekiel.
Kilka miesięcy temu piłkarki KSP włączyły się w akcję „Dotykam=Wygrywam!”, propagującą profilaktykę raka piersi.
Kolejne nietypowe przedsięwzięcie z udziałem KSP to rozpoczynająca się właśnie Wirtualna Liga Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej, w której kielczanki są jedynym kobiecym zespołem. Z mężczyznami rywalizują w… żonglerce rolką papieru toaletowego.
Szymon Tomasik
Fot. Michał Piętak